O wybaczaniu zranień i nie tylko.

Recenzja książki Dom kryty gontem
"Dom kryty gontem" ma troje bohaterów. Gdy zaczynamy czytać powieść ta trójka się nie zna, ale nagle ich drogi się krzyżują. A sprawcą tego staje się ktoś, kto na kartach książki pojawia się często, ale nie jest dobrze wspominany, ktoś kto swymi testamentowymi zapisami próbuje wynagrodzić swym jedynym spadkobierczyniom, córce i wnuczce, wyrządzone im krzywdy.

Profesor Janusz Brzozowski, bo to o nim mowa wyżej, za życia był tyranem dla swej żony i dwu córek. Żona i Ewa, młodsza z córek, odeszły przedwcześnie a starszą, Olgę, wyrzucił z domu, gdy się okazało, że zamiast studiować medycynę chce studiować na ASP. Olga się usamodzielniła a ojciec nie życzył sobie jej już nigdy widzieć co było dla niej tym bardziej bolesne, że ze względu na całkowite podporządkowanie się matki ojcu miała utrudnione kontakty z nią i Ewą.

Wiadomość o śmierci profesora wywołuje wspomnienia z przeszłości nie tylko u jego córki, Olgi, ale również u Roberta, starego znajomego jej młodszej siostry, który jako nastolatek podkochiwał się w kilka lat starszej od siebie Ewie i mocno przeżył jej tragiczną śmierć w wieku 21 lat. Ta wiadomość dla Olgi i Roberta jest powrotem do przeszłości, w której Olga doświadczyła zła a Robert był jego świadkiem. Wywołuje ona u nich obrazy z przeszłości i silnie negatywne emocje związane z osobą zmarłego.

Jak wskazuje tytuł książki ma ona jeszcze jednego bohatera, tyle że rzeczowego, a jest nim dom kryty gontem. Dom ten znajduje się na Mazurach i z nim wiążą się dobre, pełne ciepła i miłości wspomnienia zarówno Olgi jak i Roberta. I ten dom otrzymuje w spadku zaskoczona tym faktem Lena, jedna z trójki bohaterów książki, która się okazuje być oddaną do adopcji, pod wpływem presji wywartej przez profesora, panieńską córką Ewy.
Lena się zastanawia czy przyjąć spadek od człowieka, który pojawiając się w ten sposób w jej życiu burzy spokój jaki osiągnęła po młodzieńczym buncie spowodowanym odkryciem, że została adoptowana. Olga wolałaby dostać dom na Mazurach w spadku zamiast domu w Warszawie, z którym ma związane same bolesne wspomnienia, a Robert chętnie, ze względu na swoje wspomnienia związane z Ewą, dom by odkupił.
I dla tego właśnie domu krytego gontem również ja zdecydowałam się na czytanie książki Niny Stanisławskiej, tajemniczej pisarki, o której ani słowa nie znalazłam w internecie.

"Dom kryty gontem" to powieść o tym jak trudno jest zapomnieć i wymazać z pamięci przeszłość jeżeli była ona naznaczona brakiem miłości i akceptacji a wreszcie odrzuceniem, czego doznała Olga ze strony swego ojca. To powieść również o tym, jak kierując się własnym wyobrażeniem dobra dla najbliższych i egoizmem nie znoszącym sprzeciwu można zmarnować nie tylko szczęście swoich najbliższych, ale i własne, gdy egocentryzm i fałszywa duma nie pozwala na odnowienie i uzdrowienie wzajemnych relacji. Profesor Brzozowski nie potrafił się przełamać i nawiązać przed śmiercią osobistego kontaktu z córką. Z wnuczką, która o ironio losu poszła w jego ślady zostając lekarzem, nie mógł, gdyż prawo adopcyjne mu nie pozwalało. Zdecydował się więc na próbę pośmiertnego odkupienia swych win używając w tym celu zapisów testamentowych i szczególnej aranżacji swego domu, która miała za zadanie poruszyć Olgę.

Ogólnie rzecz biorąc książkę czyta się dość dobrze, gdyż fabuła jest na tyle intrygująca, że wciąga czytelnika. A to za przyczyną nośnego tematu jakim jest problem zranień i ich wybaczanie. Zabrakło mi w niej jednak głębszego podłoża psychologicznego, które sprawiłoby, że książka wyzwoliła by we mnie silniejsze emocje a przez to na dłużej pozostała w mej pamięci.Powieść jednakże nie angażuje uczuć czytelnika mimo wrażliwości tematyki jaka porusza.
A ponadto jej bohaterowie okazali się być przewidywalni. Już od początku wyczuwa się w jakim kierunku potoczą się ich losy a szczególnie Leny i Roberta, których bardzo szybko nawiązany romans odbiera się jako wątek stworzony jakby na siłę a przez to mało interesujący, pozbawiony podłoża romantycznego. O wiele lepiej prezentuje się w książce związek Olgi i ona sama ze swymi problemami i rozterkami. Olga jest moim zdaniem najciekawszą postacią powieści, taką najbardziej z krwi i kości. Równie ciekawy i godny uwagi jest jeszcze tylko wątek Ewy, matki Leny.

"Dom kryty gontem" to prawdopodobnie debiut literacki Niny Stanisławskiej więc może trudno wymagać, by książka prezentowała jakiś szczególnie wysoki poziom po za dostarczeniem czytelnikowi pewnej dawki rozrywki, ale trzeba przyznać, że to nie najgorzej jak na początek, gdyż Pani Stanisławska ma wyobraźnię, polot i lekkie pióro.
0 0
Dodał:
Dodano: 09 I 2014 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 128
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anna
Wiek: 73 lat
Z nami od: 16 VI 2012

Recenzowana książka

Dom kryty gontem



Czasami samo życie prowokuje nas do spojrzenia wstecz i zmierzenia się z przeszłością, z uczuciami, które - choć niechciane – ciągle powracają. Nina Stanisławska w Domu krytym gontem opowiada o losach ludzi, których połączyła wiadomość z nekrologu. Śmierć profesora Janusza Brzozowskiego przywołała wspomnienia. Jego starsza córka Olga, Robert zakochany kiedyś w jego młodszej córce nagle uświadomi...

Ocena czytelników: 3.83 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 3.5