W samym sercu morza

Recenzja książki W samym sercu morza
20 listopada 1820 rozegrała się jedna z najbardziej legendarnych i dramatycznych katastrof morskich. Statek wielorybniczy Essex został zatopiony przez ogromnego kaszalota. Dwudziestoosobowa załoga przez trzy miesiące dryfowała po bezkresnym oceanie, z każdym kolejnym dniem walcząc o przetrwanie i zachowanie resztek człowieczeństwa oraz godności. Jedynie 8 rozbitków zostało uratowanych. W momencie kiedy natrafiła na nich załoga statku wielorybniczego "Dauphin" byli wycieńczeni, brudni, na skraju wytrzymałości, z kośćmi swoich zmarłych towarzyszy w rękach, z których wysysali resztki pozostałego szpiku.

Nataniel Philbrick relacjonuje wydarzenia od przygotowań do podróży przez rejs do tragicznego finału. Towarzyszymy nieszczęśnikom przez całą ich podróż, jak i poznajemy dalszą część życia tych, którzy przetrwali. Pod koniec lektury pojawia się pytania, jak żyć po tym co się widziało i w czym samemu brało się udział?

W lichych szalupach ratunkowych mężczyźni musieli zmierzyć się z głodem, pragnieniem, brutalnym żywiołem, który nie zna litości i własnym szaleństwem. Autor opiera się na relacjach tych, którzy przeżyli. Książka jest tym bardziej przerażająca gdy uświadamiamy sobie fakt, że nie ma w niej miejsca na fikcję literacką, a opisane w niej wydarzenia rozegrały się naprawdę. W obliczu dzikiej natury górę biorą pierwotne instynkty, gdy wszystkie inne środki zawodzą pozostaje tylko jedno wyjście. Bohaterowie stają przed dylematem zostać wiernym swoim zasadom moralnym i zginąć czy posunąć się do ostateczności i mieć jakiekolwiek szanse na przetrwanie?

Książka Philbricka, mimo, że zaliczana jest do literatury faktu, to emocjonująca opowieść, którą czyta się z zapartym tchem. Początek trochę nudzi, ale warto przez niego przebrnąć by dotrzeć do niezwykłego sedna, które przeraża i fascynuje zarazem. Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek w skrajnych sytuacjach? Czy rozbitków można potępiać ze decyzje jakie podejmowali?

Początek opowieści wprowadza nas w społeczeństwo, o którym mowa. Opisuje zwyczaje, strukturę, cechy charakterystyczne. Dalej dowiadujemy się jak wygląda życie na statku i na czym dokładnie polega praca wielorybnika, możemy również zagłębić się w tajniki budowy statku, rozmieszczenie kajut i głównych pomieszczeń (bardzo pomagają ilustracje z dokładnymi opisami). Po katastrofie statku, który został staranowany przez agresywnego kaszalota liczącego blisko 30 m, jest już tylko horror, makabra i rozpacz. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, w którym momencie umarła nadzieja rozbitków?
Autor nikogo nie ocenia i nie potępia, w tym przypadku wszystko zależy od czytelnika. Z pewnością jest to opowieść jedynie dla osób o mocnych nerwach, które nie boją się kontrowersyjnych i mocnych tematów.
0 0
Dodał:
Dodano: 15 XII 2015 (ponad 8 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 215
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Katarzyna
Wiek: 37 lat
Z nami od: 10 II 2011

Recenzowana książka

W samym sercu morza



Dwudziestego listopada 1820 roku statek wielorybniczy Essex zostaje staranowany przez ogromnego kaszalota. Dwudziestoosobowa załoga wyrusza trzema szalupami ku brzegom Ameryki Południowej. Czeka ich cztery i pół tysiąca mil żeglugi po bezkresnym oceanie. W ciągu najbliższych trzech miesięcy przekonają się, do czego może posunąć się człowiek  walczący z morzem, gdy widzi, jak jego towarzysze, jeden...

Ocena czytelników: 5 (głosów: 1)