To oślepiające nieobecne światło

Recenzja książki To oślepiające nieobecne światło
A teraz połóż się wygodnie, kiedy policzę do dziesięciu zaśniesz, a ja będę malować przed tobą obrazy, wejdź w nie, niech cię przenikną, odczuwaj emocje.
Jeden, dwa, trzy, twoje powieki zaczynają ci ciążyć.
Cztery, pięć, sześć, czujesz się lekki, odchodzisz do krainy snów.
Siedem, osiem, dziewięć, zasypiasz.
Dziesięć, opowiem ci twoją historię.

Siedzisz, skazany na powolną śmierć wraz z kilkunastoma innymi "buntownikami", w podziemnym grobie o wymiarach 3m/1,5m/1,5m. Przed oczami masz tylko noc - "królową cierpienia".

"Noc będzie dla nas towarzyszką, światem i cmentarzem."



"Noc nie była nocą, bo nie istniały już ani gwiazdy, ani księżyc, ani niebo. My sami byliśmy nocą. Z nocy stworzone były nasze ciała, oddechy, bicie serca, dłonie błądzące po ścianach."



Jesteś bezsilny, nie możesz uciec, do twoich nozdrzy wdziera się okropny smród, fekaliczny duszący odór, wdychasz wymiociny i śmierć.

" Śmierć ma swój zapach. Jest jak mieszanka słonej wody, octu i ropy. Ostry i przeszywający."



Kiedyś byłeś dobrym, wrażliwym człowiekiem, teraz cieszysz się, gdy któryś z twoich towarzyszy niedoli skona - bo tylko wtedy wychodzisz na powierzchnię - łapiesz świeży oddech i promienie słońca na zapas, wierzysz, że można to nagromadzić "na potem".

Musisz wyzbyć się wszelkich wspomnień, bo będą cię trawić niczym robaki, wgryzać się w ciebie, aż się poddasz.

"Wspomnienia oznaczały śmierć."



Kiedyś miałeś ojca-nieojca. Miał szansę się zrehabilitować, ocalić ci życie, ale to tchórz, przeklina cię, wyrzeka się swojego dziecka - skazuje na śmierć w męczarniach.

Kiedyś byłeś człowiekiem, miałeś imię. Dziś jesteś tylko numerem, który czeka na swoją chwilę, by wkroczyć do wieczności.

Mijają dni, tygodnie, lecz dla ciebie to tylko sekundy, w najlepszym wypadku minuty. Wśród żywych czas biegnie inaczej, zmieniają się pory roku. A ty tylko odczuwasz zmianę temperatury. Jest ci zimno, tak, że "krew przestawała krążyć w żyłach", "zimno zamroziło żyły", "w mózgu i sercu - lód."
Pamiętaj - nie wolno ci teraz zasnąć, bo zamarzniesz, jak inni, jak Baba, Saharyjczyk.

Wciąż jesteś głodny, dostajesz wodę, chleb twardy jak kamień i makaron bez smaku, i tak przez sześć tysięcy sześćset sześćdziesiąt trzy dni...

Współwięźniowie odchodzą powoli, "większość umarła nie z głodu, lecz z nienawiści".

Chcesz umrzeć. Zastanawiasz się:

"Dlaczego śmierć przychodzi tak wolno? Kto ją zatrzymuje i przeszkadza jej przybyć i prześliznąć się pod drzwiami mojej celi?"



Twoje ciało trawią choroby, nieleczone dolegliwości, tracisz ząb za zębem, ubywa ci kilogramów, bolą cię kości, skrzywił ci się kręgosłup - ale zachowaj zdrowy umysł, tylko świadomość ci pozostała w tej walce.

W swej wyobraźni będziesz rozmawiał z bliskimi, spróbujesz siłą swych myśli dać im znak, że jeszcze żyjesz, stworzysz piękny list do matki, szczery i wzruszający, tak że obcy ludzi, któzy będą go czytać pochylą głowę i uronią łzę współczucia.

Po kilku latach tej gehenny wreszcie się śmiejesz, bo do celi obok trafił... pies. Głupota dowódcy bawi cię do rozpuku.

Ciało gnije kawałek po kawałku, pozostał ci tylko mózg, twoja wyobraźnia i pamięć. I to cię uratuje, podziękujesz Balzacowi, V. Hugo, Baudelaire'owi i innym. Pamiętasz ich dzieła, cytujesz, dopowiadasz, wymyślasz, dzięki tobie noc nabiera barw, dodajesz innym otuchy. Nie wolno ci zapomnieć.

Gdy spędziłeś tam niemal połowę życia, nadzieja na wolność zakiełkowała w przemycanych strzępach listów. Lecz dręczą cię koszmary, w których słyszysz:

"Balkum! Baczność! Raha! Spocznij! Jestem waszym komendantem. Nazywam się Debba, kat. Nigdy nie miałem żadnych uczuć, ani dobrych, ani złych. Służę mojej ojczyźnie, Bogu i królowi. Było was dwudziestu trzech, kiedy trafiliście do tego więzienia, zostało czterech. Jak widzicie, moja misja nie powiodła się w stu procentach. Bóg mi świadkiem, wykonywałem moje obowiązki sumiennie, skrupulatnie i z oddaniem. Ale cóż, jesteście tu, to dowód, że wszystko leży w rękach Boga. Dla was to już prawie koniec. Zostaliście ułaskawieni, to koniec (...)."



Wszyscy oprócz ciebie... Budzisz się zlany potem.

Twój sen się nie sprawdzi, wyjdziesz na wolność, zostaniesz znów człowiekiem, ale jakim?

A teraz policzę do dziesięciu i się obudzisz, bo twoja świadomość została przeciążona.
Jeden, dwa, trzy, złe wizje się oddalają.
Cztery, pięć, sześć, powoli się wybudzasz.
Siedem, osiem, dziewięć, otwierasz oczy.
Dziesięć, uspokój swój oddech, to tylko zły sen, to tylko koszmar, który zdarzył się kiedyś w Maroku...


Opublikowane na: http://dajprzeczytac.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 04 X 2011 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 235
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Kinga
Wiek: 39 lat
Z nami od: 29 IX 2011

Recenzowana książka

To oślepiające nieobecne światło



Nagroda Impac 2004. 18 lat pod ziemią, w celi wielkości grobu. Bez światła, bez kontaktu ze światem zewnętrznym, bez nadziei na odzyskanie wolności. Z tej perspektywy przemawia Salim, narrator powieści. Skazany za udział w zamachu na króla Hassana II, podobnie jak jego towarzysze, żołnierze armii marokańskiej, został osadzony w tajnym więzieniu Tazmamart. Spośród kilkudziesięciu skazańców wolności...

Ocena czytelników: 4.83 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5