Zanim rozpoczęła się moja przygoda z publikacją "Nadciąga burza", jej okładka poinformowała mnie, że książka została uznana za następcą Harry'ego Pottera. Lubię przygody o młodym czarodzieju - angielskiej pisarki J. K. Rowling - ale mianowanie takim tytułem KAŻDEJ książki, która została przetłumaczona na więcej języków, troszkę mnie już nuży. Nie zrozumcie opacznie mojego nastawienia, gdyż nie mam nic przeciwko osiąganiu wielkich sukcesów przez pisarzy, ale skoro już dane dzieło jest porównywane do innego to niech przynajmniej będzie tego samego gatunku. Moją frustrację zwiększa również fakt, że jedna z ostatnio recenzowanych przeze mnie powieści również była porównywana do Harry'ego Pottera - twórcy realizujący jej ekranizację już przewidują równie wielkie zyski -, a była to nudna i łatwa do przewidzenia historia. "Strażników historii" i kultowego Pottera łączy tylko jedno, to że po oba tytuły mogą sięgnąć dzieci i dorośli. Nic poza tym.
Damian Dibben od najmłodszych lat marzył o osiągnięciu czegoś wielkiego. Jako nastolatek wręcz ubóstwiał powieści przygodowo historyczne. Chciał je tworzyć. Zanim zaczął pisać pracował jako scenarzysta, choćby przy takich ekranizacjach jak: "Upiór w operze" czy "Kot w butach". Mimo wielu pasji i zajęć w jego umyśle zawsze dominowało jedno, to z młodzieńczych lat. Londyńczyk postanowił rozwinąć swoje zainteresowania i zarazić nimi innych, swoich czytelników. Tak właśnie powstał pierwszy tom o Strażnikach Historii.
Rodzicie Jake'a Djonesa cztery dni temu zaginęli. Mówiąc swojemu czternastoletniemu synowi, że wyjeżdżają w podróż dotyczącą ich pracy - para nieudolnie prowadzi sklepik z akcesoriami do łazienek - więcej się do niego nie odezwali. Jake nie wiedział, że jego opiekunowie zaginęli, do momentu kiedy został porwany. Dwójka ekscentrycznie wyglądających mężczyzn wciągnęła go do auta, jednocześnie zmieniając jego życie.
To od Strażników Historii - grupy, która obejmuje opieką zdarzenia mające już miejsce - chłopak dowiedział się o poszukiwaniach. Nie małym zaskoczeniem było dla niego to, że jego rodzice wcale nie są tak zupełnie zwyczajnymi ludźmi. On zresztą również nikim przeciętnym nigdy nie był. Godzinę po tym jak się wszystkiego dowiedział, Jake przebył już swoją pierwszą podróż w czasie. A niebawem drugą, na statku z grupą ratowniczą dla jego bliskich. Oczywiście obecność jego nie była na nim przewidziana, sam nastolatek wiele nie myślał nad tym co robi, wskutek czego narobił sobie dużych kłopotów, a jeszcze większe czekały na niego w przeszłości.
Jake - postać bardzo zbliżona do swojego twórcy. Przynajmniej z tymi samym zapałem do przygód i historii. Topaz - dziewczyna z przeszłości. Jej historia jest tajemnicza i nikt nie chce o niej wspominać. Nathan - przyrodni brat Topaz. Zakochany w sobie, dużą wagę przywiązuje do własnego wyglądu, czasami też wizerunku innych. Charlie - staroświecki geniusz. Nie rozstaje się z swoją ukochaną papugą. - to grono głównych bohaterów. Oprócz nich ciekawą osobowość ma ciotka Jake'a Róża i Jupitus. Ta ostatnia dwójka gra raczej drugoplanowe role i w książce pojawia się w osobnych wątkach. Z nich wszystkich polubiłam najbardziej postać, która występowała w powieści najrzadziej. Oczywiście wszyscy bohaterowie są warci uwagi, ale to Nathan - na początku wręcz go nienawidziłam - przypadł mi do gustu najbardziej z swoim nie sztampowym poczuciem humoru, który objawia się zawsze w najczerniejszych godzinach.
Nie można powiedzieć, że świat utworu nie odbiega od rzeczywistości. Wszystko, nawet jednostka dowodzenia strażników, mieści się w przeszłości. Bardzo spodobało mi się to rozwiązanie oraz zasady, które autor wprowadził do swojej powieści. Na przykład, mimo że bohaterowie podróżują po różnych etapach historii ich wiek się nie zmienia. Starzeją się jak normalni ludzie, przy tym spełniając swój obowiązek względem nich. Oczywiście nawet Damian Dibben musiał w swoich "Strażnikach historii" wprowadzić podział. Grono ratujące świat składa się na tych agentów, którzy potrafią w lepszy bądź gorszy sposób podróżować w minione wieki za pomocą intrygującej mikstury - żadnego wehikułu czasu.
Autor dużą wagę przywiązuje do opisów. Bardzo szczegółowo zostały przedstawione przez niego przepych i bogactwo jakim dysponuje organizacja Strażników Historii. Tak samo jest z postaciami. To co nie jest tajemnicą zostaje wyłożone przed odbiorcą natychmiast. Inaczej niestety jest z miejscami, w których Jake, Topaz, Nathan, Charlie i jego papuga przebywają. Wedle mojego odczucia zostało im poświęcone zbyt mało uwagi, przez co czasami nie czuje się atmosfery minionego czasu.
Styl pisania Dibbena jest świetny. Oczywiście bardziej wykwitni recenzenci mogą uznać go za chaotyczny, niezbyt dobrze skorygowany lub jeszcze bardziej nie doskonały - wszystko zależy od tego jakiego poziomu czytelnik oczekiwał. To jednak debiutanckie dzieło tego mężczyzny i moim zdaniem jest ono świetne, wcale nie gorsze od doświadczonego piszącego pasjonata.
"Strażnicy historii: Nadciąga burza" to doskonała pozycja dla wielbicieli tytułów przygodowych, fantastycznych, młodzieży i wyrostków. Rzecz jasna nie mogę powiedzieć, że przygody czwórki przyjaciół były w każdej chwili do nieodgadnięcia, bo niestety tak nie było. Główne wątki, szpieg w Punkcie Zero i zakończenie były dla mnie bez fajerwerków. Zakładałam, że taki obrót sprawy przybiorą i tylko chwilami Panu Dibben udało się mnie zaskoczyć. Ogólnie tom jest przedni i nie uważam, że spędzony przed nim czas był straconym, wręcz przeciwnie.