Nie czarowała mnie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Miała po prostu wdzięk. Otworzyłem drzwi zewnętrzne i wprowadziłem ją przez poczekalnię i pokój z napisem „Wstęp wzbroniony” do mojego gabinetu, gdzie podsunąłem jej krzesło. Siedziała na brzeżku tego krzesła, wyprostowana, z łokciem opartym na cz...