Erica Spindler jest amerykańską autorką, której specjalnością jest pisanie thrillerów romantycznych. Mieszka wraz z mężem i dwoma synami w stanie Luizjana pod Nowym Orleanem. Mimo że, od dziecka pragnęła zostać malarką, to jednak w końcu postanowiła, że zacznie pisać. Nie trzeba było długo czekać, żeby zrozumiała, że jest to coś, co chce robić w życiu.
Książkę „Zabić Jane” dużo czytelników może znać także pod zupełnie innym tytułem, a mianowicie „Pętla”. Przechodząc jednak do rzeczy. Główną bohaterką jest Jane Killian, która w młodości przeżyła straszną traumę, po okropnym wypadku. Została bowiem potrącona przez motorówkę. Aby wyjść z depresji i uporać się z dramatycznymi przeżyciami, musiała przejść przez serię operacji plastycznych, które pozwoliły odzyskać jej dawny wygląd.
Teraz w dorosłym życiu, Jane może z powrotem żyć pełnią życia. W życiu zawodowym jest spełnioną artystką, której prace chwalone są przez wielu krytyków. Natomiast prywatnie, razem z mężem oczekują narodzin swojego pierwszego dziecka. Jednak sielanka kończy się, gdy Ian zostaje oskarżony o brutalne morderstwo. Kobieta początkowo stoi murem po stronie męża, ale w toku śledztwa zaczynają ją nachodzić coraz większe wątpliwości. Jakby tego było mało, to o Jane dopominają się jej koszmary z przeszłości, zaczyna odbierać anonimowe listy od człowieka, który specjalnie spowodował wypadek w którym ucierpiała. Jane musi walczyć o życie, chociaż jej prześladowca zna jej najbardziej skrywane lęki.
Musze powiedzieć, że po książkę tejże autorki sięgłam po namowach mojej mamy, która jest zachwycona jej twórczością. Dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, to skwapliwie z niej skorzystałam. Niestety musze powiedzieć, że niestety przeżyłam lekki zawód, może niepotrzebnie czytałam tę powieść zaraz po skończeniu książki Alex Kavy. Na jej tle, „Zabić Jane” wypadło dosyć mizernie.
Co do akcji, fakt, jest ona dość dynamiczna i wciągająca, jednak jak dla mnie zabrakło „tego czegoś” co wywołuje dreszczyk emocji u czytającego. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że sama akcja jak i fabuła są dość monotonne, przez co chwilami czytało mi się ją z mozołem. Więc sporym plusem jest w tej sytuacji, że rozdziały nie są długie i szybko „umykają”.
Całość na pewno, w dużej mierze, ratują bohaterowie, których sposobu zachowania w niektórych sytuacjach, nie sposób jest przewidzieć. Z tego tez powodu, ja osobiście, odniosłam wrażenie, że do tworzenia postaci, autorka przyłożyła się dużo bardziej niż do tworzenia fabuły.
Podsumowując. Przez książkę, na szczęście, można przebrnąć dość szybko dzięki prostemu językowi jakim posługiwała się autorka. Dzięki niemu czytelnik nie ma większych problemów z całościowym odbiorem treści. Polecam czytelnikom, którzy poszukują niezobowiązującej lektury, która pozwoli im chociaż na chwilę zapomnieć o własnych troskach. Ja raczej już nie sięgnę po książki tej autorki, przynajmniej na ta chwilę.
Mój blog: http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2012/01/zabic-jane-eri...