Dobro złem czyniąc

Recenzja książki dEfekt Lucyfera
To jedna z najoryginalniejszych fabularnie książek jakie miałam przyjemność czytać. Wypisanie atutów, dzięki którym mogłabym Was zachęcić do przeczytania, będzie czystą przyjemnością, ale również wyzwaniem. Wiem, że nie lubicie zbyt długich recenzji, a o tej książce chciałoby się pisać.

Bohaterowie.
Cóż za barwna mieszanka!
Przede wszystkim Dantej/Wrona, człowiek zupełnie nieprzewidywalny, nieokiełznany, inteligentny, przytłoczony i wyzwolony, spolegliwy i zbuntowany, pokorny i rozwrzeszczany i, co najfajniejsze, nie wykreowany na superbohatera. Nie znoszę postaci doskonałych. Silnych, przez co niepokonanych i nieomylnych. On/Oni w obu wersjach są bardzo ludzcy i mają całą długą listę ludzkich przywar. Potrafią sobie nawet wzajemnie dokuczać, nie znoszą się będąc swoimi dokładnymi przeciwieństwami. Dantej żyje w ascezie, Wrona prowadzi raczej dekadencki tryb życia.

Poczucie humoru.
To głównie zasługa Wrony. Cięte riposty są jego specjalnością, a komiczne tarapaty w jakie wpada przez niego Tymon bawią do łez. Nie orientuję się za bardzo na czym polega rozdwojenie jaźni i na ile fakty pokrywają się z opisem autora, ale na pewno nie jest tak zabawne jak w scenach książkowych. Płakałam ze śmiechu, kiedy Tymon starał się odnaleźć w sytuacji, w której pozostawił go Adam i na reakcje otocznia, kiedy przyczyna zamieszania okazywała się nagle zupełnie potulnym facetem.

Klimat.
Klimat jest zdaje się największym atutem książki. Gęsty, mroczny i ociekający histerycznym wręcz strachem. Psychodeliczne sceny snów wzbudzają dezorientację i silny niepokój. Obraz psychopaty obezwładnia swoim perfekcjonizmem. Tajemnice skrywane w piwnicy od razu przywiodły mi na myśl Brady’ego Hartsfield’a z osławionej trylogii Kinga i przyznać muszę, że obaj panowie mogliby się ścigać w swoim popapraniu. Cieszyłam się, że autor daje chwilę wytchnienia podsuwając nam „suchary” w wykonaniu Wrony, bo momentami wrażenie trwogi było naprawdę mocne.

Podsumowując Rafał Wałęka serwuje nam kawał naprawdę dobrej prozy. Nie mogąc się zdecydować czy to bardziej kryminał czy dreszczowiec lokuję swoją opinię gdzieś pomiędzy. Coraz rzadziej spotykamy taką dbałość o detale. Staranność i precyzja budowania fabuły, oraz różnorodność używanych synonimów sprawiła, że to jedna z najlepiej napisanych książek jakie poznałam. Nieprzesadzona kwiecistość opisów przełamywana prostotą dialogów nadaje bohaterom realizmu prawdziwych ludzi, a zastosowany zabieg „w słabości siła” podbija ten efekt. Z najgłębszego strachu wyrywa nas scena komediowa, niewymuszona subtelna erotyka przeplata się z ponurą rzeczywistością, a szalony pościg natrafia co rusz na równie szalone zwroty akcji. To książka o walce jaką toczy zło z jeszcze większym złem. Bo przecież dobro i złem czynić można.
Cóż więcej powiedzieć, żeby nie przeciągać i nie zacząć przynudzać? POLECAM!



Artykuł pochodzi ze strony: http://www.kanapaliteracka.pl/ksiazki/defekt-lucyfera-recenz...
0 0
Dodał:
Dodano: 21 VIII 2016 (ponad 8 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 138
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Monika
Wiek: 39 lat
Z nami od: 23 VI 2015

Recenzowana książka

dEfekt Lucyfera



Dobro i Zło mają to samo oblicze, wszystko zależy jedynie od momentu, w którym staną na drodze człowieka…” - Paulo Coelho. Według eksperymentu Philipa Zimbardo złymi ludźmi czynią nas okoliczności w jakich się znajdujemy. Anioł stał się Diabłem i dopiero jako zło, podkreślił czym jest dobro. Zło i dobro, które nie mogą bez siebie istnieć. Podobnie jak Tymon Dantej i Adam Wrona. Dwa sprzeczne cha...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5