Zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby nikt o was nie pamiętał? A własne imię nie mogło wam przejść przez gardło? Tak właśnie jest z Addie LaRue. 23 letnia dziewczyna uciekając sprzed ołtarza, zawiera pakt z mroczną istotą, Cieniem. W zamian za namiastkę wolności i nieograniczone życie, czuje dojmującą samotność. Kogokolwiek spotka, zostaje natychmiast przez tę osobę zapomniana.
Historię nanizano na okres ponad trzech wieków od XVIII do roku 2016. A akcja toczy się we Francji i w Ameryce. Problemy które trawią tytułową bohaterkę odbierałem jako wydumane, przez co nie zżyłem się z nią. Sama opowieść mimo że pełna poetycznych przenośni, klimatyczna, miejscami ciekawa, należy do miałkich. Amerykańska autorka nie zbudowała napięcia, nie nadała fabule dynamiczności.
Postacie przekonująco przedstawione, nie należą do wybitnych a nawet zbytnio charakterystycznych. Mimo to można je polubić, często są sympatyczne. Dialogi należą do atutów, charakteryzują wypowiadających je, wnoszą nieco ożywienia.
Tej ponad sześciuset stronicowej powieści zakwalifikowanej do fantasy, którą odbieram jako Young Adult, stawiam 7/10. Polecam ją młodzieży.
„Nigdy nie módl się do bogów, którzy odpowiadają po zmroku”.
Francja, rok 1714. Uciekająca sprzed ołtarza młoda dziewczyna imieniem Adeline popełnia niewyobrażalny błąd. Zawiera umowę z diabłem. Faustowski pakt nakłada na nią ograniczenie – możliwość wiecznego życia bez szansy na bycie zapamiętaną przez kogokolwiek – dlatego Addie decyduje się opuścić swoją wioskę, albowiem straciła wszystko.
D...