Łatwopalni

Recenzja książki Łatwopalni
Styl pisarski Agnieszki Lingas-Łoniewskiej znałam do tej pory jedynie z książki "Zakład o miłość". Był to zresztą udany debiut poznania książek autorki, ponieważ lektura spełniła moje oczekiwania. Gdyby na polskim rynku wydawniczym było mniej tak świetnych powieści (to oczywiście tylko słownictwo tak dobrane, by świetnie pasowało do zdania, bo wcale nie chcę by było ich mniej), to "Łatwopalni" nie czekaliby w kolejce tak długo. Jednak doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny i nijak nie potrafię jej rozciągnąć. Jeśli jednak macie tę książkę, nie zwlekajcie tak długo z jej przeczytaniem jak ja.

Jarek Minc jest człowiekiem z trudną przeszłością. W wyniku wypadku samochodowego stracił bliskie sobie osoby: żonę i dziecko. Mimo upływu czasu nie potrafi poradzić sobie z pustką w życiu, więc wsiada na motor i wciąż ucieka. Bez celu, bez planu, bez sensu. Los jednak bywa przewrotny i kieruje jednoślad w pobliże Wałbrzycha, z którym Jarek wiąże miłe wspomnienia ze swojego dzieciństwa spędzanego u dziadków. Kiedy pojawia się w maleńkim miasteczku pod Wałbrzychem na jego drodze zjawia się chłopiec, którego mężczyzna ratuje spod kół nadjeżdżającego samochodu. Dziwnym zbiegiem okoliczności, podczas zdarzenia udaje mu się trafić na wicedyrektorkę szkoły, która dowiedziawszy się iż jest lekarzem proponuje mu przeprowadzenie w lokalnej szkole szkoleń z pierwszej pomocy. Jarosław zgadza się, wszak później się spakuje i ruszy w dalszą drogę. Szukając miejsca, w którym mógłby zatrzymać się na czas szkolenia, dostrzega ładną i intrygującą kobietę. Monika Rudzka mieszka wraz z matką, jest polonistką w szkole (w której szkolenia będzie prowadził Jarek) i na dodatek wynajmuje pokoje na poddaszu. By spełniło się zamierzenie autorki, Jarek oczywiście dostaje pokój u Moniki i między nimi zaczyna coś iskrzyć. Jednak Monika również zostawiła za sobą trudną przeszłość - burzliwy związek z Grześkiem, synem lokalnych bogaczy. Do tego kobieta nie wierzy w siebie, w swoje umiejętności i wdzięk, a także podporządkowuje się miejscowym konwenansom. Mimo, że między Moniką i Jarkiem rodzi się uczucie oraz powstaje coraz większa nić porozumienia, to oboje muszą otworzyć się przed sobą i opowiedzieć o swojej przeszłości. A nie jest to przecież łatwe. Zwłaszcza w tak trudnym dla nich momencie, miłość spadająca niespodziewanie niekoniecznie musi zostać przyjęta przez nich z otwartymi ramionami.

Młodzi starają się wykraść szarej codzienności choć chwile dla siebie, próbują poznać siebie wzajemnie, załagodzić ból i zaradzić koszmarom. Powoli docierają wgłąb drugiej osoby, zwłaszcza podczas wycieczek i momentów we dwoje. Zaczynają uczestniczyć w imprezach u przyjaciół a ich uczucie staje coraz bardziej widoczne dla otoczenia. Ale demony przeszłości wciąż wlewają w ich serca niepokój i jad. Monikę nadal gnębi osoba Grzegorza i jego błagania i wspólną przyszłość. Natomiast Jarek nie może przestać myśleć o swojej winie, stracie i bólu, z którym już do końca swoich dni będzie musiał sobie radzić. Jednak czy wygra jego uczucie do Moniki? Czy pozostanie w małym miasteczku i będzie budował swoje życie na nowo? O tym musicie przekonać się już z książki.

Autorka opisuje nie tylko obecne życie głównych bohaterów Moniki i Jarka, ale również ich przeszłość, która bez postaci drugoplanowych nie byłaby przecież dla czytelnika zrozumiała. Poznajemy też historię matki Moniki, z którą dziewczyna nie ma zbyt dobrego kontaktu. Z czego to wynika? Co ma wspólnego z tą sprawą rodzina Grześka? Czy matka i córka są w stanie szczerze porozmawiać? Autorka ujęła w książce wiele problemów, z jakimi borykamy się w naszej codzienności, ponieważ oprócz straty bliskich czy rozpadu związku porusza również zagadnienie alkoholizmu ojca rodziny (mąż przyjaciółki Moniki) czy wywieranie nacisku na dziecko, by żyło według wytycznych rodzica (wpływ ojca na Grześka). Jest też opisana trudna sytuacja matki Jarka, która straciła nie tylko synową i wnuka, lecz również ubolewa na ciągłą ucieczką syna.

Książka nie jest zwykłą powieścią, lekkim czytadłem, lecz połączeniem romansu z kryminałem, w którym znajdziemy wątek miłości, ale i dramatu. Agnieszka Lingas-Łoniewska potrafi niesamowicie pisać o uczuciach. Powieść jest nie tylko świetnie napisana pod względem językowym, ma też świetnie skrojoną fabułę, wyraziste postacie, wydarzenia, które nie pozostawiają czytelnikowi czasu na nudę. A w tym wszystkim mnóstwo emocji, uczuć i przemyśleń. A gdy dodać do tej mieszanki jeszcze odrobinę scen romantyczno-erotycznych oraz szczyptę tajemnic rodzinnych sprzed lat... Mamy oto powieść idealną dla nieznoszących nudnej literatury.

"Łatwopalni" to pierwszy tom trylogii, kolejne dwa zostaną wydane jeszcze w tym roku! Nie mogę się już doczekać, by poznać dalsze losy Moniki, Jarka i Grześka. Przecież opisywany tom zakończył się dla mnie totalnym zaskoczeniem i wywołał niemałą złość - jak w takim miejscu można przerwać fabułę tomu pierwszego? Jakie zdarzenia zaskoczą mnie w drugim tomie, którego premiera już w kwietniu?

Recenzja pochodzi z mojego bloga czytelnicza-dusza.blogspot.com
0 0
Dodał:
Dodano: 30 III 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 165
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ewelina
Wiek: 44 lat
Z nami od: 19 V 2013

Recenzowana książka

Łatwopalni



Dolny Śląsk, poniemiecka przeszłość, spalona słońcem ziemia, intensywna, mieniąca się kolorami jesień i małe miasteczko u stóp gór. Tam przyjeżdża on, mężczyzna, który wciąż ucieka. Kiedyś wydarzyło się coś, przez co już nigdy nie będzie mógł normalnie żyć, nie zazna spokoju. Ale spotyka ją, śliczną nauczycielkę, której brakuje wiary w siebie i którą dusi małomiasteczkowy konwenans. Ich spotkanie...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 9)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0