"Zdrowie na cito poproszę!" to drugi tom serii "Walka o zdrowie", w której śledzimy kolejne kroki naszego głównego bohatera w batalii prozdrowotnej. Posanatoryjny Paweł tym razem rusza na podbój kolejnych przychodni, rehabilitacji, konsultacji i NFZ - a wszystko w nieustannym starciu z nadrzędnym nemezis każdego beneficjenta służb medycznych - Systemu...
Bawiłam się rewelacyjnie przy tej historii! Druga podróż, w którą zaprasza Paweł Piliszko, to istna feeria absurdów, groteski i śmiechu - czasem siarczystego, a czasem przez łzy, bo zdarza się, że nic innego nie pozostaje w zderzeniu ze ścianą kolejnych utrudnień, które są zmyślnie nazwane "usprawnieniami".
Myślę, że każdy, kto miał (nie)przyjemność naszego systemowego leczenia, odnajdzie się w przynajmniej niektórych przytaczanych tu scenach. Niekończące się wiszenie na telefonie w rytm radośnie irytującej nutki? Jest! Maraton od lekarza do lekarza, a każdy wie lepiej? A jakże! Niebotyczne sumy wydawane na kolejne wizyty, bo systemowo to można nie dożyć terminu? Oczywiście! Brzmi znajomo? A to dopiero początek!
Jestem totalną fanką sposobu pisania autora! Jego gawędziarsko-satyryczny styl podszyty (auto)ironią, dystansem i trafnymi komentarzami, w których nie brakuje zmyślnej zabawy słowem, a czasem siarczystego trzepnięcia mocniejszym zwrotem to istny geniusz w wywoływaniu niekontrolowanego chichotu 😁 Płynęłam przez kolejne strony z lekkością i nieustającym bananem na twarzy 😁
Dla mnie rewelacja, ten tom podobał mi się nawet bardziej od poprzednich (również znakomitych!) przygód w sanatorium. To nietuzinkowe spojrzenie na służbę zdrowia, ktore tak daje do myślenia, jak i bawi do łez. Polecam i czekam na wiecej, szanowny Autorze 😁🔥