Dracula - klasyka gatunku

Recenzja książki Dracula
Przede mną spoczęła ponadczasowa klasyka. Nie znam człowieka, który by nie słyszał o tym tytule. Jest już tak mocno zakorzeniony w naszej świadomości, że na słowo Dracula wszyscy odwracają głowy. Pozycja książkowa, która zyskała niewyobrażalna ilość wznowień, wydań oraz ekranizacji, która podsycała ognie wyobraźni nie jednego twórcy, zafascynowanego mrocznym wiktoriańskim klimatem przesyconym lepką zasłoną tajemniczości, wymieszanej z mistycyzmem, który sprawia, że nogi się uginają w kolanach, a czytelnik łaknie każdej strony z wewnętrzną, paląca gorączką pożądania. Taka właśnie jest ta pozycja „Drakula” Bram Stoker.
Jeszcze będąc rozwydrzoną pannicą, chodząca do liceum przeczytałam tę powieść z wypiekami na twarzy i nie byłam jedyną, która w taki właśnie sposób odbierała to, co autor w niej umieścił. Potem przyszła fascynacja istotami nocy, chowającymi się w cieniu demonami zła, chcącymi tylko zatopić swe kły w naszych arteriach, pulsujących życiem. A my urzeczone pewnie nie stawiałybyśmy oporu chcąc smakować tę chwilę, nie bacząc na to, że zaraz staniemy się zimnymi truchłami, porzuconymi gdzieś na skraju drogi. Teraz kiedy nie mam już lat naście i patrzę na świat z zupełnie innej perspektywy, odbieram Drakulę w sposób zgoła odmienny. I choć nasz rynek książkowy oraz filmowy, został zalany wampiropodobnymi, iskrzącymi w blasku słoneczka pedziami w rureczkach z grzywką typu emo. To nie przemawiają do mnie te twory współczesnych pisarzy i reżyserów. Pozostaje więc w kręgach klasyki gdzie wampir jest wampirem, a ofiara ofiarą.

A kim jest sam autor? Pewnie co druga osoba na tym świecie o nim słyszała to jednak skreślę kilka zdań na temat twórcy. Urodził się 8 listopada w 1847 roku w dublińskim Clontafie. Pracował jako dziennikarz oraz sekretarz, natomiast zasłynął dzięki powieści „Drakula”, która ukazała się na rynku 1897 roku. Ta powieść utrzymana w stylu gotyckim, przeszła do kanonu literatury światowej i choć sam pisarz napisał jeszcze kilka innych pozycji, są one mniej znane. Miedzy innymi jest twórcą bajek dla dzieci i powieści fantastycznych. Od 1987 r. przyznawane są nagrody Horror Writers Association czyli wyróżnienia dla artystów grozy. W naszym tłumaczeniu jest to Nagroda Brama Stokera. Zmarł 20 kwietnia 1912 roku w Londynie.

Książkę otrzymałam w ramach recenzji od wydawnictwa Zielona Sowa. I choć może jest to wydawnictwo, które stricte promuje literaturę dla dzieci i młodzieży, można u nich znaleźć perełki literatury oraz klasykę. Recenzja miała pojawić się na łamach gazety internetowej Debiutext, jednak się tak nie stanie. Lecz nie ubolewam nad tym faktem. Ubolewam nad tym, że tak późno jest pisana. Wiąże się to z moim życiem prywatnym, które może i pełne książek, czytania i gryzmolenia, ma też swoje bardzo przyziemne sprawy. Za opóźnienia zatem przepraszam.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o samym wykonaniu książki oraz jej okładce. Powiem szczerze, że pierwszy raz mam w rekach takie wydanie. Mówię tutaj o okładce. Mam wrażenie jakbym trzymała w dłoniach publikację broszurową, kieszonkową, że się pokuszę o takie stwierdzenie. I może książka jest solidna, bo kartki są szyte, gdzie niespodzianką jest klasyczna materiałowa zakładka, która niebywale mnie uradowała (nie muszę szukać biletów tramwajowych), to jednak troszeczkę mi się nie podoba ta miękkość. Cały czas mam wrażenie, że ta solidnie szyta książka mi się zbyt szybko zniszczy i pewnie jestem w błędzie. Nie mniej zostawiło mi to lekki niesmak. Sama grafika, czyli poplamiona krwią biała róża, jest niebywale wymowna w swej prostocie, wręcz urzeka. Na pierwszy rzut oka i tu ogromny plus za inwencję, bardzo mi się to podoba. I jeszcze jeden mankament, którego moje oczy nie mogły znieść, tycia czcionka. Namęczyłam się strasznie, niejednokrotnie zalewając się łzami. Niestety oczy już nie te.

Chyba nie muszę tutaj zamieszczać pełnego opisu, choć to uczynię, znając życie znajdzie się ktoś, kto nie czytał powieści:
Kiedy młody Jonathan Harker odwiedza Transylwanię, chcąc pomóc Hrabiemu Dracula przy zakupie londyńskiego domu, dokonuje przerażającego odkrycia w jego zamku. Wkrótce liczba niepokojących zjawisk zaczyna nawiedzać Londyn: Bezzałogowy statek rozbija się w Whitby, na szyi młodej kobiety pojawiają się dziwne i nie zrozumiałe dla nikogo znaki. Jeden z więźniów zakładu dla obłąkanych, obwieszcza o rychłym przybyciu swego Mistrza, lecz kim jest Mistrz? Wszystko jest niejasne i rozmazane, a fatum jakie spada na ludzi, czyni ich istotami przerażonymi i skorymi do paniki. Czy znajdzie się ktoś, kto przełamie ten impas i rozwiąże zagadkę, co stanie się z tymi, którzy staną na drodze Hrabiego. Wystarczy sięgnąć po tę pozycje i się samemu przekonać.

Jakie wrażenia? Takie jak przy czytaniu klasyki, czyli doskonałe. Jest to uczta dla zmysłów, wszelakich dodam. Styl, język, dialogi. Wszystko sprawia, że tego typu dzieła beletrystyczne czyta się z ogromną przyjemnością. Miewam takie zrywy, że rzucam się na powieści ponadczasowe, bo jestem żądna mądrości, jaka jest w nich zawarta, pod postacią metafor, czy choćby sformułowań, które po czasie stają się wręcz kanonem i wstydem by było ich nie znać. Stoker wprowadza czytelnika bardzo powoli w stan duchowego mroku, gęstej atmosfery nasyconej elektryzującymi emocjami. Jakby chciał rzucić na nas kajdany przywiązujące do kart powieści. Nie sposób się oderwać, zwyczajnie ciemność wyciąga po nas ręce, by pochwycić i już nie puścić. Ja z moim słabym wzrokiem, poniekąd zniszczonym poprzez wielogodzinne czytanie, za każdym razem odczuwałam coś na wzór syndromu odstawienia, jakbym miała kaca książkowego, który za nic w świecie nie chce mnie opuścić. Doskonale wplata wątek miłosny, który jest na początku subtelny tylko po to, by dalej stać się, niemal że hipnotyzujący. Niewielu potrafi w taki sposób ująć pewne aspekty uczuciowości i emocji bohaterów. Tutaj czytelnik nie ma czasu na nudę, zostaje zaangażowany w życie jeszcze żyjących istnień. Jest świadkiem gasnących iskier bytu w ich wątłych ciałach. To bardzo głęboka i inspirująca powieść, poruszająca tematy słabości ludzkiej, wymieszanej z pierwotnymi instynktami, po skrajne zachowania nie rzadko bardziej zwierzęce niż ludzkie. Głód krwi pozostanie głodem i jak się nasycimy leży wyłącznie w naszej gestii. Czy książkę polecam? Tak, bez wątpienia jest to literatura, która powinna zostać przeczytana przez każdego miłośnika nie tylko krwiopijców, ale i klasyki.

Zapraszam na mój autorski blog.
http://stagerlee101.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 20 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 440
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Stag
Wiek: 45 lat
Z nami od: 04 IV 2013

Recenzowana książka

Dracula



Dracula to ponadczasowa historia najsłynniejszego wampira w dziejach literatury światowej. Stworzona przez Brama Stokera postać demonicznego transylwańskiego księcia Vlada Draculi, który żywiąc się ludzką krwią, zachowuje wieczne życie, oraz emanujący z kart książki nastrój grozy i niesamowitości sprawiają, że od wielu pokoleń powieść zdobywa coraz to nowych czytelników.

Ocena czytelników: 4.80 (głosów: 86)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5