
| "Zaśnij choć na chwileczkę, By zbudzić się ze mną w snach I nasze ''zawsze'' rozsypać W wieczornego nigdy piach. Na długo i szczęśliwie Skryjmy się w powiek cieniu Za drzwiami, które wiodą Ku nieskończonej jesieni. Będę przesiewać chwile, nim odpłyniemy w dal, Nim osiąść nam przyjdzie na dnie Wśród rozszalałych fal. I ramię w ramię, póki sił stanie, Walczyć będziemy z tonią, Tak ręka w rękę, przez udrękę, Aż fale nas dogonią." | |
| Tetis dodał: 21 X 2012, 10:46:01 | głosy: +0 | -2 |
| "[...] Zaraz później poświeciła latarką na nazwisko wyryte powyżej zardzewiałych, żelaznych drzwi do krypty. - Cóż, dobry wieczór...panie J. Meredith - powiedziała. - Mam nadzieję, że nie ma pan nam za złe tego najścia. Nie, nie, proszę nie wstawać. My nie dbamy o konwenanse. Ja jestem Gwen, a to Isobel. Poznajcie się, proszę. Isobel, to pan J. Meredith, panie J. Meredith, to Isobel." | |
| Tetis dodał: 21 X 2012, 10:39:00 | głosy: +2 | -3 |
| "Isobel przykucnęła obok, kładąc etui na chodniku pod bramą. - Jak długo to potrwa? Gwen utkwiła w niej spojrzenie. - A chcesz się przekopywać pod murem? Mogłybyśmy przy okazji odwiedzić pod ziemią Edgara.[...]" | |
| Tetis dodał: 21 X 2012, 10:30:48 | głosy: +0 | -2 |
| "- Jego się czepcie, gamonie! - ryknęła Gwen pod adresatem wściekłych kierowców. - Czy nikt tu nie słyszał o mijaniu? Ani o światłach postojowych? Jak światło postojowe miga, to się nie zatrzymujesz, żeby je kontemplować, głupku, tylko jedziesz dalej. Omijasz!" | |
| Tetis dodał: 21 X 2012, 10:24:45 | głosy: +1 | -2 |
| "Pod pokładami zapomnienia i nierealnych domysłów ostała się z niego jedna jedyna rzecz: najgłębsze towarzyszące mu uczucie, które trwał teraz w duszy Isobel niczym przemienione w perłę ziarno piasku. Tylko jego potrzebowała, by się nie poddać Nadziei." | |
| Tetis dodał: 19 X 2012, 16:32:01 | głosy: +1 | -2 |
| "Później zrozumiałem, Soniu, że jeśli czekać, aż wszyscy zmądrzeją, za długo to potrwa... Później zrozumiałem jeszcze, że tego nigdy nie będzie, że ludzie się nie zmienią i nikt ich nigdy nie przerobi, szkoda fatygi! Tak to jest, tak! To ich prawo...Prawo Soniu. Tak jest!... I teraz wiem Soniu, że kto mocny i silny rozumem i duchem, ten jest ich władcą. Kto na wiele się poważy, ten dla nich ma słuszność. Kto na więcej rzeczy umie pluć, ten jest ich prawodawcą, a kto się ośmieli więcej niż wszyscy inni, ten też ma najwięcej słuszności! Tak bywało dotychczas i tak będzie zawsze." | |
| Tetis dodał: 18 IX 2012, 19:17:15 | głosy: +0 | -0 |
| "-Powiedz coś, Tesso. - Głos Jema drżał. - Pewnie myślisz, że żałują tamtej nocy. Nie żałuję. - Musnął kciukiem jej nadgarstek, nagą skórę między mankietem sukni a rękawiczką. - Żałuję tylko, że stało się to za wcześnie. Ja... chciałbym najpierw się do Ciebie zalecać. Zabrać na przejażdżkę z przyzwoitką. -Przyzwoitką? - Tessa roześmiała się mimo woli. Jem mówił dalej niezrażony: -Powiedzieć Ci o swoich uczuciach, zanim Ci je okażę. Napisać dla ciebie wiersz... -Ty nawet nie lubisz poezji - zauważyła Tessa głosem drżącym od śmiechu. -Nie. Ale Ty sprawiasz, że mam ochotę napisać wiersz. Czy to się nie liczy? (...) -To brzmi niemal jak wyćwiczony tekst Jamesie Carstairs - stwierdziła - Ile dziewczyn przyprawiłeś o omdlenie tymi słowami? -Jest tylko jedna dziewczyna, którą chcę przyprawić o omdlenie - odparł Jem. - Pytanie brzmi: czy ona tego chce? -Tak. - powiedziała z uśmiechem Tessa." | |
| Tetis dodał: 19 V 2012, 13:32:46 | głosy: +12 | -31 |
| "-Ja... musisz wiedzieć... ile dla mnie znaczy Twoja przyjaźń - zaczęła niezręcznie. - I... Po jego twarzy przemknął wyraz bólu. -Proszę, nie. Tessa zamrugała, zbita z tropu. -Co masz na myśli? -Za każdym razem, kiedy mówisz słowo przyjaźń, mam wrażenie, że wbijasz we mnie nóż - powiedział Jem. - Przyjaźń to piękna rzecz Tesso, i wcale nią nie gardzę, ale od dawna mam nadzieję, że moglibyśmy być czymś więcej niż przyjaciółmi. Po tamtej nocy pomyślałem, że może moje nadzieje nie są próżne. Ale teraz..." | |
| Tetis dodał: 19 V 2012, 13:16:40 | głosy: +23 | -33 |
| "-Ale nawet dzisiaj...myślałeś, że... mówiłaś, że też chcesz spotkać się ze mną sam na sam... - Will zaczął się jąkać. -Sądziłam, że chodzi o przeprosiny! Uratowałeś mi życie w tamtym magazynie jestem Ci za to wdzięczna. Myślałam, że chcesz to ode mnie usłyszeć... Will zrobił taką minę, jakby go spoliczkowała. -Nie uratowałem ci życia po to, żebyś mi była wdzięczna! -Więc dlaczego? - Tessa podniosła głos. - Z obowiązku? Bo Prawo mówi... -Zrobiłem to, bo cie kocham! - prawie wykrzyczał, a kiedy zobaczył wyraz jej twarzy, powtórzył ciszej: - Kocham cie, Tesso. Od chwili, kiedy się spotkaliśmy. Tessa splotła ręce. Były lodowato zimne. -Myślałam, że nie potrafisz być okrutniejszy niż wtedy na dachu. Myliłam się. To jest okrutniejsze. Will przez chwilę stał bez ruchu, a potem wolno pokręcił głową, jak pacjent zaprzeczający śmiertelnej diagnozie, którą usłyszał od lekarza. -Ty...mi nie wierzysz? -Oczywiście, że ci nie wierzę. Po tym wszystkim, co mówiłeś, jak mnie potraktowałeś..." | |
| Tetis dodał: 18 V 2012, 16:54:25 | głosy: +14 | -30 |
| "-Nie... - zaczął Will z lekką desperacją w głosie. - Właściwie szukam czegoś o przeciwnym działaniu. Czegoś na odkochanie. -Wywar nienawiści? - Molly była wyraźnie rozbawiona. -Raczej obojętności? Tolerancji? Molly prychnęła, zadziwiająco po ludzku jak na ducha. -Niechętnie to mówię, Nefilim, ale jeśli chcesz, żeby dziewczyna cię znienawidziła, są łatwiejsze sposoby. Nie potrzebujesz mojej pomocy z tym biedactwem." | |
| Tetis dodał: 10 V 2012, 14:00:34 | głosy: +15 | -27 |