Chcę tylko wiedzieć kim jestem

Recenzja książki Przebudzona o świcie
„I wtedy zrozumiała, że miłości nic nie ogranicza, nawet śmierć. Miłość nie ma temperatury.”*

Lubimy kiedy nasze życie jest poukładane, kiedy wiemy kim tak na prawdę jesteśmy i dokąd zmierzamy. Daje to nam poczucie bezpieczeństwa, pewność tego, ze decyzje przez nas podejmowane są słuszne, że jesteśmy w pełni świadomi tego co robimy. Niewiedza kim się jest i tego co mamy robić w życiu jest straszna i dezorientująca, nikt nie powinien tego przeżywać.

Jakiś czas temu Kylie trafiła na obóz w Wodospadach Cienia, początkowo myślała, ze trafiła w miejsce gdzie wysyła się nastolatków z problemami i uważała to za najgorszą rzecz jaka ją spotkała. Szybko orientuje się że może być jeszcze gorzej – dowiaduje się, że świat zamieszkują elfy, wampiry wilkołaki oraz inne nadnaturalne istoty, a ona jest jedną z nich. Niestety ani nastolatka ani nikt inny nie potrafi stwierdzić do jakiej grupy należy. Po początkowym szoku zauważa, że w końcu jest tam gdzie powinna, przyjmuje swoje moce i próbuje ustalić swoją tożsamość i pomóc kolejnemu duchowi, który próbuje przekazać jej coś bardzo ważnego. Oprócz tego zmaga się też ze zdradą ojca, który porzucił jej mamę, a w pewnym sensie i ją. Sama też musi dojść do ładu ze swoimi uczuciami i wybrać między Lucasem, a Derekiem.

„Urodzona o północy” pomimo niewyrobionego stylu pisania oraz licznych powtórzeń bardzo mi się podobała i byłam ciekawa co będzie dalej. Autorka wzbudziła ciekawość i pozostawiła bez odpowiedzi na wiele ważnych pytać. Intrygowało mnie również to czy Hunter poprawi wcześniejsze mankamenty. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu drugiego tumu?

„Życie nie ma być proste. Prawdę mówiąc, im coś jest trudniejsze, tym większą satysfakcje daje sukces.” **

Od razu mogę zaznaczyć, że jest dużo lepiej pod względem stylu, jak i powtórzeń, które ostatnio irytowały swoją częstotliwością. Zmiana jest duża i jak najbardziej na plus. Dalej jest to historia o dziewczynie, która nagle trafia do zupełnie innego świata i musi się w nim odnaleźć, do tego dochodzą problemy rodzinne oraz sercowe. Na szczęście pomimo widocznej schematyczności w niektórych momentach Hunter podąża swoją drogą i buduje na nowo świat istot paranormalnych, ich zwyczaje, historie, to jak żyją, jakie mają zdolności. Już w pierwszym tomie starała się stworzyć coś świeżego, co oczywiście jej wyszło, a w tej części ujawnia jeszcze więcej i widać, że to dopiero początek, że ma jeszcze kilka asów w rękawie. Historia jest przemyślana, logiczna i spójna, akcja toczy się szybko, często zaskakuje, bawi, a nawet i czasem odrobinę wzrusza. C. C. Hunter nie stworzyła może nic ambitnego, ale obie części są dopracowane i pomimo małych zgrzytów wciągające.

W pierwszej części polubiłam Kylie za to jaka jest. Sympatyczna, temperamentna, uparta, odważna, trochę szalona, zabawna, potrafiąca ironizować. Z wadami i zaletami, popełniająca błędy, przeżywająca rozstanie rodziców i to co odkryła o sobie, ucząca się siebie na nowo. To dzięki temu, że nie była idealna obdarzyłam ją sympatią poprzednio i teraz, ale strasznie zaczęło drażnić mnie jej niezdecydowanie wobec Lucasa i Dereka. Chyba mam po prostu dość trójkątów, bo obydwaj panowie są fajni i sama nie wiem, którego bardziej bym wolała. Trochę mrocznego wilkołaka czy półelfa potrafiącego wpływać na emocje… Powieściopisarka skupia się na wszystkich bohaterach i nawet ci mało znaczący mają osobowość i nie są nijakie. Dzięki temu jest ciekawiej i dużo się dzieje.

Już na początku książki zauważyłam, że czyta mi się ją dużo lepiej niż pierwszą część. Jest więcej akcji, wrażeń, więcej zabawnych sytuacji. Najbardziej rozbrajające były utarczki między przyjaciółkami Kylie, Dellą i Mirandą oraz Holiday i Burnettem, ich rozmowy z miejsca wywoływały u mnie głośny śmiech i niecierpliwie ich wyczekiwałam. Powieść czyta się szybko i z zaangażowaniem, historia wciąga od pierwszych stron, a perypetie bohaterów sprawiają, że bez problemu mogłam się z nimi zżyć i przeżywać to co oni, a na brak wydarzeń narzekać nie mogłam. Fakt, nie jest to literatura wysokich lotów, powstało wiele powieści o bohaterkach z problemami, ale Hunter pisze w taki sposób, że chce się czytać, bo można przy jej książkach się odprężyć i spędzić miło czas. Do tego ma ciekawe pomyły, które potrafi przelać na papier i sprawić, że zainteresują czytelnika.

„Przebudzona o świcie” okazała się byś odrobinę lepszą pozycją od swojej poprzedniczki. Dużym plusem jest to, że styl autorki zmienił się na lepsze, że książka jest przemyślana i dopracowana. Jest w niej dużo humoru, Szczypta ironii, trochę niebezpieczeństwa i bardzo dużo nadnaturalnych istot ciekawie przedstawionych.

„-Jeśli to wszystko, to czemu wślepiacie się we mnie tak, jakby wyrósł mi ogon?
-A myślisz, że to możliwe? (…)
O cholera! On mówił poważnie. Przesunęła ręką po pupie, by się upewnić, że nic się tam nagle nie pojawiło. Ale nie.”***


*str. 19
**str.57
***str. 263

http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2014/06/chce-tylko-wi...
0 0
Dodał:
Dodano: 17 VI 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 285
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

Przebudzona o świcie



Kylie Galen przebywa w Wodospadach Cienia już od jakiegoś czasu. Choć wśród tych wszystkich niezwykłych istot jej życie już nigdy nie będzie takie samo, czuje, że jej miejsce jest właśnie tutaj. Wciąż jednak nie ma pojęcia, kim jest naprawdę. Desperacko pragnie ustalić swoją tożsamość i zrozumieć, dlaczego nawiedzają ją duchy. Jeden z nich twierdzi, że ktoś bliski Kylie umrze przed końcem lata. Ni...

Ocena czytelników: 4.80 (głosów: 23)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0