A.Signorini - Marylin. Żyć i umrzeć z miłości.

Recenzja książki Marilyn. Żyć i umrzeć z miłości
Jest to pierwsza biografia o Marylin Monroe, którą przeczytałam, więc nie mam porównania pozwalającego mi stwierdzić, na ile autor napisał prawdę, a na ile ubarwił życie najseksowniejszej blondynki świata.

Nie ma chyba takiej osoby, która nie wie, kim była Marylin Monroe. Często jednak nie zdajemy sobie sprawy z tego, co tak naprawdę kryło się pod śnieżnobiałym, szerokim uśmiechem gwiazdy. Było to cierpienie i samotność, której doświadczała od dziecka.

Norma Jane już jako mała dziewczynka czuła się niechciana i niekochana. Matka nie miała ani czasu ani chęci, by się nią zająć. Dziewczynka trafiła do sierocińca – tam marzyła o tym, by zostać słynną aktorką i mieć rzesze fanów, którzy kochaliby ją ponad wszystko. Marzenie to spełniło się dzięki wielu zbiegom okoliczności. Norma Jane, zaczynając nowe życie, stała się Marylin Monroe. Pracowała jako aktorka, modelka, a z czasem stała się kobietą showbiznesu i ikoną popkultury. Jej zdjęcia pojawiały się na okładkach wszystkich gazet, publiczność ją pokochała. Kochali ją też mężczyźni, dla wielu była ucieleśnieniem marzeń, obiektem pożądania. Marylin doskonale zdawała sobie z tego sprawę i potrafiła odpowiednio wykorzystać swoje wdzięki, by osiągnąć zamierzony cel.

I tu, podczas czytania biografii autorstwa Signoriniego pojawiło mi się żółte światełko. Odniosłam wrażenie, że autor chce zrobić z MM nimfomankę, spłycić nieco jej portret. Dużą część książki stanowią, bowiem, opisy romansów, co czyni tę biografię lekko tabloidową. Ciągle jednak gdzieś z tyłu głowy miałam pewien margines błędu i nie wierzyłam do końca autorowi. Dzięki temu otrzymałam obraz Marylin, jako kobiety cierpiącej, która kochając mocno, uzupełniała braki miłości w dzieciństwie i nieustannie doskwierającą samotność. Pierwszym uczuciem po zapoznaniu się z historią Marylin Monroe był ogromny żal.
Współczułam kobiecie, która tak szybko i w taki sposób zakończyła swoje smutne życie. Jeżeli istnieje coś takiego jak choroba miłosna, to bez wątpienia jej ofiarą padła Marylin Monroe.

Książkę czyta się bardzo szybko. Ja potrzebowałam na nią dwóch dni. Język jest prosty, fabuła uporządkowana i przejrzysta. Gorąco polecam wszystkim, którzy interesują się biografiami wielkich osobowości. Ja tymczasem już ostrzę sobie pazurki na następną biografię Marylin, ponieważ nigdy nie ograniczam się do przeczytania jednej biografii na temat wybranej osoby. Ciekawe, czego jeszcze mogę się o niej dowiedzieć.

Ocena 10/10.

Recenzję zamieściłam na swoim blogu http://przy-swietle-ksiezyca.blogspot.com
Dodał:
Dodano: 24 III 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 276
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Sonia
Wiek: 34 lat
Z nami od: 05 III 2012

Recenzowana książka

Marilyn. Żyć i umrzeć z miłości



Ta książka ma dwóch bohaterów: Marilyn Monroe i miłość. Miłość wymarzoną, narzucaną, wyłudzoną, zakończoną, odkrytą, straconą. Miłość, która pozwala żyć i umierać. Miłość odebraną dziecku przez szaleństwo matki, przez sierociniec, przez seksualną przemoc: "Jezusku, dlaczego nikt mnie nie kocha? Dlaczego nikt nie chce mnie stąd zabrać? Zawsze się wszystkich słuchałam. Zawsze zachowywałam się jak gr...

Ocena czytelników: 5.16 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0