Mechaniczny anioł - Cassandra Clare

Recenzja książki Diabelskie maszyny: Mechaniczny anioł
"Mechaniczny anioł" to pierwsza część trylogii Diabelskie maszyny, prequela serii Darów anioła, autorstwa Cassandry Clare. Pisarka urodziła się w amerykańskiej rodzinie w Teheranie. Zanim skończyła 10 lat mieszkała we Francji, Anglii i Szwajcarii. Od szkoły średniej mieszkała w Los Angeles i Nowym Jorku, gdzie pracowała w redakcji. W 2004 r. zaczęła pracę nad powieścią "Miasto kości", do której natchnieniem był krajobraz Manhattanu. W fandomie związanym z Harrym Potterem jest znana dzięki opowiadaniu Draco Trilogy. Cassandra Clare jest jej pseudonimem artystycznym.

Po śmierci swojej ciotki Harriet, Theresa Gray przypływa na statku Maine do Londynu, na zaproszenie swojego brata. Jednak to nie on wita ją na wybrzeżu, tylko dwie panie, które chcą, żeby nazywano je Mrocznymi Siostrami. Mimo początkowej niechęci do sióstr jedzie razem z Nimi do Mrocznego Domu, który stanie się wkrótce jej więzieniem.

Mroczne Siostry grożą śmiercią jej brata, Nathaniela, jeśli Tessa nie będzie wieczorami ćwiczyła jej, dotąd nieznanych, umiejętności. Tessa bowiem potrafi zmieniać się w innych ludzi, dotykając przedmiotów, które do nich należały. Zostaje ona uwięziona w Mrocznym Domu i bojąc się o brata, godzi się na tortury, jakim poddają ją Mroczne Siostry. Wszystko się zmienia, gdy zostaje przypadkowo uwolniona przez Nocnego Łowcę. Lecz co stanie się z jej bratem, jeśli ucieknie? Okazuje się, iż Tessa jest zamieszana w większą aferę i ma zostać wydana za mąż za niejakiego Mistrza, co bardzo interesuje Nocnych Łowców. Dziewczyna zostaje wplątana do świata, o którego istnieniu nie miała pojęcia. Czy pomiędzy surowymi zasadami Nocnych Łowców, jest miejsce na miłość?



W tej książce mamy doczynienia z wieloma różnymi postaciami: wampirami, Nocnymi Łowcami, wilkołakami, a nawet maszynami. Cały czas po ulicach przemykają Podziemni i tylko Nocni Łowcy, utrzymują porządek w chaosie, jaki panuje poprzez panoszenie się demonów. Właśnie do Nich należą nasi bohaterowie: Will, Jem, Jessie, Charlotte i Henry. Tessa wkracza do nowego świata, całkowicie nieświadoma praw, jakie nim rządzą. Bohaterka szczególnie przypadła mi do gustu ze względu na to, iż czytała bardzo dużo książek, o czym często jest mowa w tej powieści. Sama Tessa pragnie się stać jak królowa Boadycea, która była silniejsza psychicznie od niejednego mężczyzny. Postać nie jest wyidealizowana i przesłodzona, jak w ostatnich czasach się często zdarza. Autorka nie bała się mówić o tym, że postać nie ma pojęcia o posługiwaniu się bronią i nie próbuje z Niej za wszelką siłę robić bohaterki. Często podejmuje błędne decyzje i ufa ludziom, którym nie powinna, przez co ma się wrażenie, iż jest ona prawdziwą osobą, a nie tylko fikcyjną postacią.

Książka zaczyna się od małego wprowadzenia w życie Nocnych Łowców, bowiem już w prologu Jem i Will zabijają jednego demona. Już od tego, czytelnik nie może się oderwać od książki i czyta ją, coraz bardziej zagłębiając się w kolejne wydarzenia. Nie ma czasu na odpoczynek, gdyż akcja pędzi w niesamowitym tempie. Bohaterowie walczą nie tylko z demonami bądź innymi Podziemnymi, lecz z własnymi słabościami, które uderzają nas w kolejnych stronach powieści. Pojawiają się tam również maszyny, które zagrażają całej Wielkiej Brytanii i Mistrz, który chce stworzyć podległe sobie Imperium Brytyjskie. Tylko właściwie kim on jest? Ostatecznej odpowiedzi dowiemy się dopiero w ostatnich rozdziałach książki.

Fabuła niezmiernie przypadła mi do gustu, po prostu cudo! Zatraciłam się w niej kompletnie, tym bardziej, iż uwielbiam książki, których akcja toczy się w Londynie. To tajemnicze miasto, które sprawia, że historia, która się w nim rozgrywa musi być atrakcyjna dla czytelnika. Nigdy nie jesteśmy pewni tego, czy dobrze trafiliśmy osądzając daną osobę. Udoporniłam się na zagadki pani Clare przez Dary anioła, więc po prostu wiedziałam, iż autorka w pewnym momencie wprowadzi scenę, która na zawsze zmieni książkę. W tym momencie każdy zatrzymuje się myśląc: "Boże, to nie może być prawda". Jednak ja od początku nie ufałam wielu osobom, więc cała historia z Mistrzem nie odcisnęła na mnie wrażenia. Owszem, chciałam wiedzieć kim on jest, ale po pewnym czasie sama zorientowałam się o kogo chodzi.

Jedyną rzeczą, której brakowało mi w książce to klimat wiktoriański. Akcja rozgrywa się podczas panowania królowej Wiktorii, a jednak nie ma mowy o stylu, który cechował ten okres. Sama uwielbiam styl wiktoriański i byłam szczerze zawiedziona, iż nie trafiłam na jego większą ilość. Do samej fabuły nie mam żadnych zatrzeżeń, bo historia niewiarygodnie wciąga. Na początku zdziwiło mnie trochę, iż jest tam mowa o maszynach, ale po chwili już kompletnie mi to nie przeszkadzało. Tylko czytałam, czytałam i czytałam.. Aż w mgnieniu oka doszłam do ostatniej strony, nie mając pojęcia dlaczego książka się skończyła. Przecież ledwo co ją zaczęłam czytać, to nie fair!

Książki pani Clare mają ten niesamowity nastrój, który pochłania nas od samego początku. Nie mogłam opanować uśmiechu, który wpełzł mi na usta, gdy dostałam w swoje łapki tę serię. Już wiedziałam, że pani Cassandra mnie nie zawiedzie i będę równie szczęśliwa, jak po przeczytaniu Darów anioła. Słyszymy znajome nazwiska, które przewijają się przez powieść: Wayland, Bane, Lightwood.. Po prostu nie da się nie poczuć tutaj atmosfery panującej w Darach anioła. Oczywiście nie brakowało tutaj tego, co lubię najbardziej - walki. Autorka nie dała nam wytchnienia po jednej masakrze, a już dochodziło do drugiej, której nikt się nie spodziewał. Było tutaj naprawdę bardzo dużo krwi, brutalności i morderstw. Niemal w każdej scenie pojawiała się krew, co nie było chyba zbyt dobrym posunięciem, moim zdaniem. Niektórym może się to po prostu nie spodobać - mnie na przykład nie obrzydzają sceny pełne krwi, lecz niektórzy czują się zniesmaczeni. Wolę, gdy są sceny, które wdzierają się w psychikę i powodują u nas lęk przed wszystkim po przeczytaniu książki. Wiem, wiem, jestem dziwna, ale nie moja wina, że przelew krwi mnie nie rusza. Jednak i tak ta książka była o wiele mniej krwawa niż seria Darów anioła, tam to dopiero się działo. Opisywanie czarnej posoki, która wypływała z demonów, obrzydliwe.

Jeśli ktoś czytał Dary anioła to ta trylogia wyjaśnia jedną sprawę - pojawienie się w Instytucie słynnego kota Church'a. Tego samego, który z dezaprobatą witał wszystkich nowych gości i prowadził ich w błędne korytarze Instytutu. Oczywiście przewija się tutaj również postać Magnusa Bane'a, który - o dziwo! - okazuje się, iż był kiedyś zainteresowany kobietami! Niespodziewałam się tego po Nim.

Pani Cassandra ma naprawdę niesamowicie rozwinięty język oraz warsztat pisarski, którego można tylko pozazdrościć. Bezbłędnie projektuje zdania i dialogi, które, dzięki Willowi, stają się naprawdę niesamowicie zabawne. Czytając to w kilku momentach uśmiechnęłam się do siebie. Miałam również wrażenie, że gdyby Jace i Will mieli szanse się spotkać to pewnie znienawidziliby się. To niebezpieczne, gdy dwie osoby są do siebie tak bardzo podobne. Autorka jednak nie za bardzo poradziła sobie z wiktoriańskim światem, który krótko mówiąc - przerósł ją. Jednak to nie zaważyło na mojej ocenie dla książki, gdyż biorąc pod uwagę talent pani Clare książka zasługuje na najwyższą ocenę.

Jest to przede wszystkim lektura obowiązkowa dla osób, które czytały i pokochały Dary anioła. Mimo tego, iż uważam, że Dary były ciut lepszą powieścią to nie mogę znaleźć przymiotnika, który wyraziłby moje uczucia względem tej powieści. Od pierwszej strony zakochałam się w niej. Historia z Nocnymi Łowcami, która urzekła mnie w Darach anioła, przerodziła się w miłość w Diabelskich maszynach. Jedyne co mnie odstrasza to okładka. Mam nadzieję, że niedługo wezmą przykład z angielskich i zrobią coś równie pięknego. W tej części nie wyjaśniają się żadne tajemnice, może oprócz tej z Mistrzem. Jego zamiary względem Tessy są jednak dalej ukryte i pod koniec ma się ochotę zamordować autorkę. Szczególnie po epilogu nie mogłam uwierzyć, że pani Clare kończy powieść w takim momencie. "Mechaniczny anioł" pozostawia wielki niedosyt i sprawia, iż z utęsknieniem czeka się na kolejną część, żeby móc ponownie zagłębić się w historii Tessy i Willa, którzy przemierzają wiktoriański Londyn. Książki pani Clare są niczym narkotyk, który sprawia, iż chce się czytać więcej i więcej, a kolejne części zasklepiają się w naszym sercu z jeszcze większą mocą. Gdybym mogła dać ocenę 11 to z pewnością bym to uczyniła, lecz muszę poprzestać na 10/10. Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny tom i wiem, że autorka mnie nie rozczaruje. Wszyscy, którzy jeszcze nie przeczytali tej serii - niech postanowią się poprawić i sięgnąć po nią szybko. Dziękuję pani za tak wspaniałą książkę!
Dodał:
Dodano: 04 VI 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 503
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anka
Wiek: 27 lat
Z nami od: 15 V 2012

Recenzowana książka

Diabelskie maszyny: Mechaniczny anioł



Info: tytuł oryginalny: The Infernal Devices: The Clockwork Angel Tłumaczenie: Anna Reszka Ilość stron: 440 data pierw. wydania: 20 października 2010 Opis: Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej. Kiedy szesnastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, żeby odnaleźć brata, celem jej podróży jest Anglia za czasów panowania królowej Wiktorii. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po...

Ocena czytelników: 5.54 (głosów: 201)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0