Nie wierz temu, co widzisz i słyszysz . Ważne jest tylko to, co czujesz

Recenzja książki Deja vu
Debiutancka powieść Jolanty Kosowskiej poruszyła nie tylko moje serce, ale pozostawiła mnie z tym cudownym uczuciem niedosytu i niezaspokojonym pragnieniem. Sprawiła, że zamarzyłam o wybiórczej amnezji, która pozwoliłaby mi przeżyć to jeszcze raz. Kiedy w zapowiedziach Wydawnictwa Novea Res zobaczyłam „Deja vu” wiedziałam, że to spotkanie z twórczością autorki będzie inne. Miałam jednak nadzieję, że książka dorówna swojej poprzedniczce i pozwoli mi znów poczuć smak fascynującej i niepowtarzalnej przygody

Autorka na co dzień zajmuje się uzdrawianiem ciała w gabinecie lekarskim, a po godzinach sporządza niepowtarzalne i fantastyczne „specyfiki”, które są jak balsam dla duszy czytelnika. Nie wiem w jakich proporcjach rozkłada się zależność lekarka-pisarka, ale niewątpliwie ta mieszaka powoduje, że powieści Pani Jolanty związane są ze środowiskiem lekarskim, a jej bohaterowie w większości mają dużo wspólnego z medycyną. Wolny czas poświęca na podróże, które czasem stają się inspiracją twórczą. Podczas wycieczki do Wenecji zrodził się pomysł napisania „Deja vu”, a samo miasto stało się tłem i wpłynęło na klimat powieści.

Bohaterem książki jest Rafał- lekarz powracający po kilku latach emigracji do Polski i podejmujący pracę wykładowcy etyki zawodowej. Udaje mu się znaleźć idealne mieszkanie, które z biegiem czasu wzbudza w nim zainteresowanie poprzednią lokatorką. Zaczyna się od zwykłej ciekawości, a im więcej informacji udaje mu się uzyskać jego, fascynacja rośnie i nawet nie zauważa kiedy, zaczyna żyć cudzym życiem. W jego pamięci pojawiają się wydarzenia, w których nie uczestniczył oraz osoby, których nie miał możliwości poznać. Dziewczyna, której nigdy nie widział staje się mu bardzo bliska, ale czy twardo stąpający po ziemi doktor uwierzy w moc weneckiej legendy i podąży ścieżką na, którą nigdy nie powinien wchodzić ?

Jolanta Kosowska zabiera czytelnika w fantastyczną podróż, gdzie klątwy i stare legendy nabierają całkiem realnego wymiaru i wpływają na życie bohaterów. Towarzyszymy Rafałowi w jego drodze, ale tak naprawdę nie on jest na pierwszym planie. To historia Ani i jej miłości staje się głównym wątkiem i siłą napędową wydarzeń przedstawionych w powieści. Czytelnik wraz z bohaterem „cofa się” w przeszłość i po kolei odkrywa kolejne fakty i sekrety. Obserwuje też zmiany zachodzące w mężczyźnie, ale do samego końca nie jest w stanie przewodzić dopokąd go to zaprowadzi

Lekki, przystępny styl sprawia że książkę czyta się przyjemnie i szybko. Jestem pod wrażeniem zdolności „plastycznych” pisarki, które nie tylko pobudzają wyobraźnię, ale pozwalają zobaczyć wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Słowa zamieniają się w fotografie i pozwalają cieszyć się cudownymi widokami i sceneriami. Nigdy nie byłem we Włoszech, a mimo to udało mi się „zobaczyć” i poczuć klimat Wenecji. Wydarzenia śledzienny z kilku perspektyw, a to powoduje, że łatwiej jest nam zrozumieć i dopasować wszystkie elementy układanki. Wymaga to jednak skupienia, gdyż z biegiem stron fabuła staje się coraz bardziej zagmatwana. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, a granica między jawą a senem, prawdą a marzeniami staje się bardzo płynna.

Przemyślana fabuła sprawia, że czytelnik nawet nie zauważa kiedy wciąga się w przedstawioną opowieść i wraz z bohaterem snuje domysły, wyciąga wnioski i zaczyna wierzyć, w coś, co z racjonalnego punktu widzenia jest niemożliwe. Autorka bardzo sprytnie manipuluje czytelnikiem, odwraca jego uwagę, od pozornie nieistotnych detali, żeby za chwilę wprawić go w osłupienie. Pozornie prosta historia okazała się tak realistyczną iluzją, że ja nie tylko dałam się omamić i zaskoczyć, ale nie miałam problemu z uwierzeniem pisarce. Popłynęłam na falach książki i do tej pory nie mogę dojść do siebie

Kolejny raz Jolanta Kosowska dostarczyła mi niezapomnianych i cudownych wrażeń. Zabrała mnie do Wenecji i pozwoliła poczuć niepowtarzalną atmosferę tego miasta. Przekonała mnie, że oczy nie zawsze „mówią” prawdę, a miłość może być silniejsza niż... Opowiedziała mi historię nie ckliwą i przepełnioną wybuchami namiętności, a mimo to wzruszającą i wywołującą morze emocji. Uwielbiam, kiedy książka pozostawia mnie z mętlikiem w głowie i niespełnioną nadzieją na kolejny tom, którego nigdy nie będzie.

Lektura nie jest lekka i nie każdemu przypadnie do gustu, ale myślę, że dla tych kilku godzin, które całkowicie oderwą Was od rzeczywistości warto poświecić jej czas. Mnie „Deja vu” zachwyciło POLECAM.

http://nieczytam.blogspot.com/2013/08/nie-wierz-temu-co-widz...
0 0
Dodał:
Dodano: 22 VIII 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 217
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Agnieszka
Wiek: 48 lat
Z nami od: 14 VIII 2013

Recenzowana książka

Deja vu



Rafał wraca po paru latach emigracji do Polski i próbuje na nowo odnaleźć się w obcej mu rzeczywistości. Wynajmuje mieszkanie, które miało być azylem, a stało się jego przekleństwem. Stopniowo, dzień po dniu, w życiu mężczyzny dokonuje się przewrót. Najpierw odnosi wrażenie, że już kiedyś spotkał poprzednich mieszkańców tego domu, później narasta w nim przekonanie, że ich życia stale się przeplata...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 1)