Zaginiony symbol – Dan Brown

Recenzja książki Zaginiony symbol
Dana Browna chyba nikomu przedstawiać nie trzeba, jeśli ktoś go nie czytał to pewnie przynajmniej o nim słyszał. Po „Zaginiony symbol” sięgnęłam z czystej ciekawości co za mroczną tajemnicę będzie musiał Langdon odkryć tym razem. I chyba dobrze, że tak lekko do tego podeszłam, bo ani się nie rozczarowałam ani nie zachwyciłam.
Langdon zostaje poproszony przez swojego najlepszego przyjaciela Petera Solomona o wygłoszenie odczytu w Waszyngtonie. Na miejscu okazuje się, że żadnego odczytu nie ma, Peter został porwany a porywacz grozi, że jeśli Langdon nie rozwiąże dla niego zagadki tajemniczej masońskiej piramidy Peter zginie. Cóż więc mu pozostaje, wraz z siostrą porwanego i jednym z jego przyjaciół masonów biegają sobie po Waszyngtonie w poszukiwaniu kolejnych wskazówek i uciekając przed CIA, dla którego jest to nie wiedzieć czemu sprawa bezpieczeństwa narodowego.

Generalnie od pierwszych stron miałam ochotę zanucić sobie pod nosem „ale to już było…”, bo książka do złudzenia przypomina „Anioły i demony”. Ten sam schemat: Langdona nagle odrywają od codziennego życia, jest źle – kolejny oszołom próbuje coś osiągnąć przemocą i szantażem, przychodzi Langdon, wie wszystko na każdy temat; na początku nie ma pojęcia jak rozwiązać zagadkę, ale po chwili nagle na niego spływa olśnienie, rozwiązuje zagadkę i po raz kolejny ratuje świat, kilka razy prawie przy tym ginąc, ale jak zwykle – niczym McGyver – wychodzi z opresji w jednym kawałku. Jest też super naukowe odkrycie, na które ludzkość nie jest jeszcze gotowa i trzeba je trzymać w tajemnicy oraz oczywiście tajne stowarzyszenie – tym razem masoni – które bardzo chce zatrzymać swoje tajemnice dla siebie.

Nie chcę za bardzo narzekać, bo jednak dobrze mi się czytało, ale nie było już tych emocji, bo wiedziałam, czego się mniej więcej spodziewać. Oczywiście akcja toczy się w ekspresowym tempie, nagłe zwroty akcji niby zaskakują, całość intryguje i trzyma w napięciu, ogólnie czyta się dość dobrze i szybko. Właściwie nie mam się do czego przyczepić. No może tylko do tego, że na końcu - kiedy już wszystkie tajemnice zostały odkryte a czarny charakter złapany – autor jak na mój gust trochę za bardzo przeciągnął zakończenie, w pewnym momencie już mi się nawet nie chciało jakoś bardziej skupiać na tym co czytam.

Jest to dobra książka dla fanów Browna i teorii spiskowych , ale też dla każdego, kto chce oderwać się trochę od rzeczywistości i zobaczyć Waszyngton od innej, bardziej tajemniczej strony – pełen mistycznych symboli, które zobaczyć i zrozumieć mogą jedynie nieliczni. Należy jednak pamiętać, że nie wszystko, o czym pisze Brown to prawda i podejść do tego z przymrużeniem oka.

Więcej recenzji na blogu http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/
Dodał:
Dodano: 29 XII 2010 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 458
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Asia
Wiek: 37 lat
Z nami od: 26 VII 2009

Recenzowana książka

Zaginiony symbol



Opis: Waszyngton. Harvardzki specjalista od symboliki, Robert Langdon na prośbę swego przyjaciela i mentora, Petera Solomona, ma wygłosić wykład na Kapitolu. Kiedy dociera na miejsce, okazuje się, że na wieczór nie zaplanowano żadnego odczytu, a po chwili na środku rotundy odkryte zostaje makabryczne znalezisko, niepokojąco naznaczone pięcioma tajemniczymi symbolami. Jego przesłanie jest dla Lang...

Ocena czytelników: 4.75 (głosów: 132)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5