Sarajewo i miłość ponad wszystko

Recenzja książki Chwila na miłość
O moich wrażeniach dotyczących historii niezwykłej miłości Joanny mieliście już okazję czytać TUTAJ.

Nie, nie będę tu czynić żadnych porównań. To nie będzie też typowa recenzja. Ale nie mogę nie napisać o wydaniu drugim, wzbogaconym. Miałam przyjemność objąć patronatem i rekomendować książkę. Mój egzemplarz jest dodatkowo cenny - uzyskałam osobisty wpis autorki! Piękna dedykacja, oryginalna pieczątka - dziękuję

Ale postanowiłam Wam napisać kilka słów na ten temat drugiego spotkania z tą opowieścią. Co się zmieniło? Jak odebrałam fakty, które już znałam?
Szczerze mówiąc to nie potrafię Wam napisać szczegółowo, które konkretnie fragmenty zmieniła p. Joanna. Co wykasowała, co dopisała, co edytowała. Na pewno - jak każdy - lekturę rozpoczęłam od końca, czyli od zdjęć Jest ich sporo - duży plus
Lecz poza tym... Nie wiem. Dlaczego? Historia wciągnęła mnie tak bardzo, że zwyczajnie nie wiem... Może coś wydało mi się nieznane, ale przecież za każdym razem, gdy czytamy coś ponownie (lub oglądamy) naszą uwagę zwracają inne detale...

Rzadko czytuję książkę drugi raz. Tym razem ponownie zagłębiałam się w świat zafascynowania bohaterki - Joanny - Bałkanami, z wypiekami na twarzy. Znów udałam się z młodą dziewczyną do Sarajewa, by tam podczas stypendium naukowego poznać historię, zwyczaje i język. Wraz z nią zwiedzałam miasto, spotykałam ludzi. Przeżywałam też chwilę, gdy pojawił się błysk - miłość, która jeszcze wtedy nie przypuszczała, co ją czeka... Wraz z Joanną drżałam o życie Seja, próbowałam każdej możliwej ścieżki kontaktu z nim. Szukałam różnych znajomości, form pomocy, pakowałam kolejne paczki, starałam się z mozołem uzyskać połączenie z oblężonym miastem. Znów cierpiałam, denerwowałam się, kibicowałam. Ileż sił ją to kosztowało...

Każdy ślub autorki (było ich przecież więcej niż jeden ),
każda tragiczna wiadomość o czyjejś śmierci,
każdy ślad po kuli,
każda wzmianka o tym co ludzie jedli, jak żyli, jak starali się to przetrwać,
każdy ocalały...
Wszystko to wywoływało we mnie emocje. Chwilami skrajne, bo od uśmiechu aż po łzy. Choć zapewne dziwicie się teraz, gdzie w tej wojennej zawierusze miejsce na śmiech...

Jakie to szczęście, że znam finał. Że wiem jak potoczyły się losy bohaterów. Nie musiałam obgryzać paznokci, pić hektolitrów kawy, której nie lubię przecież... Z pozornym tylko spokojem zmierzałam do końca, nie drżąc co się wydarzy.
Z każdej kartki płyną słowa, które już na spokojnie, po śmierci Waldemara Milewicza (który nakręcił film o tej bałkańskiej miłości), spisała Joanna.
Jest w nich miłość,
emocje,
strach,
złość,
żal,
radość
i euforia.
Więcej się już nie da zawrzeć w "Chwili na miłość"! Serio!


Wzruszenie, nerwy i podziw - to chyba trzy słowa, którymi mogę opisać swoje wrażenia po ponownym przeczytaniu książki. Choć prawda jest taka, że trudno jest opisać to, co czułam. Najlepiej zwyczajnie sami sięgnijcie i poznajcie historię miłości, której ja mogę tylko pozazdrościć.
0 0
Dodał:
Dodano: 22 III 2017 (ponad 7 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 160
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ewelina
Wiek: 44 lat
Z nami od: 19 V 2013

Recenzowana książka

Chwila na miłość



Poruszająca najczulsze struny duszy bałkańska opowieść napisana sercem zakochanej kobiety Czy chwila wystarczy, aby narodziła się miłość, która nie zna granic? Porywająca historia niezwykłej miłości pomiędzy Polką i Bośniakiem, która została wystawiona na najtrudniejszą próbę. Narodziła się w wielokulturowym Sarajewie, mieście tolerancji, dialogu i otwartości, tętniącym orientalną muzyką i pachn...

Ocena czytelników: 5.75 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0