U progu zagłady

Recenzja książki U progu zagłady
Po ciężkim dniu kładziesz się w końcu spać. Zegar miarowo odmierza godzinę. Za oknem ciemność i błoga cisza. Otulasz się ciasno kołdrą i ukołysany poczuciem bezpieczeństwa szybko zapadasz w sen. Nawet nie wiesz, jak bardzo złudne jest to uczucie. Za chwilę może nie być miarowo tykającego zegara kołdry ani ciebie. Wystarczy czyjś szalony kaprys i jeden krótki rozkaz.

Państwo totalitarne rządzi się innymi prawami. Dziś jesteś na szczycie, jutro możesz spaść na samo dno. Życie jednostki nie ma żadnej wartości, o czym doskonale wie Pak Li. Kiedy więc zostaje mu przydzielone niezwykle trudne zadanie, wie, że od jego powodzenia zależeć będzie nie tylko jego życie, ale też życie całej jego rodziny. Pak Li odpowiada za transport ładunku wybuchowego, który ma się przyczynić do zniszczenia Watykanu. Ma do przebycia długą drogę. Chociaż zachował wszelkie środki ostrożności i nie zostawiał żadnych świadków, informacja o radioaktywnym ładunku przedostała się do osób, które nigdy nie powinny się o tym dowiedzieć.

Frank Shepard, oficer CIA, spędza urlop na Krecie. Wydawałoby się, że nic nie jest w stanie zakłócić mu wypoczynku. Szybko jednak okazuje się, że urlop spędzi wyjątkowo pracowicie, bowiem na Krecie zjawia się Pak Li ze swoim niebezpiecznym ładunkiem. I tak w rajskiej scenerii rozpoczyna się walka na śmierć i życie.

Historia stworzona przez Martina ZeLenay, choć fikcyjna, wręcz poraża wysokim stopniem prawdopodobieństwa. Autor wplótł w fabułę prawdziwe postaci i wydarzenia, takie choćby jak konklawe, wybór papieża czy kanonizacja Jana Pawła II. Zapewne dzięki sprytnemu zmiksowaniu prawdy z fikcją, czytając ma się wrażenie, że opisane wydarzenia mogły faktycznie mieć miejsce. Fabuła jest bardzo rozbudowana. Autor opisuje całe mnóstwo wydarzeń i postaci. Każda z pojawiających się osób jest precyzyjnie dopracowana, ma swoją historię i wyraziście zarysowany portret psychologiczny. Niestety momentami można się pogubić w gąszczu wydarzeń i postaci. Razem z bohaterami przemierzamy Azję i Europę, zatrzymujemy się na Krecie i zwiedzamy Rzym. Jednak piękno krajobrazu nie ma w tym przypadku znaczenia, bowiem cały czas mamy świadomość nadchodzącego niebezpieczeństwa.

Początkowo akcja toczy się niespiesznie. Autor przybliża czytelnikowi sposób funkcjonowania państwa totalitarnego, system podejmowania decyzji i powszechnie panujący lęk. Dzięki temu w pewnym sensie jesteśmy w stanie zrozumieć motywy działania i bezwzględność Paka Li.

„U progu zagłady” to naprawdę wciągający thriller polityczny. Trochę brakuje mu dynamiki, jednak mimo tego przeraża bardziej niż niejeden kryminał. Szaleńców na świecie nie brakuje. Pozostaje nam wierzyć, że tacy ludzie jak Frank Shepard są w stanie uchronić nas przed zagładą.


Recenzja pochodzi z mojego bloga http://sladami-ksiazki.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 18 VII 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 139
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 48 lat
Z nami od: 03 VI 2012

Recenzowana książka

U progu zagłady



W państwie totalitarnym ginie człowiek. Nikt nie podejrzewa, że ten tragiczny epizod będzie miał międzynarodowe konsekwencje. Podobnie jak misja jednego z zaufanych reżimów: Pak Li z ładunkiem wybuchowym jest coraz bliżej Watykanu. Obowiązuje tylko jedna zasada – żadnych świadków. Frank Shepard po ostatniej akcji odpoczywa na Krecie – w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwej porze. Gorzej nie mógł...

Ocena czytelników: 5 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0