Z łez ocieraj cudze oczy, twoje niech pozostaną suche!

Recenzja książki Łza
Łzy spełniają ważną funkcję w organizmie człowieka. Odpowiadają, bowiem za nawilżanie, oczyszczanie i osłonę rogówkę oka przed bakteriami z zewnątrz. Oprócz tego, często są także sposobem na wyrażenie silnych emocji: szczęścia, bólu po stracie kogoś bliskiego, wzruszenia, bólu i tym podobnych. Co więc by się stało, gdyby zakazano nam płakać? Ba! Nie wolno byłoby uronić chociażby malutkiej łzy. Wszystko z powodu starożytnej legendy i przepowiedni w niej zawartej.

Właśnie z takim dylematem boryka się Eureka, główna bohaterka najnowszej powieści Lauren Kate – Łza.

Eureka mimo upływu czasu, nadal nie może się pogodzić z tragiczną śmiercią swojej matki. Cały czas zastanawia się, dlaczego tylko ona ocalała. Zadania nie ułatwia jej wcale fakt, że nie pamięta nawet minut z tamtego dnia. Jedno, co wie na pewno to to, iż nie wolno jej nigdy płakać, ponieważ taką zasadę wpoiła jej Diana. Tylko, że teraz matki z nią nie ma, a ona nie może nawet wypłakać swojego bólu, dlatego zaczyna podążać w kierunku własnej autodestrukcji.

Wszystko zaczyna się powoli odwracać, kiedy w jej życiu pojawia się tajemniczy Ander. Wraz z jego pojawieniem, Eureka otrzymuje także spadek po matce: medalion, list, kamień nieznanego pochodzenia, a także starożytna księga o dziewczynie, która z powodu złamanego serca zatopiła cały kontynent. Co to wszystko ma wspólnego z życiem Eureki? Dlaczego tak bardzo ciągnie ją do Andera? Jaką rolę w tym wszystkim odegra najlepszy przyjaciel dziewczyny – Brooks?

Lauren Kate jest jedną z najpopularniejszych autorek tworzących fantastyczne historie skierowane do młodzieży. W Polsce pisarka znana jest głownie za sprawą powieści wchodzących w skład serii Upadli, które podbiły serca wielu fanek i fanów. Czy najnowsza powieść – Łza, rozpoczyna kolejną serię w dorobku pisarki, również ma tę szansę?

Według mnie… nie bardzo. Sięgając po tę powieść liczyłam na coś zgoła innego, a już na pewno dużo bardziej wciągającego i emocjonującego. Zwłaszcza, że fabuła zawiera odniesienia do mitologii, a co jak udowodniło już wiele autorek, może znacznie poprawić odbiór całej historii i stanowić jej główne atuty. Dlatego tym bardziej żałuję, iż autorka nie postawiła na siłę mitu, z jakiego korzystała, i potraktowała go po macoszemu. Przez to od samego początku miałam wrażenie, że Łza jest tak naprawdę o niczym i o wszystkim po trochu.

W całej opowieści nie znalazłam nawet krztyny informacji, które mogłyby dać, chociaż jakąś wskazówkę, o co w tym dokładnie chodzi i jaki ma to związek z Atlantydą. Już nie wspomnę o akcji, która na początku jest monotonna i nijaka, żeby nie powiedzieć, wręcz usypiająca. Jedyne, co mnie trzymało przy dalszym czytaniu powieści, to właśnie wyrywkowe momenty z motywu mitologicznego, na szczęście to właśnie dzięki nim w końcu zaczyna robić się ciekawiej.

Według mnie, Lauren Kate zbyt dużo czasu zmarnowała na nic niewnoszące wprowadzenie, przez co ucierpiała właściwa część fabuły. Naprawdę mogła obronić się sama. Mitologiczne zaszłości to, bowiem coś, dla czego warto się przemęczyć ze wszystkimi niedogodnościami. Nie mówię, że od razu zrobiło się super, ale na pewno sporo rzeczy uległo zmianie na lepsze. Przede wszystkim uchylenie rąbka tajemnicy odnośnie przeznaczenia Eureki i przeszłości Atlantydy sprawiło, iż książka zaczęła jawić się w moich oczach, jako coś intrygującego i przyciągającego. Tutaj akcja nabrała już więcej dynamiki i lekko mrocznego klimatu, czym autorka dość mocno mnie zaskoczyła.

No dobra. Fabuła ulega zmianie na plus… szkoda, że z bohaterami nie dzieje się to samo. Byli nijacy i pozbawieni życia. Cały czas miałam wrażenie, iż ich emocje i wszelkie reakcje na rozgrywające się wydarzenia, są wymuszone i sztuczne do granic możliwości. Zupełnie jak kukiełki poruszane tylko dzięki wprawnym rękom lalkarza (w tym przypadku autorki) w teatrzyku dla dzieci.

Mimo niedoskonałości w fabule i kompletnej klapie w kreacji bohaterów, nie mogę powiedzieć, aby historia zamknięta na kartach Łzy, mnie nie wciągnęła. Zrobiła to i to mocno, szczególnie kilka ostatnich rozdziałów, które zwróciły mi nadzieję na lepszą część drugą. To czy warto sięgnąć po tę powieść, czy też nie, pozostawiam Waszemu osądowi.

http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2014/03/za-lauren-kate...
0 0
Dodał:
Dodano: 21 IV 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 347
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Natalia
Wiek: 38 lat
Z nami od: 02 XII 2011

Recenzowana książka

Łza



Nigdy, przenigdy nie płacz… Matka Eureki Boudreaux wpajała córce tę regułę latami. Ale teraz jej matki już nie ma, a wszędzie gdzie Eureka się uda jest on: Ander, wysoki blondwłosy chłopak, który wydaje się wiedzieć wszystko, czego nie powinien, który mówi Eurece, że jest w ogromnym niebezpieczeństwie, który zbliża się do niej coraz bardziej przyprawiając ją o płacz, o jaki nikt wcześniej jej nie...

Ocena czytelników: 4.63 (głosów: 18)
Autor recenzji ocenił książkę na: 3.5