Szukając Alaski i Wielkiego Być Może

Recenzja książki Szukając Alaski
Zakończony już, 2014 rok niezaprzeczalnie okazał się dla mnie czasem pana Greena. Najpierw zapoznałam się z powieścią, którą każdy bez wyjątku powinien przeczytać, czyli „Gwiazd Naszych Wina”. Później, choć całkiem niedawno, dane było mi przeżyć małe rozczarowanie „Bożonarodzeniowym Cudem Pomponowym”, opowiadaniem z książki „W śnieżną noc”. Szczerze powiem, że nie miałam w planach kontynuacji mojej literackiej przygody z piórem tego pisarza (przynajmniej nie w najbliższym czasie), ale ponieważ Święty Mikołaj zostawił mi pod choinką jego debiutancką powieść – „Szukając Alaski”, postanowiłam, że dam mu jeszcze jedną szansę.

Głównym bohaterem książki jest Miles Halter - zupełnie normalny, przeciętny nastolatek, który jak każdy człowiek na pewnym etapie życia, przeżywa właśnie okres poszukiwania Wielkiego Być Może. Chłopak nie jest duszą towarzystwa i nie byłby najlepszym autorytetem w kwestii relacji międzyludzkich, ale taki stan rzeczy jedynie sprzyja zmianie środowiska i szkoły, na co ostatecznie się decyduje. W Culver Creek poznaje nowych ludzi, między innymi Pułkownika, z którym dane jest mu dzielić pokój, czy żywiołową, energiczną, piękną dziewczynę – Alaskę.

"Zauważyliście, jak teraz wygląda słońce, kiedy wydłużają się cienie, światło nabiera blasku i łagodności, jak wtedy, kiedy daleko jeszcze do zachodu? To jest światło, które wszystko czyni lepszym, ładniejszym, i dzisiaj wszystko wydawało się zalane tym światłem."



Po kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu pierwszych stronach miałam poważne trudności z czytaniem. Nie dostrzegałam niczego wartościowego w kolejnej opowiastce dla nastolatek, która przecież i tak skończy się tak, jak wszystkie tego typu książki. Co więcej, zbliżając się do magicznej granicy stu stron, miałam chwile zawahania, czy na pewno chce czytać dalej, czy może odłożyć książkę na półkę i nie psuć sobie opinii o autorze „Gwiazd Naszych Wina”? Stwierdziłam jednak, że nie będzie to nazbyt grzeczne, jeżeli porzucę lekturę tego, co zostało mi sprezentowane, a nie kupione za własne oszczędności i wiecie co? Nie żałuję, że się nie poddałam.

Z perspektywy czasu widzę, że mój początkowy brak entuzjazmu do całej historii wynikał z braku zrozumienia. Denerwowało mnie to, że nie wiem co znaczą tytuły PRZED oraz PO i to, że nie za dużo tam akcji, która mogłaby w jakikolwiek sposób ewoluować. I nagle, PUF! Zrozumiałam! Wszystko się wyjaśniło, a ja poczułam się po prostu głupio, że chciałam samej sobie odebrać przyjemność lektury ostatnich stronic.
Cała część PO okazała się znacznie bardziej wartościowa i znacznie bardziej do mnie przemówiła. Nie jest idealna, ale trafia i do serca, i do głowy. Skłania do zastanowienia się nad naprawdę ważnymi aspektami życia i to jest właśnie magia towarzysząca dobrze napisanej książce. Green ma to do siebie (wniosek opieram oczywiście tylko na podstawie znajomości powyżej wymienionych pozycji), że historie traktujące o naprawdę ważnych rzeczach takich jak: miłość, przyjaźń czy strata i związane z nią cierpienie, umie opisać przystępnym i łatwym do zrozumienia językiem, dzięki czemu refleksja przychodzi do czytelnika sama. Co ważne, nie moralizuje i nie bawi się w filozofa - nie zapomina o humorze, toteż w jego książce jak najbardziej znajdziemy żartobliwe dialogi i wydarzenia, które wywołują uśmiech na twarzy.
Ponadto, naprawdę brakuje mi bohaterów, których poznałam w „Szukając Alaski”. Każdy z nich okazał się wyjątkowy, ale co najważniejsze - realistyczny. Nie są to wyidealizowane postaci, które trudno byłoby umieścić w naszym rzeczywistym życiu. Są to osoby takie jak Ty czy ja, które mają swoje wady i jak każdy podejmują czasem błędne decyzje, za które później ponoszą konsekwencje.

Reasumując, książka okazała się naprawdę miłym zaskoczeniem i wnosiła do mojego życia zdecydowanie więcej, aniżeli się po niej spodziewałam. Nie uważam, że jest równie dobra co „Gwiazd Naszych Wina”, ale na pewno jest świetnym debiutem, co tylko potwierdza kunszt pisarski Greena.

"Tak wielu z nas musiało żyć z tym, co zrobili, bądź z tym, czego nigdy nie zrobili. Z tym, co się nie udało, z tym, co w danej chwili wydawało się właściwe, ponieważ nie potrafiliśmy przewidzieć przyszłości. Gdybyśmy tylko potrafili dostrzec niekończący się ciąg konsekwencji naszych najmniejszych czynów. Jednak nie możemy wiedzieć więcej - do czasu, aż taka wiedza stanie się bezużyteczna."



Moja ocena: 7/10

http://skrzynka-pelnaksiazek.blogspot.com/2015/01/szukajac-a...
0 0
Dodał:
Dodano: 05 VI 2015 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 257
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Karina
Wiek: 28 lat
Z nami od: 05 VI 2015

Recenzowana książka

Szukając Alaski



Buszujący w zbożu u progu dwudziestego pierwszego wieku. Powieść dla młodych, zbuntowanych, pragnących doświadczyć życia. Powieść dla nastolatków poszukujących odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie. O szalonej, zbuntowanej, magnetycznej, bezkompromisowej Alasce. I o zakochanym w niej Milesie, który dzięki...

Ocena czytelników: 5.35 (głosów: 32)