"Mężczyna imieniem Ove" to zarazem gorzko-smutny obraz zmieniającego się społeczeństwa szwedzkiego, jak i niebywale komiczna powieść. Szczególnie bawił mnie humor sytuacyjny, sceny parkowania samochodu, sprowadzenie się sąsiadów Ovego, itd.
Szwedzi, tak jak mieszkańcy innych krajów zmieniają się. Autor zauważa jak trudno żyje się w nim starszym osobom, takim jak Ove. Widzimy też napływ cudzoziemców, tłamszącą wolność biurokrację, postępujące wraz z informatyzacją "zidiocenie narodu", jak to nazwał protagonista.
Bohater najpierw traci żonę a potem pracę, przez co dalsze życie wydaje się dla niego nic nieznaczącą wegetacją.
Język zwięzły, klarowny, kreśli żywe, namacalne sceny.
Bohaterowie na wskroś autentyczni, przekonują by uwierzyć w tę historię i dać się jej pochłonąć.
Dialogi także na plus, współgrają z postaciami które w pewnym stopniu są karykaturami i symbolizują społeczeństwo.
Ekranizacji nie oglądałem, ale bardzo ciekawi mnie jak przełożono tę świetnie napisaną książkę na język filmowy.
Zdecydowanie polecam, z pewnością wrócę do twórczości Fredrika Backmana. Stawiam 9/10.
Napisana z przymrużeniem oka zajmująca historia emeryta!
Debiutancka powieść szwedzkiego autora Fredrika Backmana, która w Skandynawii szybko została bestsellerem.
Historia prawie 60-letniego, odizolowanego od otoczenia mężczyzny imieniem Ove.
Choć powieściowy świat pełen jest smutku, bolesnego doświadczenia, samotności i niezrozumienia, nie brak w tej historii dobrego humoru.