Kto wiatr sieje, ten...

Recenzja książki Kto wiatr sieje...
Czy można się zmienić? Czy można przez całe życie podejmować złe decyzje i żyć w przeświadczeniu, że nikt ciebie nie kocha, że jest się opuszczonym przez bliskich i pozostawiony samemu sobie? Czy po tych wszystkich latach nieustającego cierpienia można stać się innym człowiekiem udowadniając, że życiem rządzą całkiem inne wartości niż nam wpajano od małego? A może przyjdzie taki czas, w którym to właśnie ta osoba stanie górą ponad wszystkimi i udowodni swoją wartość?

Virginia Andrews udowadnia, że los potrafi być przewrotny, że życie to tylko seria nieprzewidzianych wypadków, na które człowiek nie ma najmniejszego wpływu i jest niczym w porównaniu z naturą i walką o byt. Udowadnia również, że charakter człowieka nie zależy tylko od niego, ale od wielu czynników zewnętrznych. Ostatnia książka serii sagi o Dollangerach wstrząsa, porusza i pokazuje, że mimo przewrotnego losu, życie może być czymś wyjątkowym i powinno się o nie dbać.

Spalona rezydencja zostaje na nowo odbudowana, a właścicielem zostaje dwudziestopięcioletni Bart, syn Catherine znanej nam z pierwszej części sagi "Kwiaty na poddaszu". Nie wszystko toczy się tak jakby sam młody dziedzic sobie tego życzył. W czasie swojego życia przeżył naprawdę wiele, dowiedział się prawdy o związku swojej matki i Chrisa, znienawidził swojego życia oraz był kimś kto już od dawna nie żył. A wszystko dlatego, że nigdy nie czuł się doceniany. Podczas przyjęcia urodzinowego w Foxworth Hall dochodzi o wypadku, który na zawsze odmienia życia wszystkich bohaterów. Niespełnione marzenie Cathy i Chrisa zostaje odłożone na rzecz rodziny, która teraz potrzebuje rodziny. Adoptowana córka Cindy zaczyna sprawiać coraz więcej problemów, a Jory...

Podczas czytania "A jeśli ciernie" miałam mieszane uczucia. Nie potrafiłam zrozumieć banalnego stylu Autorki, nie mogła również znieść absurdalnego pomysłu na opisanie życia Barta oraz jego starszego brata Jory'ego, ani dorosłego już życia Cathy i Chrisa. Przedzierałam się wtedy przez kolejne rozdziały z przeświadczeniem, że po czwartą część na pewno nie sięgnę. Cieszę się, że zmieniłam zdanie. Warto sięgnąć po "Kto wiatr sieje".

Biorąc do ręki czwartą część sagi nie spodziewałam się tego, co przeczytam. Każda strona naładowana jest różnymi emocjami i przeżyciami z życia głównych bohaterów. Od lektury nie można się oderwać czy to z czystej ciekawości, czy po prostu z emocji. Tym razem Andrews dała z siebie wszystko eliminując banalny styl i pomysł. Pozwoliła czytelnikowi zrozumieć tragedię tej rodziny, całą historię oraz następstwa decyzji podjętych jeszcze przed ich narodzinami. Niewątpliwie za tragedię odpowiada Corrine Foxworth wraz ze swoim zmarłym mężem, ojcem czwórki dzieci. To przez nich losy bohaterów potoczyły się jak potoczyły. Jednak dzięki temu czytelnik potrafi zrozumieć, że miłość nie polega jedynie na współżyciu, że trzeba o nią dbać i nie pozwolić odejść ukochanej osobie, a także traktować ją z szacunkiem.

Taką miłością darzyli się Cathy i Chris, ale nie potrafili jej powstrzymać. Było i jest to uczucie zakazane, które nigdy nie miało prawa bytu. A jednak się pojawiło i było jak trucizna wyniszczająca ich od środka. Czy rzeczywiście cierpieli z tego powodu? Oni, a może ktoś inny? Myślę, że każdy znajdzie odpowiedź na to pytanie podczas lektury.

Jeżeli ktoś liczył na to, że wiele zagadek i nieścisłości zostanie wyjaśnionych to musiał się przeliczyć. Autorka postawiła na otwarte zakończenie, szczęśliwe, nieszczęśliwe. Zależy pod jakim kątem na wszystko spojrzeć. To, co się wydarzyło można odebrać jako osobistą wygraną Catherine Doll, albo jej porażkę. Można również całe jej życie przekartkować nie patrząc na to jak zmieniał się jej charakter przez te wszystkie lata jej życia. Historia pisana z jej perspektywy niewątpliwie ułatwia czytelnikowi odebranie wszystkich emocji osobiście. Czytając ma się wrażenie, że Cathy stoi tuż obok, a nasze serce jej z nią połączone. Nie zabrakło charakterystycznych dla stylu Andrews wspomnień z lat dzieciństwa bohaterów, żalu, cierpienia. Ale gdzieś między tymi wyrzutami była iskierka szczęścia pozwalająca na odebranie historii jako zwykłej opowieści o rodzinie starającej się dostosować do społecznych norm. Historii o zmianach, o poszukiwaniu samego siebie.

Najlepsze w tym wszystkim było to, że fabuła nie opowiadała o niczym. Nie tym razem. Autorka niejednokrotnie zaznaczała przez wypowiedzi bohaterów, że historia ma w sobie coś, co wzbudzi nie tylko przemyśleń , ale i do zmiany swojego zachowania. Odnoszę wrażenie, że lektura tej książki pozostawia długą rysę i wręcz zmusza do przekartkowania poczucia własnej wartości i ustalenia priorytetów. Bo okazuje się, że życie jest zbyt krótkie, aby je niszczyć.

"Ogród cieni", następna część serii (aczkolwiek nie zaliczana do sagi o Dollangerach) musi być niezwykle interesującą lekturą. Jednak sama nie mam zamiaru się za nią brać. Chciałabym, aby "Kto wiatr sieje" była ostatnią książką tej autorki, aby zakończenie tej historii wyglądało właśnie tak jak zostało napisane. Nie chcę poznawać odpowiedzi na swoje pytania, które pojawiły się podczas lektury tych wszystkich części. Chciałabym pamiętać, że tytuł książki odnosi się nie tylko do wydarzeń zawartych w powieści, ale do rzeczywistego życia. Bo gdyby dopisać sobie zakończenie tego zdania... Polecam.
0 0
Dodał:
Dodano: 03 VI 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 226
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Agnieszka
Wiek: 29 lat
Z nami od: 22 V 2013

Recenzowana książka

Kto wiatr sieje...



25 urodziny to bardzo ważny moment w życiu Barta. Zgodnie z wolą babki tego dnia stanie się on właścicielem rodzinnej posiadłości. Na jubileuszowe przyjęcie zjeżdża się cała rodzina. Pojawiają się Cathy i Chris, a także rodzeństwo Cindy i Jory z żoną Melodie. W posiadłości jest też dawno uznany za zmarłego wujek Joel. Spotkanie nie przynosi jednak nikomu nic dobrego. Dla rodziców Barta wizyta w Fo...

Ocena czytelników: 4.94 (głosów: 17)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.5