Mroczne oblicze Florencji

Recenzja książki Raven
Na początku był Gabriel. Trylogia o nim wzbudziła ogromne zainteresowanie czytelników na całym świecie. Losy jego i Julii śledzono z zapartym tchem. Nic więc dziwnego, że Sylvain Reynard po raz kolejny sięga do Dantego i Beatrycze, przenosząc akcję do florenckiej Galerii Uffizi. Autor lub autorka kryjąca się za pseudonimem, zabiera nas ponownie w podróż po dziełach Botticellego tym razem dodając swojej powieści odrobiny fantastyki.

Sylvain Reynard po raz kolejny pokazuje jak ogromną wiedzę o sztuce i jej historii posiada. Tożsamość Reynard jest ukryta, jednak z każdą kolejną powieścią, odnoszę wrażenie, że skrywa się pod nim jakiś profesor sztuki. „Raven” w żadnym stopniu nie odbiega od trylogii o Gabrielu jeśli chodzi o historyczno-artystyczne smaczki.

Drugim plusem powieści jest jej atmosfera i język. Reynard czaruje słowami. Jest jak magik, przenosi czytelnika w zupełnie inny świat, uwodzi go. Jednocześnie szczegółowo opisuje wszystko to, co jest istotne dla zrozumienia poczynań bohaterów, poznania ich charakterów, pasji i obaw. Wampiryczna Florencja posiada niesamowity klimat, a noc i ciemność (z pozoru nieobecne) towarzyszą czytelnikowi na każdej karcie książki.

Na tym jednak plusy się kończą. Niestety. Sylvain Reynard mocno odwołuje się do trylogii o Gabrielu Emersonie („Piekło Gabriela”, „Ekstaza Gabriela”, „Pokuta Gabriela”). Warto więc poznać tę część opowieści przed zasięgnięciem po „Raven”, jednak jej nieznajomość w żadnym stopniu nie przeszkodzi w lekturze. Powiedziałabym nawet, że jej odbiór okaże się dużo lepszy. Dlaczego? Historia Gabriela Emersona jest realistyczna, losy Raven natomiast – mocno fantastyczne. Zderzenie świata rzeczywistego z wampirycznym niszczy tę powieść. Pojawia się zbyt silny kontrast, zbyt duży zgrzyt. Trylogia o Gabrielu urzeka właśnie swoją realnością, zwyczajnością. Reynard burzy to znakomite wrażenie dodaniem do „Raven” paranormalnego świata na równi z odniesieniami do poprzednich powieści.

Kolejnym minusem jest sam wątek pomiędzy wampirzym Księciem, a tytułową bohaterką. Problem jest dość oczywisty, często pojawiający się w tym gatunku – pozbawione realizmu zachowania głównych bohaterów, ich naiwność i nieodpowiedzialność. Innymi słowy miałam wrażenie, że czytam kolejne powieścidło dla młodzieży. No nie, nie tego oczekiwałam.

Sztuka, romans, śledztwo, wojna. W tych czterech słowach można opisać całą fabułę „Raven”. Z jednej strony to dobrze, bo historia jest prosta, wielowątkowa, akcja rozgrywa się na wielu poziomach. Z drugiej mam wrażenie niedosytu. Reynard zbyt delikatnie i powierzchownie opisuje poszczególne wydarzenia. Nie jest to jednak duży zarzut, o ile odpowiedzi na masę pytań, które czytelnik może sobie postawić po lekturze „Raven”, pojawią się w kolejnych częściach powieści.

Zawiodłam się. Sylvain Reynard lepiej wychodzą historie realistyczne, w wątkach fantastycznych, mam wrażenie, że kompletnie się gubi. Nie ukrywam jednak, że z przyjemnością i zaciekawieniem śledziłam losy głównych bohaterów. „Raven” jest więc dość dobrą opcją na lekturę przy kawie, ale nic poza tym.

Więcej moich recenzji na:
https://zaczytana28.wordpress.com/
http://www.begoodart.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 30 VI 2016 (ponad 8 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 206
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anna
Wiek: 29 lat
Z nami od: 04 IV 2010

Recenzowana książka

Raven



Niepełnosprawna, poruszająca się o lasce Raven Wood zajmuje się renowacją starych obrazów w galerii Uffizi we Florencji. Pewnego wieczoru, w drodze powrotnej do domu, jest świadkiem brutalnego napadu na bezdomnego. Próbując interweniować, sama ściąga na siebie wściekłość napastników. Wydaje się, że już nic nie może jej ocalić... A jednak. Z mroku wyłania się tajemnicza postać, która bezwzględnie r...

Ocena czytelników: 4.83 (głosów: 9)
Autor recenzji ocenił książkę na: 3.5