Jest taki rodzaj fascynacji science fiction, który wynika z samego faktu, iż opowiada ona historie rozgrywające się w kosmosie; czyta się ją wówczas głównie dla owego dreszczu towarzyszącego wyobrażeniu usianej gwiazdami nieskończoności, poczuciu jakiejś monumentalnej tajemnicy, w jaką obleczony jest każdy układ gwiezdny, zanim go bohaterowie nie spenetrują, i dla wszystkich szczegółów, smaczków, jakie się z powyższym wiążą. Bardzo podobne w swych emocjonalnych fundamentach jest zamiłowanie do literatury marynistycznej, z czasów wielkich podróżników i korsarzy, gdy mapy oceanów zamieszkiwały jeszcze węże morskie i krakeny. Kłopot w tym, iż tego typu SF już się praktycznie nie pisze. Bynajmniej jednak nie cała klasyka science fiction eksploracyjnej została już w Polsce wydana i teraz właśnie Solaris nadrabia zaległości Sagą o Heechach Fredericka Pohla, z której znaliśmy dotąd tylko tom pierwszy, „Gateway – Bramę do gwiazd”. Cykl odwołuje się do tradycji owej „czystej SF kosmicznej”, wolny jest wszakże od charakterystycznych dla niej wad: płaskiej psychologii, drewnianego języka, fabuły ledwo pretekstowej. Nie zrazi więc dzisiejszego czytelnika, nie odtrąci archaizmem. Wierzę głęboko, że te wrażliwości – współczesnego miłośnika fantastyki oraz fana SF Złotego Wieku – nie są niekompatybilne; że nastoletniego fascynata cyberpunku tak samo może dziś wciągnąć opowieść o starożytnych artefaktach tajemniczej rasy Obcych, o śmiałkach dla pieniędzy wyruszających w kosmos na pokładach ich statków, nigdy nie pewnych, do jakiej gwiazdy zaprowadzą ich pokładowe komputery Obcych, i czy w ogóle z owych wypraw wrócą żywi… Jeden z najsłynniejszych cykli science fiction. Nagrody Hugo, Nebula, Locus i kilka nagród państwowych w krajach europejskich.