Tajemnice…

Recenzja książki Tam, gdzie nie sięga już cień
„Tylko chwila teraźniejsza liczy się naprawdę. Tylko nią warto się przejmować, radować lub smucić, w zależności od tego, co przynosi...”.*

Hanna Kowalewska ma już na swoim koncie kilka książek, zamierzałam nawet sięgnąć po „Letnią Akademie Uczuć”, ale jakoś nie wyszło. Jednak w momencie gdy zobaczyłam zapowiedź „Tam, gdzie nie sięga już cień” wiedziałam, że w końcu zapoznam się z piórem kolejnej rodzimej autorki. Przepiękna okładka, osnuty tajemnicą blurb zapowiadał powieść ciekawą i pełną niedomówień. Czy tak było w rzeczywistości?

Młoda kobieta, Inka pracująca w jednej z warszawskich galerii niespodziewanie dostaje niepokojący telegram, porzuca wszystko i rusza do Jantarni gdzie mieszka jej ciotka Berta. Okazuje się, że staruszce nie zostało już dużo czasu i chce spędzić z nią ostatnie chwile. Jak się okazuje nikt poza ciotką nie cieszy się z jej przyjazdu, zewsząd wita ją chłód oraz nieprzychylne spojrzenia, niektórzy traktują ją wręcz wrogo i nie boją się wyrażać swojej niechęci. Co takiego zdarzyło się kilka lat temu, że Inka do tej pory nie pojawiała się w miasteczku i ograniczyła do minimum kontakt z najbliższymi oraz otoczyła się murem?

Przyznać muszę, że polska powieściopisarka potrafi pisać i to bardzo dobrze. Im więcej stron miałam za sobą, tym pod większym wrażeniem byłam tego jak Kowalewska buduje fabułę. Dba o każdy, nawet najmniejszy, szczegół i nie mówię tu tylko o opisach miejsc, ludzi czy wydarzeń, ale i o rzeczy codziennego użytku czy nawet kolory otaczające bohaterów. Czasami taka drobiazgowość może być szkodliwa dla książki, ale nie w przypadku tej pani. Te detale oraz tajemniczość wypływająca z każdej strony, sekrety, plotki i domysły stworzyły powieść przemyślaną i dopracowaną, historia toczy się wolnym rytmem, powoli wraz z bohaterami, również dzięki retrospekcjom, próbowałam rozplątać ten kłębek tajemnic, ale dopóki autorka nie zechce odkryć wszystkich kart można się tylko domyślać jaka jest całkowita prawda.

Początkowo przerażała mnie mnogość postaci, obawiałam się tego, że nie będą się niczym wyróżniać i łatwo będzie je mylić z innymi. Jednak i tutaj autorka zaskoczyła mnie pozytywnie. Wszystkie osoby są wykreowane bardzo realnie i rzeczywiście. Opisane są niezwykle szczegółowo, zarówno pod względem charakteru, zachowań, sposobu życia oraz wyglądu. Jak to bywa w małych miasteczkach o stałych mieszkańcach, każdy o każdym wszystko wie, trudno jest pozbyć się raz przyszytej łatki i opinia ciągnie się za człowiekiem latami, tym bardziej gdy coś jest owiane tajemnicą. Kowalewska ukazała jak sekrety mogą żyć własnym życiem i się rozrastać, zmieniać pierwotną wersje poprzez przekazywanie ich z ust do ust, nie znając przy tym całej i prawdziwej wersji oraz łączyć pozornie nie powiązane z nimi osoby. Idealnie zarysowane, wyróżniające się sylwetki, bo nie spotkałam tu dwóch takich samych osobowości oraz obraz życia w małym społeczeństwie.

W „Tam, gdzie nie sięga już cień” trzeba się wgryźć, dać oplątać mackami fabuły, mieć dużo wolego czasu i czytać powoli oraz w skupieniu. Tylko wtedy można oddać się jej spokojnej, a nawet nostalgicznej atmosferze. Może i nie wczułam się w nią od samego początku, ale nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym dałam pochłonąć się książce i z zainteresowaniem śledziłam bieg wydarzeń próbując dojść do prawdy. Tej książki nie da się nie przeżywać i o niej nie myśleć, nawet gdy musiałam przerwać lekturę moje myśli krążyły wokół niej. Dałam się oczarować opisom przyrody, porwać w wir wydarzeń, zżyłam z bohaterami i wraz z nimi przeżywałam ich emocje. Jestem pod wrażeniem zarówno języka, jakim się posługuje Kowalewska oraz kunsztu pisarskiego, bo trzeba niemałego talentu, by nie pogubić się w gąszczu tych wszystkich tajemnic.

Najnowszą książkę Hanny Kowalewskiej zdecydowanie polecam zwolennikom powieści obyczajowych, zwolenników tajemnic, rodzinnych historii. Można się przy niej pośmiać, wzruszyć, oddać refleksji. Autorka porusza szereg różnych tematów, nie boi się opisywać rzeczy takimi jakie są, nie ubarwia, jestem w stanie uwierzyć w realność opisanych wydarzeń ponieważ różnie się w życiu układa. Historia warta poświęconego jej czasu.

*H. Kowalewska, „Tam, gdzie nie sięga już cień”, s. 391

http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2015/04/tajemnice.htm...
0 0
Dodał:
Dodano: 19 IV 2015 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 191
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

Tam, gdzie nie sięga już cień



Inka, młoda graficzka, pracująca w warszawskiej galerii, dostaje telegram od dawno niewidzianej ciotki Berty. Kobieta jest umierająca. Chce się pożegnać i opowiedzieć o czymś bardzo ważnym… Inka przyjeżdża do Jantarni, nadmorskiej miejscowości, w której dorastała, jednak tam nikt oprócz ciotki na nią nie czeka. Wręcz przeciwnie – Inkę wita chłód, a nawet wrogość. Dlaczego? Co takiego stało się w p...

Ocena czytelników: 4.56 (głosów: 8)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0