Opowiadania kryminalne Arthura Conana Doyle’a mają pewną wadę. Nie angażują czytelników w tok rozumowania oryginalnego detektywa, przez co najczęściej nie możemy domyśleć się przebiegu sprawy, nie wspominając o odgadnięciu tożsamości sprawcy. Nie inaczej sytuacja ma się z nieco słabszym od uprzednio przeze mnie opiniowanych „Klubem rudowłosych”.
Po pomoc do Sherlocka Holmesa udaje się właściciel lombardu, rudowłosy pan Wilson. Skarży się że nagle stracił posadę, którą ofiarowała mu Liga Rudzielców. Sprawa wydaje się być na tyle błaha co dziwna. Zadaniem Wilsona było przepisywanie encyklopedii i nie oddalanie się od wyznaczonego mu miejsca przez 4 godziny dziennie. O co naprawdę z tą tajemniczą Ligą chodziło, dowiedzieć się można czytając średniej długości opowiadanie.
Jeden z pierwszych twórców kryminału dużą wagę przykładał do formy, którą kolejny raz mogłem rozkoszować się do woli. Zdania tworzyły niepowtarzalny nieco melancholijny klimat. Sherlocka Holmesa, odbierałem jako znajomego, zdystansowanego starszego pana. Uwiarygodniającego swą postacią opowiadanie. Należy ono do mniej absorbujących, szczególnie w pierwszej połowie.
Utworowi stawiam 8/10.
00
Dodał:Serfer Dodano:13 XII 2025 (12 godzin temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 9
Jedna z najbardziej błyskotliwych i przewrotnych spraw Holmesa w dorobku Conan Doyle'a.
Rudowłosy sklepikarz otrzymuje dziwaczną, bardzo dobrze płatną pracę. Wydaje się to farsą, dopóki Holmes nie dostrzega drugiego dna.
Opowiadanie wyróżnia się humorem, absurdalną intrygą i błyskotliwym rozwiązaniem, które pokazuje, że najdziwniejsze szczegóły bywają kluczem do prawdy.
** Pracujemy starannie nad...