Szansa na życie

Recenzja książki Szansa na życie
Diane Chamberlain należy do grona najpopularniejszych amerykańskich pisarek. Jej książki niejednokrotnie osiągały status bestsellerów i tłumaczone były na wiele języków. Przyznam, że do amerykańskich powieści długo nie mogłam się przekonać. Zazwyczaj wybieram rodzimych autorów, którzy opisują znaną mi rzeczywistość i problemy, z którymi czasem i ja się borykam. Po „Szansę na życie” sięgnęłam przypadkiem. Czy i ja stanę się fanką Diane Chamberlain?

Kiedy Sophie miała trzy lata wykryto u niej ciężką chorobę nerek. Z roku na rok stan dziewczynki pogarszał się. Wymagała coraz częstszych dializ, a lekarze nie wróżyli jej długiego życia. Zdesperowana matka, pomimo ostrych sprzeciwów byłego męża i własnych rodziców, zapisała córkę na eksperymentalną terapię. Ziołowy lek zdziałał cuda. Stan dziewczynki na tyle się poprawił, że mama zgodziła się na jej samodzielny wyjazd na biwak. Sophie jednak z tej wyprawy nie wraca. Samochód, którym jechała razem z koleżanką i jedną z instruktorek znika i nikt nie wie co mogło się wydarzyć. Rozpoczynają się desperackie poszukiwania. Jak długo chora dziewczynka będzie w stanie wytrzymać bez leków i dializ?

Powieść Diane Chamberlain zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Autorka zaskakuje perfekcyjnie zaplanowaną fabułą. W książce pojawia się sporo wątków, które początkowo pozornie się ze sobą nie łączą. Z czasem jednak odnajdujemy coraz więcej powiązań, by pod koniec wszystkie puzzle skomplikowanej układanki wskoczyły na swoje miejsce. „Szansa na życie” wciąga od samego początku i trzyma w napięciu do końca. Zaskakuje nie tylko bogatą fabułą, ale także nagłymi zwrotami akcji i skomplikowanymi portretami psychologicznymi postaci. Na plan pierwszy wysuwa się oczywiście Janine, mama małej Sophie. Jej wielka miłość do córeczki i determinacja sprawiły, że nie poddała się i wbrew wszystkiemu walczyła do końca. Jej całkowitym przeciwieństwem jest Zoe, która przez całe życie chowała głowę w piasek, byle tylko nie dostrzec tego co nie pasowało do wizerunku kobiety idealnej.

„Szansa na życie” to przede wszystkim świadectwo ogromnej miłości macierzyńskiej i niezłomności w walce o zapewnienie choremu dziecku w miarę szczęśliwego dzieciństwa. Jest to też opowieść o tym, że nigdy nie należy osądzać kogoś po pozorach, bowiem rzadko kiedy w ten sposób poznamy prawdę o człowieku.


Recenzja pochodzi z mojego bloga http://sladami-ksiazki.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 17 VIII 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 210
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 48 lat
Z nami od: 03 VI 2012

Recenzowana książka

Szansa na życie



Ile jest w stanie zrobić matka, by ochronić własne dziecko? Jedynym marzeniem ośmioletniej Sophie Donohue jest być jak inne dziewczynki. Jej matka Janine z ociąganiem zgadza się, by córka razem z zastępem zuchów pojechała na dwudniowy biwak. Dziewczynka z wyjazdu nie wraca. Wbrew swym pragnieniom Sophie nie jest jednak zwykłą ośmiolatką. Cierpi na rzadką chorobę, a Janine, podejmując ostatnią pr...

Ocena czytelników: - (głosów: 0)