„Los” jest drugim tomem serii „Namiętność” autorstwa Carlan Audrej. Seria ta jest bezpośrednio związana z cyklem erotycznych thrillerów pt. „Trylogia namiętności”, głównie za sprawą bohaterów, których losy śledzimy w obydwu cyklach. Pierwszym tomem cyklu jest „Życie”
Kathleen nie jest już tą samą dziewczyną co kiedyś, na swoich barkach dźwiga ciężar niepełnosprawności, z którą nie potrafi sobie poradzić. Nie chce obarczać bliskich swoimi problemami, dlatego odtrąca wszystkich, na których jej zależało oraz tych, którym zależało na niej. W tym gronie najważniejszy jest Carson, o którym wciąż nie może zapomnieć. On jednak nie ustaje w próbach pokazania jej, że pomimo swoich blizn wciąż jest kobietą, którą była kiedyś i gdy niemal mu się to udaje, sprawy zaczynają się komplikować.
Przyznam się, że nie spodziewałam się, że ta książka wywrze na mnie takie wrażenie. Spodziewałam się dodającej otuchy powieści z bardzo rozbudowanym wątkiem romantycznym i może odrobiną dramatu, ale to, co dostałam, całkowicie mnie zachwyciło. Kat przeszła przez piekło i to piekło odcisnęło na niej swój ślad. Naprawdę nie miałam najmniejszych problemów ze zrozumieniem jej postępowania i, mimo że nie do końca je aprobowałam, to byłam świadoma tego, że ona w to wierzy całą sobą.
Był taki moment w powieści, że zrobiło się lekko nudnawo. Wszystko między Kat i Carsonem zaczęło się układać, a sceny erotyczne zaczęły przyćmiewać całą fabułę i już myślałam, że nic mnie nie zaskoczy, gdy na horyzoncie pojawiła się wspomniana przeze mnie wcześniej komplikacja. Autorka miała naprawdę niesamowity pomysł na tę książkę i postanowiła go wdrożyć w najmniej spodziewanym momencie, to zagwarantowało mi rozrywkę spektakularną i pełną emocji.
„Los” jest opowieścią o wielkiej miłości i prawdziwej przyjaźni. Jest to również pozycja z bardzo rozbudowanym wątkiem erotycznym, który niektórych może razić, ponieważ sceny łóżkowe zostały tu bardzo mocno rozbudowane. Sama byłam ciekawsza tego, co się zdarzy poza ścianami sypialni, więc lekko mnie irytowało natężenie tych zbliżeń, ale na szczęście autorka wynagrodziła mi tę niedogodność z nawiązką, komponując takie, a nie inne zakończenie swojej powieści.