Jestem numerem cztery

Recenzja książki Dziedzictwa Planety Lorien: Jestem Numerem Cztery
W tej chwili ma na imię John. Wkrótce może się to zmienić. Razem ze swoim opiekunem ciągle ucieka. Teraz przebywa w miasteczku Paradaise. Wreszcie mógł choć do pewnego stopnia żyć normalnie. Zaczynają się też rozwijać jego moce. Nie zmienia to jednak faktu, że jest następny w kolejce, musi być czujny. Na jak długo dane mu będzie spokojnie żyć? Więcej nie zdradzę.

John bardzo zżył się ze swoim opiekunem, w końcu niemal zastępował mu ojca. Jego marzeniem było zamieszkać gdzieś na stałe i po prostu żyć tak jak inni. Teraz wydawało się to prawie realne, znalazł dziewczynę, przyjaciela, jest szczęśliwy. Czy jednak da radę utrzymywać swoje moce w tajemnicy? Może najlepiej byłoby powiedzieć prawdę? Co się stanie potem, jakie podejmie decyzje... - tego już dowiecie się, jeśli sięgniecie po tą książkę.

Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że książki są lepsze od filmów na ich podstawie. Przede wszystkim w ekranizacji tej powieści wiele pominięto, a jeszcze więcej pozmieniano, więc jeśli ktoś z was oglądał film, niech się nim za bardzo nie sugeruje (choć też jest świetny).

Planeta, z której pochodzi nasz bohater nazywa się Lorien. Łatwo doszukać się tu powiązania z nazwiskiem autora powieści. Uczynił on też z siebie najważniejszą osobę na planecie, co może trochę drażnić. Nie jest to jednak ważny szczegół i można go przeboleć. Ponadto najwyraźniej chce byśmy uwierzyli w tą historię, o czym świadczą słowa na początku książki:

"Wydarzenia opisane w tej książce są prawdziwe. Imiona i miejsca zostały zmienione, by chronić Loryjczyka numer sześć, który pozostaje w ukryciu. Przyjmijcie to jako pierwsze ostrzeżenie. Inne cywilizacje naprawdę istnieją. Niektóre usiłują was zgładzić."


A teraz zaskoczenie - przez przypadek dowiedziałam się, że Pittacus Lore to jedynie pseudonim, pod jakim Jobie Hughes i James Frey wydali tą książkę.

Miałam wątpliwości co do zakupu tej książki, widziałam już film, więc nie byłam pewna, czy po nią sięgać. Ostatecznie ciekawość zwyciężyła. Teraz już wiem, że przy najbliższej okazji kupię dwie kolejne części tej serii (w tej chwili tylko one dostępne są po polsku). Następna jest "Moc sześciorga", a książką dodatkową jest "Zaginiona kartoteka. Numer Sześć".

"Jeśli straciłeś nadzieję, straciłeś wszystko. A kiedy ci się wydaje, że wszystko jest stracone, kiedy wszystko wygląda tragicznie i beznadziejnie, zawsze jest nadzieja."



recenzja z mojego bloga:
krople-szczescia.blogspot.com/2012/08/p-lore-jestem-numerem-cztery.html
0 0
Dodał:
Dodano: 07 IX 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 188
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Zuza
Wiek: 27 lat
Z nami od: 04 VII 2012

Recenzowana książka

Dziedzictwa Planety Lorien: Jestem Numerem Cztery



Troje zginęło, jestem Numerem Cztery. Przybyło nas tu dziewięcioro. Wyglądamy tak jak wy. Mówimy jak wy. Żyjemy pośród was. Ale nie jesteśmy wami. Umiemy robić rzeczy, o jakich wy możecie tylko pomarzyć. Posiadamy moce, o jakich wy możecie tylko pomarzyć. Jesteśmy silniejsi i szybsi niż cokolwiek, co zdarzyło wam się widzieć. Jesteśmy superbohaterami, jakich wielbicie i oglądacie w filmach i komi...

Ocena czytelników: 5.10 (głosów: 29)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0