| "Menedżer awansuje i natrafia na wiele nowych dla niego spraw. Potrzebuje sobie je poukładać, znaleźć odpowiedzi na pytania: „jak sobie poradzić z tym czy z tamtym”. Ktoś inny ma świetny pomysł, tylko nie wie, jak się zabrać do jego realizacji. Jeszcze ktoś ma marzenie i potrzebuje kogoś, kto przeanalizuje z nim proces dojścia do założonego celu. Czasami przychodzi człowiek, który nagle znalazł się w niecodziennej, trudnej dla niego sytuacji i potrzebuje kogoś, kto spojrzy na nią z boku i bez emocji." |
| agnieszka3201 dodał: 13 XI 2014, 10:37:57 |
głosy: +0 | -0 |
|
| "Ja zajmuję się coachingiem życiowym, biznesowym i executive coachingiem dla kadry menedżerskiej. Wszystkie trzy określane są jako rodzaje coachingu holistycznego, czyli zajmującego się potrzebami człowieka. Mogę również pojechać w teren i zrobić coaching operacyjny, czyli narzędziowy. Oczywiście wolę zajmować się człowiekiem i to w bardzo szerokim ujęciu. Nawet, gdy skupiamy się na konkretnej potrzebie biznesowej, na przykład „jak poprawić komunikację z moim partnerem”, nadal dotykamy obszaru potrzeb człowieka. Człowiek ze swoim sposobem myślenia, nawykami, postawami, obrazem świata, odczuciami i potrzebami stanowi całość. Te poszczególne elementy działają jak system naczyń połączonych. Jedne dziedziny mają wpływ na inne. Dlatego mówimy o coachingu holistycznym. Coaching operacyjny, czy narzędziowy, polega na przebywaniu z klientem w jego naturalnym środowisku pracy. Opiera się na obserwacji jego działań i późniejszej rozmowie, która ma na celu poprawienie skuteczności tych działań. Cała tajemnica skutecznego coachingu w terenie tkwi w tym, by skupić się na pozytywach. Poszukuje się pozytywnych elementów w pracy klienta, a następnie koncentruje na poprawie efektywności w oparciu o te pozytywne cechy." |
| agnieszka3201 dodał: 13 XI 2014, 10:37:44 |
głosy: +0 | -0 |
|
| "- Pamiętasz jak Usako mówiła, że mamy szczególne umiejętności?
- Tak.
Złożył dwa palce i przekręcił dłoń. Pojawiły się w nich karty.
- Masz talent cyrkowy? – zażartowała.
Nawet się nie uśmiechnął. Rozstawił rękę i powstało pięć kart, na których zauważyła pentagramy. Rzucił je i te ułożyły się na ziemi. Zalśnił tam pentagram i w tym miejscu powstał ogień.
Lina poderwała się z miejsca, wpatrując z niedowierzaniem w płomienie. Płomienie, które się nie rozprzestrzeniały, lecz tworzyły dokładną gwiazdę.
- Co to, do cholery? - wychrypiała.
Subaru pstryknął palcami i ogień znikł.
- Cały nasz oddział ma magiczne moce. Niektóre osoby zostały wybrane przez magiczne istoty lub artefakty i obdarzone mocą.
- A ty?
- Ja urodziłem się taki – wyznał. – Moją mocą jest moc Yin-Yang… ty nazwałabyś ją mocą pentagramu." |
| agnieszka3201 dodał: 03 XI 2014, 11:44:47 |
głosy: +0 | -0 |
|
| "Gdzieś na świecie magiczne istoty szykowały się do poznania naszych bohaterów, a plotki rozprzestrzeniały się po całym magicznym świecie.
- A więc czeka nas wiele ciekawych przygód – stwierdziła.
- Może i tak – przyznał Subaru. – Ale ja wiem, że nawet i bez nich będę miał ciekawie.
Spojrzała mu w oczy.
- Myślisz?
Odgarnął jej przydługą grzywkę z oczu.
- Jestem tego pewien." |
| agnieszka3201 dodał: 03 XI 2014, 11:44:19 |
głosy: +0 | -0 |
|
| "Całując jej szyję szepnął: - Niewolnik czeka na rozkazy.
- Ściągaj wszystko – rzekła bez tchu. – Chcę ci się przyjrzeć.
Odchylił się i usiadł przed nią. Sięgnął do paska, nie spuszczając z niej wzroku.
- Jak sobie życzysz, pani – szepnął, rozpinając powoli pasek. – Och, pani – powiedział nagle. – Niewolnik się wstydzi. Chyba musi mi pani pomóc.
Uniosła się i złapała za jego pasek. Spojrzała mu w twarz i przysunęła się bliżej. Mając twarz przy jego twarzy zaczęła rozpinać jego dżinsy.
- Chryste – jęknął i złapał ją w pół. – Szybciej. Nie męcz niewolnika.
- Ale to mój niewolnik – powiedziała stanowczo.
Zaczerwieniła się, gdy poczuła jak jego męskość otarła się o jej dłoń. Wzięła głęboki oddech i spojrzała w dół.
- O Boże – wychrypiała.
Był wielki i sztywny." |
| agnieszka3201 dodał: 03 XI 2014, 11:44:04 |
głosy: +0 | -0 |
|
| "Dziewczyna przyłożyła rękę do ust, uświadamiając sobie, że oto nadeszła ta chwila, na którą czekała od wielu dni. Usłyszała jak ktoś z boku wciąga głosno powietrze. To Babeth, Yvette i Thomas, który przed chwilą przyszedł, stali przy wejściu do kuchni i przyglądali się scenie. Babeth miała łzy w oczach, nie wiadomo czy ze smutku, czy z radości, że Nina w końcu dopięła swgo. Yvette i Thomas spoglądali po sobie, uśmiechając się." |
| agnieszka3201 dodał: 03 XI 2014, 10:34:05 |
głosy: +0 | -0 |
|
| "Carl zauważył, że jego twarz jest pełna radości, jakby warzenie trucizn było jedyną rzeczą, która mu sprawia radość. Rzadko widział, żeby jego pan się uśmiechał. Robił to tylko wtedy, gdy warzył trucizny, a nie zdarzało mu się to często. W przeciągu ich kilkumiesięcznej współpracy, widział swojego pana uśmiechniętego w ten sposób może z dwa razy." |
| agnieszka3201 dodał: 03 XI 2014, 10:33:07 |
głosy: +0 | -0 |
|
| "Mógłbyś, na ten przykład, ugasić pożar. Wywołać śnieg, który przykryłby swoją białą poświatą całe królestwo i sprawić radość wielu dzieciom, które uwielbiają lepić z niego różne figury." |
| agnieszka3201 dodał: 03 XI 2014, 10:32:47 |
głosy: +0 | -0 |
|
| "Nina była zrezygnowana i zmęczona, miała serdecznie dosyć zagadek i dziwnych zdarzeń jak na jeden dzień. Thomas zdał sobie sprawę, że zaraz Babeth wstanie i lepiej byłoby, gdyby go nie widziała w jej pokoju. Przed wyjściem uzyskał zapewnienie od Niny, że opowie mu w jaki sposób weszła w posiadanie tego szyfru i o co w tym wszystkim chodzi." |
| agnieszka3201 dodał: 03 XI 2014, 10:32:14 |
głosy: +0 | -0 |
|
| "Zamieniła się w jeden wielki przybytek bólu, cierpienia i rozpaczy. Utraciła zdolność czynienia czegokolwiek poza chodzeniem tam i z powrotem. Co z tego, że pozbyła się psychozy, że nie prześladowały jej głosy, skoro przy nadludzkim wysiłku mogła wysiedzieć lub uleżeć nie dłużej niż pięć, dziesięć minut, nie tylko w dzień, ale i w nocy?" |
| agnieszka3201 dodał: 31 X 2014, 08:51:18 |
głosy: +0 | -0 |
|