W przyszłości tak realistycznej i bliskiej, że mogłaby być współczesnością, coś dziwnego dzieje się z kobietami, które zasypiają: szczelnie owija je zwiewna substancja przypominająca kokon. Gdy ktoś je budzi, gdy obrastający je materiał zostaje naruszony bądź zerwany, uśpione kobiety wpadają w dziką furię i stają się szaleńczo agresywne; śpiąc, przenoszą się do innego świata − świata, w którym panuje harmonia, a konflikty są rzadkością. Tajemnicza Evie jest jednak odporna na błogosławieństwo, bądź klątwę, niezwykłej śpiączki. Czy jest medyczną anomalią, którą należy przebadać? A może demonem, którego trzeba zabić? Porzuceni mężczyźni, zdani na siebie i swoje coraz bardziej prymitywne odruchy, dzielą się na wrogie frakcje, niektórzy pragną zabić Evie, inni ją ocalić. Część wykorzystuje panujący chaos, by zemścić się na starych bądź nowych wrogach. W świecie nagle opanowanym przez mężczyzn wszyscy uciekają się do przemocy.
Osadzona w małym mieście w Appalachach, gdzie największym pracodawcą jest więzienie kobiece, powieść "Śpiące królewny" to dająca do myślenia, nadzwyczajnie wciągająca historia, która dziś wydaje się szczególnie aktualna. [edytuj opis]
Do czego można się doczepić?
Do końca. Że nastąpił.
Spełniła wszystkie moje oczekiwania ta powieść.
Początkowo myślałam, że to Bastion: Next Generation, a Evie Black to nieodrodna córka swego ojca Randalla F. Klimat bardzo podobny do mojej ukochanej (jednej z wielu) i najgrubszej powieści Kinga.
Potem myślałam, że to Zielona Mila w wersji dla pań.
A potem już nic nie myślałam, tylko czytałam. I czytałam. I czytałam. Całe dwa dni. Bez przerwy.
Satysfakcjonująca w 200% - zarówno objętościowo, jak też "zawartościowo".
KOCHAM KINGÓW!
I to przesłanie... u mnie w pigułce:
"Panowie, co będzie z ludzkością za pięćdziesiąt lat, jeśli kobiety się nie przebudzą? A za sto?
Tym razem ciszę przerwał mężczyzna, który rozbeczał się wniebogłosy."