Niektóre rzeczy się kończą. Ale nie wojna

Recenzja książki Jutro: Po drugiej stronie świtu
Seria "Jutro" Johna Marsdena dobiegła końca. Losy Ellie, Homera, Fi, Kevina i Lee ujrzały swoje zakończenie. Czy szczęśliwe? Nie oczekujcie, że wam zdradzę. Czym autor tym razem nas zaskakuje i czym ostatni tom różni się od wcześniejszych? Już mówię ( choć powinnam chyba napisać, że już pisze ).

Jak wiadomo z poprzedniego tomu, to teraz ma mieć miejsce największe, decydujące starcie. Grupa nastolatków otrzymuje specjalne zadanie od płk. Finleya, aby pomóc w zakończeniu wojny. Przyznam szczerze, że mimo, iż zapowiadało się świetnie to jednak, gdy już dowiedziałam się na czym owe zadanie ma polegać to trochę się rozczarowałam. Przecież po wysadzeniu lotniska miało być coś jeszcze bardziej pasjonującego i budzącego emocje. Miałam wiele obaw, bo odnosiłam wrażenie, że zadanie będzie w stylu wysadzenia mostu w Wirrawee, czyli patrząc przez pryzmat ich późniejszych akcji, stosunkowo nudne. Ogromnym zdziwieniem dla mnie była dalsza lektura, gdzie autor pokazał, że jestem w wielkim błędzie. Partyzancka akcja przyjaciół nie tylko budziła spore emocje, ale i była nieprzewidywalna, potoczyła się zupełnie inaczej niż miało to miejsce w poprzednich częściach.

Drugim elementem, który się zmienił, jest fakt, że od połowy książki Ellie pisze tylko o sobie, jest odseparowana od reszty, przez co mamy okazję jeszcze lepiej ją poznać. Zauważamy w jej charakterze cechy, których nie zauważaliśmy wcześniej. Mnie niestety, zaczęła z lekka drażnić i poważnie zastanawiam się jak bardzo będzie mnie irytować w "Kronikach Ellie". Mam nadzieję, że będzie nieco lepiej. Dowiem się niedługo.

Dopiero w ostatnim tomie "Jutra" można zauważyć jak ogromną pracę i wysiłek włożył autor w napisanie swego dzieła. Widać jak na dłoni, że zagłębiał się on w historię II wojny światowej, starając się nadać książce bardziej realistyczną wizję. Zachowania żołnierzy, obozy pracy, pożywienie, warunki do życia... - to wszystko ukazuje jak bardzo John Marsden starał się przybliżyć nam wojenne realia. Ogromne brawa należą się za tak wielki wysiłek i trud włożony w uzbieranie odpowiednich informacji i przekazanie ich w sposób czytelny, szokujący i mocno trafiający do młodzieży. Ze względu na to pojawia się dużo przemyśleń głównej bohaterki na temat życia, wojny, śmierci i tego co pozornie wydaje nam się w życiu najważniejsze. Muszę też pokusić o stwierdzenie, że jest to najbardziej smutny, przepełniony cierpieniem i depresją tom w całej serii.

Książkę "pochłonęłam" w zaledwie kilka godzin. Żałuję, że to już koniec, ale mam nadzieję, że trylogia uzupełniająca również poruszy moje serce. John Marsden to jeden z najbardziej utalentowanych pisarzy literatury młodzieżowej, a jego liczba fanów wzrasta z dnia na dzień. Jestem pewna, że wy także niedługo do nich dołączycie. Polecam!

Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com
0 0
Dodał:
Dodano: 24 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 1
Odsłon: 222
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Dodano: 24 IX 2013, 16:52:35 (ponad 11 lat temu)
0 0
W przypadku ocenienia mojej recenzji na minus, bardzo proszę o napisanie komentarza, co się nie podobało, a następnym razem spróbuję się poprawić

Autor recenzji

Imię: Anna
Wiek: 29 lat
Z nami od: 04 IV 2010

Recenzowana książka

Jutro: Po drugiej stronie świtu



- Jeśli was złapią, musicie udawać, że niczego nie wiecie. Jesteście tylko dzieciakami, które działają na własną rękę. Ci ludzie są twardzi i bezwzględni, a stawka jest wysoka. Jeśli wam nie uwierzą, spróbują was złamać. Są w tym bardzo dobrzy. Spojrzałam na Fi, która patrzyła na Ryana blada jak kreda. - To kontrofensywa którą przygotowujemy od blisko pół roku. - Chcesz powiedzieć, że idziemy na...

Ocena czytelników: 4.95 (głosów: 21)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5