polecam serdecznie

Recenzja książki Jej wszystkie życia
Mówi się, że trzeba korzystać z życia, gdyż nikt z nas nie zna dnia , ani godziny naszej śmierci. Życie mamy jedno. Jedni żyją i cieszą się nim w dłuższej lub krótszej ramie czasowej. Lecz każdy umiera i następuje koniec ziemskiego żywota. A co jeśli los dałby nam kolejną i kolejną szanse? Taką wielokrotność szans ponownych narodzin i przeżywania żywotów otrzymuje urodzona 11 lutego 1910 roku Ursula. Dziewczynka po raz pierwszy urodzona, w zimową, śnieżną noc umiera. Z braku odpowiedniej opieki lekarsko-położniczej nie ma możliwości choćby raz odetchnąć malusieńką piersią. Lekarz nie dociera, męża nie ma w domu, a Sylvie- kobieta w ciąży pozostaje tylko pod opieką gospodyni domowej pani Glover oraz służącej. Komplikacje sprawiają, że Ursula, córka Sylvie dusi się pępowiną. Po dramatycznej w skutkach nocy, ponownie następuje 11 lutego 1910 roku. Tym razem ku uciesze wszystkich doktor przedziera się przez śnieżyce i dociera do domostwa państwa Todd i pomaga pani Todd powić zdrową córkę, Ursulę. W tym momencie rozpoczyna się niełatwe, ale i wielowątkowe oraz wielopoziomowe życie dziewczynki.... Kate Atkinson, autorka tej wspaniałej pozycji jest laureatką Nagrody Whitebread. To właśnie za "Wszystkie jej życia" otrzymała Costa Book Award, w kategorii powieść i South Bank Arts, w kategorii literatura. Jestem pełna podziwu dla wyobraźni angielskiej pisarki i twórczyni recenzowanej dziś powieści. Wszystkie uhonorowania, jakie pisarka otrzymuje są w pełni zasłużenie. "Wszystkie jej życia" są snuciem opowieści o życiu dziewczynki, która umiera by narodzić się na nowo, ale również by wciąż i wciąż określać i kształtować swoją tożsamość, w czasach, gdy nie jest to łatwe i proste. A Ursula doświadczy wiele złego, jak i dobrego. Dziewczynka wychowuje się w wielorodzinnym domu, zamożnym, lecz nie do końca poukładanym rodzinnie jak i mentalnie. Rodzina Ursuli Todda składa się matki, Sylvie, która już zapomniała o swoich korzeniach, bynajmniej nie arystokratycznych, ojca-Hugh, który jest zamożnym człowiekiem, kochającym mimo licznych przywar swoją żonę, Maurice, najstarszego z rodzeństwa, Pameli, Ursuli, Teddy;ego oraz Jimmego. Każda z tych postaci, różnorodna pod względem charakteru, usposobienia, ale i nakreślenia przez samą Kate Atkinson, wnosi nieszablonowość do fabuły. Tak naprawdę to tylko charakter i los Ursuli zmienia się z każdą nową odsłoną jej losów . Pozostała cześć rodziny, jakby była niezmienna i gdzieś tam na drugim planie towarzyszy bohaterce. Tak, tak w życiach, bo Ursula będzie miała okazję raz za razem przeżywać wydarzenia w przedziale czasowym 1910- do czasów po drugiej wojnie światowej. Bohaterka doświadczy śmierci, lęku, głodu, czasów wojny, przemocy seksualnej, jak i cielesnej, ale także chwil radości i satysfakcji. Wraz z dziewczyną, a później już dorosłą kobietą czytelnik pozna "na własnej skórze" skutki wojen, bólu i rozpaczy ludzi stojących po dwóch przeciwstawnych stronach wojennej machiny. W jednym z żyć bohaterka będzie miała okazję być przyjaciółką Ewy Braun i poznać samego Adolfa Hitlera. Jej oczami zobaczymy proces powstawania najgorszego, najbardziej okrutnego systemu totalitarnego w dziejach ludzkości. Ale poznamy także tych, którzy walczyli z tym systemem, tych, którzy kochali życie, lecz wojna nie dała im szansy przetrwania.... "Jej wszystkie życia" jest powieścią obszerną, wielowątkowa, lekko skomplikowaną. Komplikacja polega na tym, że w pewnych momentach czytelnik nie wie, gdzie kończy się jedno życie, a zaczyna nowe. Cieszy mnie także fakt, że nie jest to historia, gdzie bohaterowie są jednostajni i mdli. O nie, tu tego nie ma. Oczywiście bohaterowie poboczni mają charakterystyczne cechy, ale jest to zabieg zastosowany, by historie popychać do przodu, a nie specjalnie i bez celu komplikować Zaletą powieści jest również fakt ukazania czasów, które są zgodne z prawdą historyczną i na przykładzie bohaterki, ale i jej otoczenia urealniamy naszą podręcznikową wiedze z postrzeganiem ich przez ich "uczestników". Kolejną zaletą jest także, ze książka nie kończy się happy endem, choć optymizmu w niej także nie zabraknie.


http://www.figlarneczytanie.pl/2014/05/jej-wszystkie-zycia-k...
0 0
Dodał:
Dodano: 14 V 2015 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 197
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 41 lat
Z nami od: 11 V 2015

Recenzowana książka

Jej wszystkie życia



A gdybyśmy tak mogli przeżywać nasze życie raz za razem, żeby wreszcie zrobić to jak należy? Czy to nie byłoby wspaniałe? W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, przychodzi na świat dziewczynka. I umiera, zanim zdąży zaczerpnąć pierwszy oddech. W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, rodzi się ta sama dziewczynka. I żyje, snując swoją opowieść. Jak by to było, otrzymać od lo...

Ocena czytelników: 5.18 (głosów: 11)