Historia z fikcją się miesza

Recenzja książki Triumf. Bitwa pod Assaye, 1803
Bernard Cornwell to angielski pisarz, który na stałe mieszka w Stanach zjednoczonych. Na swoim koncie ma ponad 40 przeróżnych tytułów powieści historycznych, jednak w Polsce największy rozgłos zyskał dzięki „Trylogii arturiańskiej”, która została wydana przez Instytut Wydawniczy Erica. To samo wydawnictwo wydało książkę, którą właśnie skończyłam. „Triumf. Bitwa pod Assaye,1803” to drugi tom z cyklu „Kampanie Richarda Sharpa”.

Indie rok 1803. Minęły cztery lata od bitwy o Seringapatam. Richard Sharpe wiedzie od tamtego czasu spokojne życie na tyle ile jest to możliwe dla żołnierza w służbie Jej Królewskiej Mości. Jednak wszystko ulega zmianie gdy nasz bohater staje się mimowolnym świadkiem zbrodni, której sprawcą był renegat angielski stojący po stronie Mabrattów. Sierżant razem z resztą wojska rusza w pogoń za zbrodniarzem. Ich droga wiedzie przez sam środek terytorium wroga. Do konfrontacji sił dochodzi nieopodal małej wioski zwanej Assaye.
Główny bohater po raz kolejny będzie musiał pokazać na co go stać, chociaż nawet we własnych szeregach nie może nikomu ufać.

Od razu chcę po raz kolejny zaznaczyć, że powieści historyczne nie są raczej gatunkiem literackim bliskim mojemu sercu, ale muszę także przyznać, iż książka autorstwa Cornwella nawet mi się podobała. Uważam, że nie na darmo został on okrzyknięty mistrzem łączenia faktów historycznych z literacką fikcją w jednolitą i klarowna całość, bowiem fakt ten widać w książce na każdym kroku. Samo odwzorowanie wszystkich bitew, które nawiasem mówiąc, stanowią znaczną część fabuły przeplecioną z fikcyjnymi przygodami sierżanta, jest bardzo realistyczne, może czasami nawet za bardzo. Doskonale widać, iż autor zadbał o każdy najmniejszy szczegół. Chociaż mnie osobiście jednak takie opisy trochę nużyły.

Ja już wyżej wspominałam, fabuła jest skonstruowana i poprowadzona na prawdę po mistrzowsku. Co do akcji, to także nie można jej niczego zarzucić. Jest ona wartka i bardzo dynamiczna, więc czytelnik raczej nie ma na co narzekać, zwłaszcza jeżeli lubi powieści historyczne. Jeżeli chodzi o bohaterów, są oni bardzo rzeczywiści i wiarygodni. Autor zadbał o każdy szczegół ich osobowości i doskonale oddał tok myślenia, zwłaszcza żołnierzy, w tamtych czasach.

Ni rozumiem tylko, dlaczego wydawnictwo w trakcie tworzenia opisu książki na jej tylną okładkę wspomniało o wątku romantycznym zawartym w powieści. Szczerz mówiąc ja dopiero po jej ukończeniu, połapałam się w którym momencie ten wątek miałby niby wystąpić. Ten fakt jak dla mnie nie zasługuje raczej na miano jednego z wątków powieści chyba, że zostanie dalej rozwinięty w kolejnej części, a w tej autor chciał po prostu zaznaczyć możliwość jego pojawienia się.

Podsumowując. Książka jest wciągająca i nawet można powiedzieć, że interesująca. Dla kogoś lubującego się w tum gatunku na pewno będzie smakowitym kąskiem. Ja niestety nie przepadam za takimi historiami, ale starałam się ocenić książkę z neutralnego stanowiska.


Mój blog: http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2011/12/triumf-bitwa-p...
0 0
Dodał:
Dodano: 23 XII 2011 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 198
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Natalia
Wiek: 38 lat
Z nami od: 02 XII 2011

Recenzowana książka

Triumf. Bitwa pod Assaye, 1803



Indie rok 1803. Cztery lata po bitwie o Seringapatam, Richard Sharpe wiedzie spokojne życie żołnierza Jej Królewskiej Mości. Wszystko zmienia się, gdy zostaje świadkiem zbrodni popełnionej przez renegata angielskiego, który przechodzi na stronę Mahrattów. Angielskie wojska ruszają w pogoń za zdrajcą. Sharpe musi zapuścić się w głąb terytorium wroga. Niestety, nawet we własnych szeregach nie może...

Ocena czytelników: 4.33 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0