Kocham, Rosie

Recenzja książki Na końcu tęczy
„Ludzkie życie jest zbudowane z czasu. Nasze dni, nasza zapłata mierzone są w godzinach, nasza wiedza wyznaczana jest przez lata. Chwytamy w ciągu dnia kilka minut na przerwę na kawę, a potem czym prędzej biegniemy do biurek, spoglądamy na zegarek, żyjemy od jednej wizyty do drugiej. Mimo to nasz czas kiedyś się kończy i w głębi duszy zastanawiamy się, czy przeżyliśmy dobrze te wszystkie sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata i dekady.”

Nigdy nie byłam zbyt wielką fanką powieści obyczajowych. W szkole, gdy trzeba było przeczytać jakąś lekturę to była to dla mnie jakaś tortura, ponieważ zazwyczaj to były jakieś powieści obyczajowe. „Na końcu tęczy” to książka właśnie z tego gatunku, ale zadziwiająco nie była odpychająca.

Rosie i Alexa to najlepsi przyjaciele od dzieciństwa. Nie potrafi ich rozdzielić ani ocean ani czas (chyba każdy chciałby mieć kogoś takiego). Obserwujemy ich życie do pięćdziesiątego roku. Każdy z nich ma chwile słabości i radości. Rosie kocha Alexa i odwrotnie, ale nie wiedzą o swoich uczuciach.


„Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni. To jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale często łamie nam serce.”

Podobał mi się pomysł napisania całej książki poprzez listy, e-maile, smsy czy fora na czatach. Korespondencja ta wymieniana jest nie tylko pomiędzy głównymi bohaterami, ale również tymi drugoplanowymi. To czego nie można doczytać, można sobie dopowiedzieć. Jest to niezwykle realistyczna książka, która opowiada o codziennym życiu, problemach jakie się w nim pojawiają, sile przyjaźni czy stracie bliskich. Dobrze wykreowani zostali również sami bohaterowie. Każdy z nich jest zwykłym człowiekiem, posiadającym wady i zalety. Jest to lekka pozycja, która czasami wywołuje uśmiech na twarzy.

Na podstawie tej książki powstaje film pod tytułem „Love, Rosie”, który do kin w Polsce 17 października tego roku. W głównych rolach obsadzono Lili Collins (Rosie) i Sama Claflina (Alex). Jestem ciekawa jak producenci poradzą sobie z tym zadaniem. Mam nadzieję, że będzie ciekawie.

http://magiczneksiazki.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 12 VI 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 203
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 29 lat
Z nami od: 08 II 2012

Recenzowana książka

Na końcu tęczy



Zabawnie i pomysłowo opowiedziane dzieje wielkiej przyjaźni i miłości pary dublińczyków, których poznajemy jako siedmiolatków. Choć losy Rosie i Alexa, ułożyły się inaczej - on wyjechał studiować do Bostonu i ożenił się, ona została nastoletnią mamą - przez kilkadziesiąt lat nie stracili kontaktu, nie zdając sobie sprawy, że z każdym rokiem ich więź staje się silniejsza ...

Ocena czytelników: 5.06 (głosów: 60)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0