Las nie jest twoim przyjacielem

Recenzja książki Gałęziste
Karolina, studentka psychologii, namawia swojego chłopaka Tomka na wycieczkę na Suwalszczyznę. Ma nadzieję, że kilka dni spędzonych razem w pięknej, odmiennej scenerii sprawi, że ich związek odżyje. Ekscytują ją spacery po lesie, jeziora, przeróżne zabytki. Tomek tymczasem nastawia się na nudę. Żadne z nich nie podejrzewa, że między drzewami czai się coś złowrogiego – coś, czego nigdy się nie spodziewali.

„Gałęziste” kusi od samego początku. Kusi okładką, opisem, zapowiedzią dreszczy na plecach i specyficznym klimatem Suwalszczyzny. Przyznam szczerze, że ten region jest mi kompletnie nieznany, nigdy tam nie byłam, a po przeczytaniu książki Artura Urbanowicza chyba dwa razy się zastanowię, zanim rzeczywiście tam pojadę.

Już sam początek zapowiada akcję, która będzie rodziła kolejne pytania. Pierwsze kilkadziesiąt stron dało mi złudne wrażenie, że wiem, co mogę zastać dalej. I wydawało się to całkiem banalne. Trzeba przyznać, że las to jedno z wielokrotnie przerobionych w horrorach i thrillerach miejsc akcji. Nie dziwi mnie to, bo jako osoba wychowana na wsi zdaję sobie sprawę, że lasy potrafią być zarówno urokliwe i przyjazne, ale też zwodnicze i przerażające. To sprawiło, że ze spokojem czytałam dalej, z zimną krwią przyjmując kolejne sygnały świadczące o tym, że dzieje się coś niedobrego. Wówczas dotarłam do punktu kulminacyjnego i odkryłam, że moje stalowe nerwy puszczają.

Muszę zaznaczyć, że w „Gałęzistym” natrafiłam na wiele dłużyzn. Doceniam wielowątkowość tej powieści – autor nie skupił się wyłącznie na tematyce paranormalnej, starał się prowadzić dialog z czytelnikiem na różnych płaszczyznach. Podobały mi się dyskusje na temat wiary (Karolina jest bardzo wierząca, Tomek to zatwardziały ateista) czy opisy poświęcone zakątkom, które zwiedzali bohaterowie. Czasem wpisywałam w googlach nazwy niektórych miejsc, żeby obejrzeć zdjęcia i lepiej wczuć się w akcję. Umieszczenie fabuły w rzeczywiście istniejących punktach dodało książce smaczku. Jednocześnie trochę się naczekałam, zanim wydarzenia zaczęły się bardziej dynamizować. Moją ciekawość podtrzymywały regularnie rozmieszczone wskazówki autora, które podsycały rosnący niepokój. Przez większość czasu byłam jednak dość sceptyczna i nie sądziłam, że później się to zmieni. Cóż... Dawno się tak nie pomyliłam.

Każdą, nawet najdrobniejszą niedogodność wynagrodziło mi to, co zaczęło się dziać na ostatnich dwustu stronach. Były sceny, które sprawiały, że bałam się rozglądać nawet po własnym pokoju, a trzeba powiedzieć, że przy czytaniu nie tak łatwo mnie przestraszyć. Wątki zaczęły się rozwiązywać w niesamowity, pełen grozy sposób. Nagle niczego nie mogłam być pewna, wszystko działo się szybko i powodowało, że mocniej zaciskałam palce na książce. Autor świetnie wykorzystał regionalne legendy i lokalną historię, wplatając je do fabuły tak umiejętnie, że klimat stał się niepowtarzalny. Mój początkowy dystans stopniał błyskawicznie, bo książka zaskakiwała mnie raz po raz, zwłaszcza że niektórzy bohaterowie okazali się kimś zupełnie innym, wcześniej nic nie wskazywało na ich prawdziwą tożsamość. A już samo zakończenie dosłownie wbiło mnie w fotel. Po raz kolejny ryzykowałam podejrzenie, że finał będzie bardzo prosty i oklepany – że po prostu wszystko skończy się szczęśliwie. Tymczasem niespodziewany zwrot akcji na ostatnich stronach zupełnie wytrącił mnie z równowagi.

Pod względem technicznym było naprawdę dobrze. Styl jest niezły, zdarzały się pewne zgrzyty, ale nie było w tym niczego, czego nie dałoby się poprawić. Bardzo przypadły mi do gustu dialogi, są w stu procentach naturalne, ani trochę wymuszone; m.in. dzięki nim tak łatwo poznać poszczególnych bohaterów. Skoro już o nich mowa: postacie są skonstruowane konsekwentnie i barwnie. Często wzbudzają ambiwalentne uczucia, bo jak prawdziwi ludzie z krwi i kości mają zarówno zalety, jak i wady. O dziwo jednak najbardziej znienawidzonym przeze mnie bohaterem był... Tomek. Jego zachowanie w stosunku do Karoliny sprawiało, że miałam ochotę go uderzyć. Na dodatek coś się zdecydowanie poprzestawiało w jego systemie wartości. Nawet najczarniejsze charaktery z tej książki nie wzbudzały we mnie tylu negatywnych uczuć.

„Gałęziste” to umiejętnie skonstruowana powieść, choć niepozbawiona słabszych punktów. Wykorzystuje znane z powieści grozy motywy, jednak wyznacza wśród nich własną, oryginalną ścieżkę. Nawet jeśli trochę się pomęczycie przed dotarciem do właściwej akcji, warto poczekać. Kolejne strony zafundowały mi mnóstwo emocji i niezłego stracha. Dla wielbicieli thrillerów paranormalnych będzie jak znalazł.

A, jeszcze jedno. Obyście nigdy nie spotkali Jaćwingów w niewłaściwym czasie.
0 0
Dodał:
Dodano: 05 III 2017 (ponad 8 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 170
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Julia
Wiek: 30 lat
Z nami od: 13 II 2016

Recenzowana książka

Gałęziste



Nie wierz w nic, co widzisz, słyszysz... i w co do tej pory wierzyłeś... Jest taki dom, w którym nie chciałbyś spędzić nocy. Z jakiegoś powodu ciemność w nim jest inna. Jeszcze bardziej złowroga niż gdziekolwiek indziej... Jest takie jezioro, w którym mieszkają nieumarli. Ich przewaga nad Tobą jest prosta – oni nie potrzebują nabierać powietrza... Jest taki demon, o istnieniu którego wolałbyś n...

Ocena czytelników: 5 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0