"Jeśli nie liczyć bomby, szósty sierpnia był zapewne uroczym dniem w Hiroszimie."
"Pielgrzym" Terry'ego Hayesa jest świetnie skonstruowanym, lecz zbyt brutalnym w moim uznaniu thrillerem. Tu z każdej strony czyha śmierć, a niektóre z opisów są bardzo drastyczne.
Język nazwałbym oschłym, obojętnym na cierpienie a nawet śmierć występujących tu postaci.
Mimo dużej pojemności tomiszcza ponad siedemset stron zapisanych maczkiem, nie znajdziemy w nim zbędnych wywodów. Raczej zwięzły, precyzyjny, bardzo klarowny język i umiejętność potęgowania napięcia to niepodważalne atuty.
Postacie skonstruowano całkiem poprawnie i konsekwentnie przez co uwierzyłem w ich literacką kreację. Zgrabne dialogi umacniają w nas wrażenie prawdziwości bohaterów.
Kolejnym walorem jest znajomość opisywanych realiów, ma się wrażenie że wiedza dotycząca kryminalistyki, wywiadu, tajnych służb, arabskiej kultury.
To moje pierwsze zetknięcie się z twórczością Terry'ego Hayesa i jestem nim zadowolony. "Pielgrzymowi" stawiam 8/10.
"Pielgrzym" to kryptonim człowieka, który oficjalnie nie istnieje. Dawniej dowodził tajnym wydziałem wewnętrznym amerykańskiego wywiadu. Zanim wycofał się ze służby i zniknął, zawarł swe zawodowe doświadczenie w niezrównanej książce na temat technik śledczych. Nie przewidział jednak, że posłuży ona jako podręcznik mordercy....
Młoda kobieta zamordowana w podrzędnym hotelu na Manhattanie.
Mężczyz...