Pytanie do wszystkich introwertyków: kojarzycie takie sytuacje w pracy, w szkole, albo podczas jakiegoś wyjątkowo wyczerpującego zdarzenia, kiedy myślicie tylko o tym, żeby stąd zniknąć, posiedzieć SAMEMU w pokoju, obejrzeć swój serial, poczytać coś dobrego, oderwać się od rzeczywistości i tak naładować baterie? Tak, ja też je znam. I zbuntowana robotyczna jednostka ochroniarska z „Dzienników…” Wells też.
Uwielbiam Mordbota. To jest ta postać, która pojawi mi się w głowie, kiedy ktoś zapyta „z jakim bohaterem literackim chciałabyś się zaprzyjaźnić?”. Trafia do mnie humor Wells, czytałam tę książkę i chichrałam się pod nosem. Biedna jednostka jest śmiertelnie niebezpieczną bronią i ogromnym zagrożeniem dla ludzkości, ale jednocześnie jest też… po prostu nieśmiała i chciałaby tylko zostać zostawiona w spokoju. I feel you.
Na tom pierwszy składają się dwie nowele, chronologicznie jedna przypada po drugiej, więc trzeba je czytać po kolei. To dwie wciągające historie, odrębne przygody/zlecenia, których podjął się Mordbot. Poziom sajfaj nie jest aż trudny, jak bałam się, że będzie, wszystko byłam w stanie zrozumieć i bawiłam się przy tym świetnie. Jesteśmy w bliżej nieokreślonej przyszłości, w której występują ludzie, ludzie wspomagani i różnego rodzaju służące im boty i konstrukty.
Językowo czasami bywa wyboiście, główny bohater nie ma płci, a w drugiej części obok zaimka „ono” dochodzi jeszcze postać odmieniana jako „onu”. Tłumacz musiał się nieźle nagimnastykować, język polski to przeciwnik wagi ciężkiej w takich sprawach, dlatego brawa dla całej redakcji. Osobiście do tych odmian już jestem przyzwyczajona, bo to nie pierwsza książka z takimi bohaterami, którą przeczytałam.
Jestem ciekawa, co będzie dalej, czy Mordbot odkryje swoją przeszłość, znajdzie cel istnienia, kogo jeszcze spotka na swojej drodze i czy ten ktoś będzie chciał razem z nim obejrzeć po raz kolejny odcinek 179 „Wzlotu i upadku księżycowej ostoi”. Ta seria jest nieprzewidywalna, w szacunkach równe szanse ma kosmiczna apokalipsa i bunt robotów, co wylot na bezludną planetę i ukrycie się w zacisznej jaskinii.
Mordbot mógłby mordować, ale mu się nie chce. Wpada w kłopoty, chociaż wcale nie o to mu chodziło. Nie patrzcie mu głęboko w oczy, bo to go zawstydza. A tak w ogóle to… nagadałam się już, cześć. Idę sobie zrobić diagnostykę albo sprawdzić perymetr, czy coś.