Wnuczka do orzechów

Recenzja książki Jeżycjada: Wnuczka do orzechów
Minęło już trochę czasu, odkąd miałam okazję spędzić czas w towarzystwie rodziny Borejków. Wiązało się z tym sporo oczekiwań, a także i obawa, że to już nie będzie to samo. Jak się okazało - całkiem niepotrzebna, gdyż po początkowym zdezorientowaniu spowodowanym pojawieniem się nowej bohaterki, na scenę wkroczyła Ida, która z marszu rozwiała wszystkie moje wątpliwości.

A więc co tym razem wymyśliła nasza rudowłosa (obecnie już nie tak młoda) pani doktor? No cóż, po nabawieniu się kontuzji postanawia zaszyć się gdzieś w leśnej głuszy i w miłym towarzystwie spędzić cały swój urlop. A ponieważ Dorocie, jej młodej, tryskającej pozytywną energią wybawicielce (w dodatku szczerze zainteresowanej medycyną) najwyraźniej brakuje towarzystwa, Ida (z nadzieją na zapewnienie siostrze idealnej synowej) postanawia sprowadzić tam również Ignacego. Ale czy wciąż przeżywający niedawny zawód miłosny chłopak w ogóle dostrzeże intencje ciotki? I czy aby na pewno ta dwójka do siebie pasuje?

Teraz czas na parę słów na temat tytułowej bohaterki. Dorota to sympatyczna, odpowiedzialna i pewna siebie realistka, której od dziecka wpajano zachowanie dystansu do relacji damsko-męskich. Nie dla niej wszelkie nowinki techniczne, ona woli pracę w gospodarstwie i obcowanie z naturą, która na każdym kroku daje powody do zachwytu. Stanowi więc całkowite przeciwieństwo nieporadnego, cechującego się ogromnym sentymentalizmem i uczuciowością Ignacego, który w dodatku bywa nieco zadufany w sobie. Ta diametralna różnica nie tylko niechybnie prowadzi do wielu zabawnych sytuacji, ale i daje Ignasiowi możliwość pewnych zmian na lepsze (na całe szczęście, bo bywał irytujący).

"Czasem, widzisz, wystarczy, że jeden człowiek nie zapomni jak to jest: być człowiekiem."



Nie zabraknie oczywiście innych, znanych nam z poprzednich części bohaterów. Znajdzie się okazja, by dowiedzieć się co nieco o obecnym życiu wielu z nich, jeśli nie bezpośrednio, to z relacji pozostałych członków rodziny. Nie mogłabym też nie wspomnieć o Józefie, który we "Wnuczce do orzechów" odegra sporą rolę. Jaką? Hm... Może jednak pozwolę Wam odkryć to samodzielnie. Sporo do powiedzenia będzie miała oczywiście Ida - wzorowa lekarka oraz kochająca, choć nieco szurnięta żona, matka i siostra, która pomimo upływu lat nie straciła nic ze swojej dawnej żywotności.

Zakończenie uważam za lekko przesłodzone. Cała seria nie jest pozbawiona szczęśliwych zbiegów okoliczności czy lekkiego wyidealizowania niektórych postaci, jednak towarzyszący temu wszystkiemu humor (Ida, mój mistrzu!) sprawnie odwraca od tego uwagę. Pod koniec mi tego zabrakło, przez co nie obyło się bez pewnego przedramatyzowania. Mimo to dwudzieste już spotkanie z rodziną Borejków było dla mnie bardzo przyjemnym doświadczeniem. A teraz pozostaje mi cierpliwie czekać na kolejną część serii - "Feblik".

"Fatum to złośliwe bydlę."



Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2014/12/m-musierowicz-w...
0 0
Dodał:
Dodano: 20 XII 2014 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 233
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Zuza
Wiek: 27 lat
Z nami od: 04 VII 2012

Recenzowana książka

Jeżycjada: Wnuczka do orzechów



Info: stron: 264 data wydania: 4 XI 2014 Opis: Dwudziesty tom "Jeżycjady" Małgorzaty Musierowicz. Jak zwykle wesoły, liryczny i krzepiący. Tym razem jednak akcja rozgrywa się na wsi, z daleka od zgiełku mieszkania przy Roosevelta 5 w Poznaniu. Wnuczka do orzechów z pewnością ucieszy i nastoletnie, i starsze fanki poznańskiej rodziny. Są tu wszystkie Borejkówny, ich rodzice, mężowie i dzieci, któ...

Ocena czytelników: 4.9 (głosów: 5)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5