Tacierzyństwo

Recenzja książki Podróże konika morskiego
Już kolejna książka czeskiego pisarza Petra Šabacha trafia w ręce polskiego czytelnika. Wszystko dzięki Wydawnictwu Afera, które propaguje m.in. właśnie jego twórczość. I muszę przyznać, że bardzo cieszy mnie ten fakt. Literatura czeska staje się coraz bardziej popularna i może zainteresować i odnaleźć kolejnych odbiorców. O samym Bachu pisałam już wcześniej, kiedy zajmowałam się recenzją jego książki Gówno się pali! Tym razem czytelnik otrzymuje zdecydowanie coś lepszego, bardziej zabawnego (choć nie wszyscy tak uważają), przemyślanego i bardzo prawdziwego i osobistego. Tym bardziej, że Šabach opisuje w tej książce swoje własne przeżycia. Jest to dziennik młodego ojca na tacierzyńskim, z drugiej strony to raczej rozliczenie Šabacha z własną przeszłością

W dzisiejszych czasach ojciec na tacierzyńskim jest coraz częściej spotykany, a więc spróbujmy sobie wyobrazić, jak czuł się Šabach, kiedy w latach 70-tych zrezygnował z własnej kariery i pozwolił własnej żonie dalej się rozwijać zawodowo. Socjalistyczny reżim, ludzie poszukujący stabilizacji i w tym wszystkim Šabach udający się na urlop ojcowski. W tamtych czas na pewno uznawany był za odludka, bo nikt inny nie zdobyłby się na takie poświęcenie i odwagę.

Powiedziałem, że największym nieszczęśnikiem w całym świecie przyrody jest konik morski, do którego samiczka wkłada jajeczko, a on musi urodzić, podczas gdy ona już rozgląda się za kolejnym frajerem. Oświadczyłem, że świetnie go rozumiem i że chyba wytatuuję go sobie na klacie.

Bohaterem książki jest prawdopodobnie jedyny mężczyzna w Pradze, który podejmuje się opieki nad synkiem. Z początku wszystko wydaje się doskonale układać. Pobudka, śniadanie, spacer do parku, drzemka, obiad, budowa garażu….I tak każdy dzień staje się podobny do poprzedniego. Podczas spaceru zauważa, że jest jedynym mężczyzną wśród innych kobiet z dziećmi. Z początku wszystkie matki go obserwują i próbują zgadnąć, dlaczego ojciec zajmuje się dzieckiem. Całe to przebywanie z Pepinem, to dla naszego bohatera bułka z masłem: Właściwie nie mam na co narzekać. Zaraz pójdziemy sobie na dwór, będziemy rozmawiać, rozglądać się, wygrzewać na słoneczku, potem sobie coś zjemy i jakoś nam czas zleci. Po obiedzie się położymy, a po drzemce znowu pójdziemy na spacerek. Matko jedyna, przecież to żadna filozofia! Niestety ta sielanka w pewnym momencie się kończy i nic nie jest już takie łatwe i proste. Jego życie trochę się zmienia kiedy postanawia podjąć się pracy jako nocny stróż. Brakuje mu snu, a w jego głowie pojawiają się dziwne myśli. Potrzymam Was jednak w niepewności i nie zdradzę, jak zakończy się przygoda.

Najważniejszym jednak według mnie tematem, który porusza Šabach jest więź rodząca się między ojcem a synem, a także dorastanie i dojrzewanie do nowej roli ojca. Rola, którą jednak w cale nie jest tak łatwo odegrać, gdyż w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, jaka na nas ciąży odpowiedzialność. Trzeba zadbać o bezpieczeństwo dziecka, o jego kontakty z rówieśnikami i wszechstronny rozwój. Doskonały język zabarwiony dowcipem i humorem na wysokim poziomie jest nieodłącznym elementem Podróży… Z jednej strony beztrosko i zabawnie, a z drugiej strony czytelnik otrzyma garść słodko-gorzkich mądrości. Polecam Wam wszystkim.
0 0
Dodał:
Dodano: 02 III 2012 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 217
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Aurelia
Wiek: 39 lat
Z nami od: 15 II 2012

Recenzowana książka

Podróże konika morskiego



Konik morski to jedyny przedstawiciel fauny, u którego samiec, nie samica, wydaje na świat młode. Bohater tej książki to jedyny (a przynajmniej jedyny, którego sam zna) mężczyzna w Pradze, który w końcu betonowych lat osiemdziesiątych nie chce stać żonie na drodze do kariery naukowej i nie bardzo wiedząc, w co się pakuje, bierze na siebie opiekę nad trzyletnim synkiem. Podróże konika morskiego to...

Ocena czytelników: 4.25 (głosów: 2)