Książka "Osobliwy dom Pani Peregrine" jeszcze na długo przed premierą przyciągnęła moją uwagę. Po prostu nie można przejść obok niej obojętnie. Począwszy od intrygującego zdjęcia na okładce- przyprawiająca o dreszcze lewitująca dziewczynka o przejmującym spojrzeniu, poprzez piękne wydanie- twarda okładka, mocne szycie, sumienność i dbałość o szczegóły po kuszący opis wydawcy, jest obietnicą rozrywki na wysokim poziomie. Byłam pewna, że prędzej czy później powieść trafi w moje ręce i zaprowadzi mnie w świat, zupełnie obcy, niesamowity ale jednocześnie fascynujący i pobudzający wyobraźnię. Intuicja mnie nie zawiodła.
O samym autorze powieści, Ransomie Riggsie wiemy niewiele. W sieci znajdziemy jedynie skromne informacje na temat jego życia osobistego. To co wiemy o nim na pewno to, to że dorastał na Florydzie, ukończył anglistykę w Kenyon College oraz Szkołę Filmu i Telewizji na Uniwersytecie Południowej Karoliny. W chwili obecnej tworzy filmy, które można obejrzeć na You Tube pod adresem:
www.youtube.com/ransriggs. Pisze książki, scenariusze, eseje i prowadzi blog. "Osobliwy dom pani Peregrine" to jego pierwsza powieść.
Jacoba i jego dziadka Abrahama Portmana łączą bardzo bliskie więzy. Chłopiec lubi spędzać z nim czas i słuchać niesamowitych historii. Dziadek jest znakomitym gawędziarzem, zawsze potrafi zaciekawić chłopca. Za każdym razem podkreśla, że to są to opowieści o prawdziwych wydarzenia a nie zmyślone i wyssane z palca opowiastki. Abraham opowiada wnukowi historie o swoim trudnym życiu, o swojej żydowskiej narodowości, o ucieczce z okupowanej Polski wreszcie o sierocińcu na walijskiej wysepce, który stał się dla niego azylem, bezpiecznym schronieniem gdy wokół szalała wojenna zawierucha, a potwory próbowały odebrać mu życie. Sierociniec prowadziła pani Peregrine i dawała schronienie dzieciom takim jak mały Abe. W opowieściach dziadka dzieciaki nie były tylko zwykłymi uchodźcami, były osobliwe- lewitowały, były niewidzialne czy fenomenalnie silne. Na potwierdzenie swych słów pokazywał Jacobowi stare, pożółkłe fotografie, które budziły w nim ogromną ciekawość ale połączoną z odrobiną przerażenia. Chłopiec wierzył w te historie dopóki bliscy nie uświadomili mu, że są zmyślone. Wmówili mu, że powieści dziadka to wymysł jego chorej wyobraźni, podsycanej wojenną traumą.
Jacob poczuł się oszukany, stracił wiarę, prysły wszystkie jego marzenia. Stracił zainteresowanie światem, życiem, otoczeniem. Zamknął się w skorupie osamotnienia. Stał się outsiderem. Jego chłodne relacje z rodzicami, stały się jeszcze bardziej powierzchowne.
Jednak kiedy dziadek ginie w niewyjaśnionych okolicznościach a on sam staje się świadkiem przerażającego spektaklu, musi jeszcze raz przeanalizować co jest bajką a co prawdą. Zgodnie z ostatnią wolą staruszka wyrusza w podróż, na walijską wyspę do osławionego sierocińca...
Historia stworzona przez Ransoma Riggsa to idealne połączenie humoru, odrobiny grozy, elementów powieści gotyckiej i fantastyki. I chociaż jej składniki takie jak osobliwe dzieci czy podróże w czasie były już tematami innych książek, to dla mnie sposób przedstawienia ich przez Pana Riggsa jest świeży i bardzo atrakcyjny.
Akcja rozwija się miarowo, ani za szybko ani za wolno, akurat w sam raz aby zaciekawić i zawładnąć czytelnikiem.
Język powieści jest prosty i lekki, stosowny do wieku i dojrzałości narratora, a w tym przypadku do nastoletniego Jacoba. Główny bohater był dla mnie zaskoczeniem. W pierwszej chwili budzi współczucie. Samotny, nieśmiały dzieciak, bez przyjaciół, bez bliskich relacji z rodzicami. Dopiero wraz z odkrywaniem przeszłości dziadka, kiedy wyruszył na wyspę, do sierocińca, otworzył się na inność. Zaczął potrzebować towarzystwa, zaczął się zaprzyjaźniać. Pod koniec książki nie budził już współczucia ale sympatię i podziw. Na naszych oczach dorastał i dojrzewał. Inne postacie też są przedstawione bardzo efektownie, a kreatywność autora w ich tworzeniu przerosła moje oczekiwania. Każde dziecko posiadało zupełnie odrębne cechy, każde na swój sposób było wyjątkowe i idealnie dopełniały się w swoich umiejętnościach.Współgrały i tworzyły jedną spójną całość.
Ransom Riggs chce także zwrócić nam uwagę na postrzeganie inności i tolerancji dla odmienności. Mamy tendencję do odrzucania wszystkiego co nie mieści się w szablony "normalności". Dopiero przy bliższym poznaniu jesteśmy w stanie ocenić czyjś charakter czy osobowość. Odseparowując osoby, które różnią się wyglądem, narodowością, przynależnością społeczną skazujemy na samotność również siebie. Na kartach książki znajdziemy równie inne ważne kwestie dotyczące na przykład Holokaustu czy II wojny światowej. Dla jednych połączenie tego ważnego dla Polaków tematu z fantastyką może być kontrowersyjne czy bulwersujące. Mnie osobiście to połączenie się spodobało. W kwestii Zagłady, ludobójstwa i wojny zachowana jest należyta powaga a autor nie profanuje pamięci pomordowanych i poległych.
"Osobliwy dom Pani Peregrine" to książka, która na długo zostanie w mej pamięci również poprzez zdjęcia, które stanowią jej trzon, kwintesencję, jej ducha. Fotografie są autentyczne, wygrzebane na pchlich targach i u kolekcjonerów. Budzą wielorakie reakcje od zachwytu po odrazę, wywołują niepokój, fascynację a przede wszystkim budują mroczną, gęstą atmosferę i stwarzają niepowtarzalny klimat. Wszystkie są czarno- białe, naznaczone zębem czasu i pojawiają się dokładnie wtedy, kiedy powinny. Wygląda to tak, jakby autor napisał swą powieść właśnie na podstawie tych zdjęć. Jestem zachwycona taką przemyślaną i harmonijną konstrukcją powieści. Dokładnie w tej samej chwili co główny bohater, oglądamy zdjęcia czy czytamy listy. Ta metoda przedstawienia tekstu zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Dzięki niej jeszcze bardziej, jeszcze mocniej udzieliły mi się emocje i wrażenia przeżywane przez Jacoba. Skoro mogę zobaczyć to samo co on, to mogę również to samo poczuć i przeżyć. Nerwowo więc oglądałam się wokół, spoglądałam przez ramię i unikałam ciemnych kątów. Każdy nawet najlżejszy odgłos jeżył mi głos na głowie a w gardle zasychało w przerażeniu.
Zakończenie powieści nie jest jednoznaczne a wręcz otwarte i tworzy podwaliny pod jej kontynuację. Bardzo mnie to cieszy i liczę na to, że autor nie straci werwy i kolejna część będzie jeszcze ciekawsza
Na finał pozostawiłam dla Was najlepszą informację
Prawa do ekranizacji zostały sprzedane wytwórni 20th Century Fox a reżyserem filmu ma zostać nie kto inny jak Tim Burton
)) Już zacieram ręce w niecierpliwym oczekiwaniu
Koniecznie będę musiała skonfrontować własną wyobraźnię z dziełem tego oryginalnego i osobliwego maestra kina
A w międzyczasie serdecznie zapraszam do lektury "Osobliwego domu Pani Peregrine"
))
http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2012/12/osobliwy-dom-p...