Powstań jak feniks z popiołów.

Recenzja książki Z popiołów
Często mam problemy z rozpoczęciem pisania o moich odczuciach względem fabuły książki, dlatego dziś zacznę od cytatu:

[...] nigdy nie jest za późno, aby zacząć nowe życie. Każdy dzień jest dobry, żeby spłonąć i, niczym feniks, powstać z popiołów"*

Takim feniksem, który spłonął jest Sara. Młoda kobieta, która została skrzywdzona i która nie otrzymała wsparcia od rodziców. Sara, aby oddalić się od koszmaru wspomnień zaczyna studia w Krakowie. Tam przez trzy lata ukrywa się w swojej skorupie, izoluje od świata zewnętrznego. Do czasu, aż niespotykanie w jej szaro burej egzystencji pojawia się Michał, który niczym książę na białym koniu pojawia się w mroku.
Czy Michałowi uda się rozbić mur, który zbudowała Sara? Czy sam powali swoje blokady?

I od czego by tu zacząć?
Może od bohaterów. Ostatnio miałam jakąś blokadę lub trafiałam na samych mało sympatycznych bohaterów literackich, których nie bardzo lubiłam. Sara i Michał to bardzo barwna i ciekawa para, których na szczęście obdarzyłam sympatią. Obie postacie są bardzo naturalnie wykreowane, nie ma w nich ani grama wyidealizowania...mają swoje wady, które autorka raczej uważa za atuty, aniżeli niedoskonałości. Sam fakt powołania do literackiego życia tak naturalnych postaci jest już sam w sobie dużym plusem.
Jeśli chodzi o bohaterów pobocznych ogromną słabość poczułam do ojca Michała. Tylko pozazdrościć osobom, które mają szczęście mieć takiego rodzica.

Kolejnym plusem jest styl autorki. Bardzo rzadko udaje mi się przeczytać książkę polskiego twórcy bez komplikacji. "Z popiołów" jest powieścią napisaną w bardzo prostym a zarazem plastyczny sposób. Senator w naturalny sposób stworzyła dialogi, wykreowała realistyczny świat i bohaterów, którzy mogą mieszkać obok nas. Dzięki temu bardzo szybko wskoczyłam do świata jaki stworzyła pisarka i mogłam w nim pozostać do zakończenia podróżny Michała i Sary.
Dodatkowo twórczyni w odpowiednich proporcjach rozdziela opisy i tempo wydarzeń. Nie zanudza, daje wyobraźni wskazówki, ale nie podaje wszystkiego na tacy. Pozwala czytelnikowi domyślać się uników.

Muszę podkreślić, że warsztat pisarski Martyny Senator, dorównuje do poziomu niektórych światowych autorów. Teraz Pani Senator może obrastać w piórka, bo nie często jestem skora aż tak porównać/ zapunktować polskiego twórcę.

Wracając do fabuły...nie odznacza się ona zbytnią kreatywnością. Chwilami jest przewidywalna, aczkolwiek są momenty, które zaskakują. Ale...
...sekret Sary nakłania mnie do powiedzenia..."Ale to już było" . Nie tak dawno miałam okazję czytać powieść o identycznym zdarzeniu - prawie tak samo napisanym ( nie chce pomylić tytułu, więc go nie podam). Dlatego też nie wiem, czy autorka nie zdawała sobie z tego sprawy, czy świadomie skopiowała owy wątek. Nie będę już porusza tematu blizn i tatuaży, bo jest on dość powszechny w książkach tego typu.
Fabuła nie wywołuje wielkich wybuchów emocji, nie sprawiła, że rozpłynęłam się jak masło na patelni, ale pozwoliła mi spędzić kilka godzin w bardzo miłym towarzystwie.

Czego mi zabrakło? Chyba tego iskrzenia pomiędzy Michałem i Sarą. Literatce pomimo starań nie udaje się stworzyć tego magicznego, romantycznego napięcia pomiędzy literackimi postaciami. Mury, które starają się rozwalić opadają bez kurzu i pyłu.

Muszę jeszcze wspomnieć, że okładka idealnie pasuje do fabuły i głównej bohaterki Sary. I choć jest prosta, bardzo mi się podoba.

Pomimo wad o których wspominam, "Z popiołów" to jedna z lepszych polskich powieści jaką miałam okazję czytać. Fabułę książki poznaje się w ekspresowym tempie, treść zaciekawia, bohaterowie wzbudzają sympatię i styl autorki jest wisienką na torcie.
Dodał:
Dodano: 05 II 2018 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 165
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Iza
Wiek: 41 lat
Z nami od: 31 V 2011

Recenzowana książka

Z popiołów



Kiedyś wyobrażałam sobie, że moje życie jest pięciolinią, na której każda chwila zostaje zapisana w postaci odpowiednio dobranych nut. A ja niczym wybitny kompozytor codziennie dopisuję dalszą część bezkresnego utworu. Jedne dźwięki są skoczne i wesołe, inne żałosne i pełne melancholii. Wszystkie razem tworzą niepowtarzalną melodię, którą nuci moje serce. Jednak kilka dni temu wszystko umilkło, a...

Ocena czytelników: - (głosów: 0)