Dać się zwieść

Recenzja książki Wieża Asów
Każdego dnia zwodzą nas setki reklam. Tysiące banerów, komunikatów głosowych, e-maili, telefonów i telewizyjnych spotów. Każda dobra reklama opiera się na słowie-kluczu, na hasłach, których pożądamy. Pragniemy odzyskać młodość, włosy albo szczupłą sylwetkę, której nigdy nie mieliśmy. Rynek książkowy wydawał mi się do tej pory bardziej subtelny. Nie ma przecież kłamstwa w krzykliwych „bestseller!”, „najlepsza książka autora!”, czy „następca XYZ!”. To wszystko skrywa się w potencjalności. Ale co zrobić w sytuacji, gdy tom reklamuje George R. R. Martin, a informacja o fakcie, że jest to zbiór opowiadań nie rzuca się w oczy? A tak właśnie jest z „Wieżą Asów” – jeżeli nie macie w sobie wyuczonej miłości do szczegółów, lubicie być zaskakiwani fabułą i nie czytacie opisów, to możecie bardzo się zdziwić.

Okładka nie pozostawia wątpliwości, że „Wieża asów” to historia ludzi/istot o ponadprzeciętnych zdolnościach. Na froncie znajduje się młoda kobieta otoczona przez, łamiące prawa grawitacji, wodne bicze albo macki. Pozycję zajmuje wyraźnie bojową. Kolory obrazka są nieco przygaszone i brudne, co zwykło się kojarzyć z zakurzonym, postapokaliptycznym światem. Nie będzie wielką tragedią, jeżeli zdradzę, że zdjęcie z okładki jest przeniesieniem w sferę wizualną jednej z książkowych scen. Pierwszym, co rzuca się jednak w oczy po kontakcie z „Wieżą asów” jest jednak wielki napis „George R. R. Martin”, którego rozmiar jest nawet większy niż sam tytuł tomu. Nad nazwiskiem, nieco nieśmiało, wisi „redakcja i wybór”. Z tyłu obwoluty znaleźć można ogólny opis fabuły i dopiero na samym dole, tak gdzie zwykło umieszczać się notę biograficzną autora, zdanie na temat faktycznych autorów „Wieży asów”. Niestety, zazwyczaj omijam takie informacje przed lekturą, żeby niczym się nie sugerować.

W alternatywnej rzeczywistości II wojna światowa wyglądała zupełnie inaczej. Główne zagrożenie stanowił wirus dzikiej karty, ingerujący w ludzkie geny. Na drodze kosmicznej loterii obywatele całego świata zyskiwali nowe moce stając się Asami, przechodzili deformację i zyskiwali określenie Dżokerów, umierali albo umykali wirusowi. Po trzydziestu latach Ziemia raz jeszcze staje w obliczu zagrożenia pochodzącego z głębin wszechświata. Tym razem zmierza nań Rój, gotowy pozbawić życia każdego, kogo napotka na swojej drodze. Ofiary dzikiej karty zmuszone są, niezależnie od prywatnych animozji, zjednoczyć się i stanąć do walki z kosmicznym najeźdźcą.

Opowiadania, które umieszczono pod szyldem „Wieży asów”, powstały już w latach 80., czyli zasadniczo przed uznaniem Martina za literackie guru, a „Wieża asów” to tak naprawdę drugi tom serii zbiorów opowiadań „Dzikie karty”. Obok autora „Pieśni lodu i ognia” znajdziemy w tomie teksty autorstwa Rogera Zelazny’ego, Waltera Jona Williamsa czy Pat Cadigan (nazwiska niekoniecznie tak popularne i nęcące w Polsce, jak ma to miejsce w Stanach Zjednoczonych).

„Wieża asów” to nie opowiadania sensu stricto, które zwykły kojarzyć się z twardymi ramami, oddzielającymi jedną wizję od drugiej. Zwykle zbiór spina wspólna koncepcja świata, wydarzenie czy przynależność do jakiejś formy organizacji. W tym przypadku mamy do czynienia z niesamowitą ciągłością historii. Postaci przeplatają się, wkradają na karty opowiadań innego autora, znienacka wyskakują, by przypomnieć o swoim istnieniu. Świat przedstawiony zdaje się jednolity. Ma to swoje dobre i złe strony. Ciągłość zamazuje nieco wrażenie po lekturze słabszych fragmentów, ale jednocześnie stwarza wrażenie czytania opowieści niedokończonej i pobieżnie potraktowanej. Nacisk kładziony jest raz na jednego, raz na drugiego bohatera, ale żaden z nich nie zyskuje na tyle silnego rysu, by mógł zostać protoplastą całej historii.

Nie oznacza to, że kreowane przez autorów postaci są nijakie. W ramach opowiadań stają się nośnikami nierzadko skomplikowanych rozgrywek psychologicznych, niejasnych motywacji oraz wewnętrznych walk dobra i zła. Bohaterowie mają swoje traumy i tragedie, swoje miłości i wielkie poświęcenia. Niemniej żaden z nich nie mógłby zostać uznany za bezsprzecznie głównego bohatera.

Niezależnie od psychologicznego skomplikowania, które wydaje się tematem dość trudnym, „Wieża asów” to dzieło zadziwiająco lekkie. Opowiadania są chwilami bardzo dowcipne, przypominające nieco parodię „Watchmen”. Mają w sobie sporo z takich produkcji, jak „Sucker punch”, czy „Kick-Ass”, chociaż oczywiście czasy powstania tych tekstów kultury są na tyle odmienne, że inspiracja autorów książki jest niemożliwa. Zdarzają się jednak również chwile, gdy dowcip wydaje się przesadzony, wymuszony i do bólu sztuczny, śmiesząc swoją wtórnością, a nie faktycznym elementem komicznym.

Poza pierwszym opowiadaniem autorstwa Lewisa Shinera, które bardzo odstaje od kolejnych tekstów, wszystkie przypadły mi do gustu. Językowa różnica pomiędzy opowiadaniami była tak niewielka (to zapewne kwestia tłumaczenia), że świadomość odrębności autorów bardzo szybko mi umykała. Mogłabym czytać „Wieżę asów” bez nagłówków autorów i tytułów ich opowiadań, a pewnie nie zorientowałabym się, że stoją za nimi różni pisarze. Różnice zrzuciłabym raczej na karb lepszego lub gorszego dnia jednego autora.

Historia z „Wieży asów” ­– dotycząca wybranych, pokonanych i nieświadomych (Asów, Dżokerów i zwykłych ludzi) oraz kosmicznej infiltracji – bardzo przypadła mi do gustu. Jeżeli nie czytaliście pierwszego tomu opowieści o dzikiej karcie, nie martwcie się. I bez jej znajomości można dać pochłonąć się tej historii. Szkoda tylko, że fabuła nie pozostała w rękach jednego autora, bo sądzę, że to znacząco wpłynęłoby na wyrazistość świata przedstawionego. A może to jedynie moja odwieczna niechęć do opowiadań? I to właśnie najlepsza reklama dla „Wieży asów”, którą polubiłam pomimo ogólnej niechęci do jej formy podawczej.

www.recenzent.com.pl
0 0
Dodał:
Dodano: 27 VI 2015 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 174
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Alicja
Wiek: 32 lat
Z nami od: 21 I 2011

Recenzowana książka

Wieża Asów



Gdy po II wojnie światowej obcy wirus zaatakował ludzkość, garstka ocalonych zdobyła nadnaturalne moce. Wieża Asów opowiada ich historię.   Wszystko zaczęło się w roku 1946, gdy nad nowojorskim niebem uwolniono niezwykłego wirusa dzikiej karty, zdolnego do przekształcania genów. Stworzył on obdarzonych potężnymi mocami asów oraz dziwacznych, zniekształconych dżokerów. Po trzydziestu latach przed o...

Ocena czytelników: 4.5 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5