"Strażnicy Historii: Nadciąga Burza" to zdecydowanie jedna z książek, które przyciągają uwagę czytelnika, głównie okładką i intrygującym tytułem. Po przeczytaniu opisu, miałam wiele wątpliwości, czy lektura ta mi się spodoba. Niedawno jednak w zapowiedziach pojawiła się druga część trylogii i kiedy dostałam możliwość przeczytania powieści, postanowiłam zaryzykować.
Damian Dibben pracował jako scenarzysta przy rozmaitych projektach filmowych, takich jak "Upiór w Operze" i "Kot w Butach". Jego własny scenariusz, "Seventh Heaven, ma wejść do produkcji niebawem. Wśród wielu pasji, którym oddaje się poza pracą, najwyższe miejsca zajmują historia starożytna, nauki przyrodnicze oraz powieści przygodowe. Damian jest zakochanym w swoim mieście londyńczykiem. Mieszka na South Bank wraz ze swoim psem Dudleyem. "Strażnicy Historii: Nadciąga Burza" to jego pierwsza powieść.
Jake był zwykłym chłopcem. Teraz musi stać się bohaterem. A wszystko zaczęło się już stosunkowo dawno temu. Trzy lata temu zaginął jego brat. Teraz rodzice nie wrócili z wyjazdu. Jake nie tylko pozna prawdę kim tak naprawdę jest, jaki ma dar, ale będzie musiał też to zaakceptować i ruszyć w przeszłość, aby odnaleźć, tych których kocha. Bo tak naprawdę jego rodzina należy do Tajnych Służb Straży Historii, a teraz wracają najgorsi wrogowie organizacji.
Narratorem akcji, jest wszystkowiedzący obserwator. Z jednej strony ma to swoje plusy, dowiadujemy się rzeczy, które zostałyby prawdopodobnie pominięte przez bohaterów, jednak sprawia to także, że akcja, przynajmniej początkowo wydaje się nudna i dopiero po kilku rozdziałach świat w którym rozgrywa się historia, wciąga czytelnika.
Postaci natomiast są dobrze wykreowane i zachowują się jak normalne osoby w tym samym wieku. Poza tym powieść nie opisuje tylko losów poszczególnych misji, ale przeskakuje do innych postaci, w miejsca, gdzie dzieje się coś równie istotnego.
Momentami pojawiało się nawiązanie do przeszłości jednej z bohaterów, Topaz. Prawie za każdym razem odpowiedzi na pytania z nią związane, były omijane szerokim łukiem, do samego końca nie można było określić, czy w końcu pojawi się odpowiedź na nurtujące wszystkich pytanie czy też nie, to samo właściwie dotyczyło losów rodziców Jake'a. Tajemnice i spiski tak się piętrzyły do samego końca, momentami budując grozę, innymi też zachęcając czytelnika, do dalszego czytania.
Najważniejsze, co muszę przyznać autorowi, to to, że potrafi napisać zakończenie, po którym będzie się chciało od razu sięgnąć po kontynuację. Nawet gdyby nie końcowe plany bohaterów, a także niewyjaśnione losy pewnych postaci, czytelnika ciągnęłoby do poznania kontynuacji dwóch wątków miłosnych. Jak potoczą się ich losy. Czy ich historia dobrze się skończy? Zdecydowanie tym akcentem, autor nadrabia kiepski początek i idealnym określeniem lektury, będzie tutaj "bardzo dobra".
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Pani Kasi z wydawnictwa Egmont