Money Man Terri E. Laine

Pierwszy tom serii „King Maker” z początku nie specjalnie przypadł mi do gustu.

Akcja książki zaczyna się od szybkiego numerka w toalecie 🚻 w sylwestrową noc. Bailey, główna bohaterka dała się uwieść przystojnemu Kalenowi. Ona jest skromną kobietą, wychowywano ją na grzeczną dziewczynkę. A tu taka niespodzianka, tłumaczy się tym, że musiała odreagować zerwanie z narzeczonym, który ją zdradzał.

On natomiast jest twardym mężczyzną i według mnie okropnym dupkiem😅. Uważa, że to on jest tu panem i wszystko musi być na jego warunkach, według jego rozkazów. Mało mówi o sobie, jedynie tyle, że prowadzi biznes.

Po szybkim numerku on się zmywa i stara się zapomnieć o Bailey jednak ona cały czas pozostaje w jego głowie. Główna bohaterka jest rozczarowana tym jak Kalen ją potraktował, bo przecież nie jest panienką na jedną noc. Jednak miała nadzieje więcej go nie spotkać.

Los, szybko sprawi, iż znów staną na swej drodze.

Książka jest dosyć krótka i czyta się bardzo szybko. Jak już wcześniej wspomniałam początek książki jakoś nie przypadł mi do gustu. Jednak im dalej zagłębiałam się w lekturze tym coraz bardziej nie mogłam się od niej oderwać.

Dwa zupełnie różne charaktery a jednak cały czas coś ich do siebie ciągnie. W tej książce znajdziecie mnóstwo scen łóżkowych. To naprawdę gorący romans.

Bardzo podobało mi się to, że główna bohaterka została wychowana zupełnie w innej kulturze. W kulturze bardzo intrygującej, bo mowa tu o życiu Amiszów i miałam nadzieje, że dowiem się czegoś więcej na jej temat, jednak może to autorka zostawiła na kolejny tom (mam taką nadzieję).

Trochę drażniło mnie zachowanie głównej bohaterki odniosłam wrażenie, że nie może się zdecydować. Z jednej strony chce być wolna, ale leci na każde zawołanie Kalena i tańczy jak on jej zagra. Z drugiej strony ma wyrzuty sumienia i tęskni za domem i tamtejszą kulturą.

Może i książka jest dosyć przewidywalna jednak samego zakończenia się nie spodziewałam i zaintrygowało mnie do tego stopnia, że na pewno sięgnę po drugi tom.