Swoją przygodę z twórczością Jarosława Iwaszkiewicza zaczynam dość dziwnie. Od lektury chronologicznie ostatniego w ogromnym dorobku literackim, tomiku wierszy "Muzyka wieczorem".
Zbiór podzielono na dwie części. W pierwszej mieszczą się bardzo krótkie utwory, w miarę łatwe w odbiorze. Druga, diametralnie się odróżnia, tu liryki rozciągają się średnio na trzy stronice, są znacznie trudniejsze, posiadają niezwykłą głębię, oraz smutny wydźwięk i nastrój.
Mamy do czynienia zarówno z poezją pogodną, ciepłą, miłą dla ucha, pocieszającą, jak i nostalgiczną, rzewliwą, ganiącą, wyśmiewającą to co w nas złe.
Wiersze często posiadają rymy, a wersy są podobnej długości, ta konstrukcja pomaga nadać im rytm oraz przyjemną melodię.
Pan Jarosław jako że urodził się jeszcze w XIX wieku, używał wielu archaizmów co i tu można zauważyć. W wierszach nie stronił także od słów rzadko używanych.
Niektóre utwory podobne są do wyliczanki i takimi byłyby, gdyby nie znakomite puenty.
Zdecydowanie polecam, na pewno jeszcze sięgnę do twórczości Jarosława Iwaszkiewicza. Stawiam 8/10.
Autor nie zdążył niniejszego tomu skomponować w formie ostatecznej. W liście do córki z dnia 29 I 1980 r. pisze: "...napisałem duży wiersz w trzech częściach, trzeba go będzie włączyć do tomu, a tom przekomponować; małe wiersze na pierwszą połowę, a duże na drugą..."
Wiersze podane są w wersji poprawionej przez Autora w maszynopisie, różniącej się nieco od wersji drukowanej w prasie. Kolejność wie...