
| "(...) zdanie ma sens dopiero wtedy, gdy się je doprowadzi do kropki.(...) podobnie jest z życiem i śmiercią: to śmierć jest tą kropką, która nadaje życiu określony sens." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 15:20:50 | głosy: +11 | -0 |
| "Zasadniczo uważał się [Konrad] za człowieka oschłego i niezbyt skłonnego do gwałtownych uczuć. Lubił o sobie myśleć per „my, intelektualiści i twórcy Piękna” – resztę świata traktując z pobłażliwą wyższością i dawno już postanowił, że przejdzie przez życie jako samotny artysta o chłodnym sercu i chłodnej głowie, niepodległy i niezdobyty wielbiciel pięknych kobiet." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 15:20:28 | głosy: +6 | -0 |
| "Zatrzymał wzrok na tym ohydnym aerozolowym napisie, wysmarowanym przez któregoś młodego wandala na drzwiach i tynku wokół nich: „BOŻE, ZATRZYMAJ ŚWIAT, JA WYSIADAM!” – o, ludzie, czy na tych paskudów nie ma już żadnej rady? Ilekroć woźny patrzał na ten napis, tylekroć czuł, że przenigdy już nie zrozumie tego świata, w którym przyjdzie mu umierać." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 15:19:25 | głosy: +0 | -0 |
| "Chłopak niby grzeczny, ułożony, miły – ale kto go tam wie. Tyle się teraz słyszy o kradzieżach i napadach, czysta zgroza. Dożył człowiek czasów, kiedy w Polsce grasują bandyci i nawet dzieciaki z porządnych domów biorą się za złodziejską robotę." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 15:18:13 | głosy: +0 | -0 |
| "Był taki ładny i staranny. Włosy spadały mu z wypukłego czoła, jak ciemny trójkąt atlasu. Miał podłużne oczy koloru czekolady i wyglądał jak małe książątko. Mówił – nie, raczej: przemawiał – z pełnym wyższości rozbawieniem, z lekko ironicznym przekąsem, a jednak ani przez chwilę nie był przykry. Może z powodu tej swojej ujmującej uprzejmości. Miły był." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 15:17:31 | głosy: +9 | -0 |
| "Aurelia była od niego [Konrada] wyższa o kilka centymetrów. Ale to nic. Napoleon też był niezbyt wysoki, zresztą – nie od niego zależało, czy rośnie, czy nie. To, co zależało od niego, Konrad, podobnie jak Napoleon, miał opanowane do perfekcji." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 15:16:13 | głosy: +15 | -0 |
| "– Zemdlałam po raz pierwszy w życiu! – mruknęła z niezadowoleniem. – Przy tamtych nie mdlałam. Grzegorz nagle odsunął się, by spojrzeć jej w twarz. – Co mówisz? Niespodziewanie Gabrysia zaczęła się śmiać – najpierw cicho, potem coraz głośniej, bo od śmiechu zawsze przybywało jej sił. – Oj, Grzesiu... – śmiała się. – Ojej... – i pocałowała go w to mądre czoło. – Ja ci to chciałam inaczej oznajmić, wiesz? Przy świecach. Ale mnie zawsze wszystko wychodzi tak beznadziejnie prozaicznie... – wybuchnęła śmiechem na nowo, a Grzegorz objął jej twarz obiema dłońmi i też się zaśmiał, patrząc jej w oczy. – Gabrysiu, ale co oznajmić, co oznajmić? – spytał, wciąż się śmiejąc. Gabriela objęła go za szyję, znów pocałowała. – Że będziemy mieli DZIECKO!!! – wymamrotała mu w policzek i wcale nie musiała patrzeć na jego twarz, żeby wiedzieć, jak bardzo się ucieszył: ramiona wokół niej zacisnęły się mocno i ostrożnie zarazem, a ciepły oddech, łaskoczący ją w ucho, przyspieszył: Grzegorz śmiał się – cicho, długo i szczęśliwie." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 15:00:14 | głosy: +21 | -0 |
| "– Wiesz, co nagrodzono w konkursie na najpiękniejsze słowa miłości? – Nie mam pojęcia. – Jedna uczestniczka przysłała zdanie, jakie jej mąż powiedział o czwartej nad ranem: „Pośpij sobie, ja wstanę i je nakarmię”. Kreska wybuchnęła śmiechem." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 14:58:16 | głosy: +13 | -0 |
| "Ryknęło radio. To Laura włączyła znów koncert muzyki flamenco i znów jęła drobić pogodnie na krześle. Grzegorz wstał i wyłączył aparat. – No, co ty robisz?! – wściekła się Laura i rzuciła mu w twarz straszliwą obelgę: – Jesteś macochem! A wtedy stało się coś niesłychanego. Pyza podeszła do Grzegorza, stanęła twardo u jego boku, wzięła go za rękę i oparła się policzkiem o jego ramię. – On nie jest macochem – powiedziała. – Za pozwoleniem, odszczekaj to i wypluj. A Laura splunęła soczyście i mruknęła ze skruchą: – Przepraszam... Grzesiu." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 14:57:29 | głosy: +12 | -0 |
| "– Postanowiliśmy, że pobierzemy się jeszcze tego lata – oświadczył nagle Baltona (...). – Ja wiem, że ojciec Patrycji jest przeciwny pośpiechowi, ale czekaliśmy już tak długo... (...) Przecież Patrycja tak pięknie zaliczyła pierwszy rok (...)! Chyba już to widać, że miłość nie musi przeszkadzać w zdobyciu wykształcenia (...). – Bardzo, bardzo się cieszę – powiedziała Gabrysia, obserwując z pewnym przestrachem całe obłoczki jasnych plam, które zaczęły jej przesłaniać rzeczywistość. – Być może zaraz zemdleję – uprzedziła rzeczowo. – E, nie przesadzaj – pocieszyła ją Pulpa. – Więc ustaliliśmy, że po ślubie zamieszkamy – na razie – na zapleczu kwiaciarni, a potem kupimy sobie jakąś miłą kawalerkę... – Wolałabym usiąść – stwierdziła Gabriela i spróbowała dostać się na wiklinowy fotel, przebywając chwiejną, daleką przestrzeń pomiędzy drzwiami a środkiem pokoju. Podłoga uginała się wyraźnie pod jej stopami, jakby była z jakiejś elastycznej, obrzydliwej błony. Gabrysię chwyciły nudności. – O rany! – zerwał się Baltona. – Ona naprawdę!... – Myślę – wyszeptała Gabrysia – że naprawdę. I zemdlała." | |
| Serfer dodał: 01 VIII 2012, 14:56:00 | głosy: +7 | -0 |