Dodano: 14 VIII 2012, 12:59:00 (ponad 12 lat temu)
Zaćmienie” na pewno bardziej mnie wciągnęło i na śmierć nie zanudziło, w porównaniu do poprzednich części. Choć i tak rozczarowało, oczekiwałam więcej
Wiedziałam, co mniej więcej miało się dziać, ale nie oglądałam filmu, przez co szczegóły mnie wciągnęły.
Żałuje jednak, że w książce nie mogłam zobaczyć bitwy jaką toczyli wampiry i wilkołaki, bardzo chciałam o tym poczytać, poczuć dreszcz emocji, dreszcze na plecach itp.
Wiele razy czytałam, że saga „Zmierzch” to romans połączony z horrorem. Bzdura- może to i horror, dla kogoś kto nigdy nie przeczytał horroru. Lukierkowy świat + zakompleksiona Bella + idealne (pod każdym względem) wampiry raczej nie pasują.
Wiedziałam przed przeczytaniem, że jakaś walka ma się odbyć i miałam nadzieję, że wreszcie może ta książka zasłuży na miano horroru, ale się przeliczyłam.
W „Zaćmieniu” mega wkurzyła mnie Bella, ciągle się nad sobą użalała. To już było nie do wytrzymania.
Co do plusów to spodobało mi się, że w „Zaćmieniu” pojawiło się więcej tajemniczości i niebezpieczeństw, choć nadal brakuje mi opisanie tej bitwy oczami Belli (naprawdę wolałabym czytać o tej bitwie niż o tym, jak Bella przytulała się do Jackoba, a Edward na to patrzył).
Co mi się jeszcze spodobało? Dołączenie kilku wątków i postaci. A szczególnie podobało mi się wprowadzenie legend o plemieniu Quileute.
W tej części, zaczęli irytować mnie Cullenowie, a w szczególności Edward. Są zbyt idealni. I w ogóle nie wampirzy. Gdyby nie kły i to, że żywią się krwią nigdy nie nazwałabym ich wampirami. Jedyne cechy wampira przejawił Jasper. Chyba dlatego jest moją ulubioną postacią. Ja tam jednak jestem zwolenniczką wampirów w stylu Draculi.
Sagę polecam raczej czytelnikom poniżej 15 roku życia.
Oceniam książkę na: 2.0