Nowe opinie do książek - strona 233


Info: Opinie są posortowane od ostatnio dodanych.
sortuj wg: id plusy minusy
Twórczość Anety Jadowskiej nigdy mi się nie znudzi! Jednak jej psychofanką stałam się na etapie, gdy już sporo jej powieści od dawna gościło na rynku. Dlatego cieszy mnie konsekwentne wyznawanie wcześniejszych serii. To dla mnie świetna zachęta, by również po nie sięgnąć.

„Zwycięzca bierze wszystko” to już trzeci tom serii „Heksalogia o Wiedźmie”. Kiedy Dora, Miron i Joshua oddali by wszystko za chwilę spokoju. Właśnie w poszukiwaniu upragnionego odpoczynku wyjeżdżają na wieś zabitą dechami. Niestety sielanka nie trwa długo, a sprzeczki, tajemnice i wybuchowe moce to tylko część atrakcji, których mogą się spodziewać. Nikt jednak nie liczył się s możliwością wystąpienia… Sądu Ostatecznego.

Opowieść od razu porywa nas w meandry wartkiej, pełnej zwrotów akcji fabuły. Już pierwsza strona przesycona jest napięciem i atmosferą podenerwowania. Trzeci tom stanowi bowiem bezpośrednią kontynuację wcześniejszej części, co czuć zarówno w nagromadzonych emocjach, jak i biegu wydarzeń. Dlatego rekomenduję zachowanie kolejności chronologicznej i to najlepiej w niezbyt dużych odstępach czasu.

Już standardem w powieściach Anety Jadowskiej jest świetny, czasami bardzo mroczny humor. W połączeniu ze światem, który tylko czeka, żeby zabić naszych bohaterów pod byle pretekstem otrzymujemy mieszankę iście wybuchową, która niepokoi i bawi w jednym momencie.
Recenzjenawidelcu dodał: 24 VIII 2020, 12:43:19

Zwycięzca bierze wszystko
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Przy finałowych tomach dobrych serii najczęściej oczekuje fajerwerków i czegoś "super". Poprzeczka zawieszona jest wysoko, bo nie ma nic gorszego niż niesmak, po dobrze zapowiadającej się serii. "Waleczna Królowa" dorównała poziomem pierwszej części, a autorka stanęła na wysokości zadania.

Podobał mi się zabieg prowadzenia powieści dwutorowo i prawie niezależnie. Świat widziany oczami Ashwina jest pełen polityki i dyplomacji, ale i zdrady czy spisków buntowników. Kalinda natomiast prowadzona głosem serca, musi uwolnić Davena z Otchłani. Ani jedno, ani drugie nie ma łatwego zadania, a demony i bogowie będą się bardzo mieszać w sprawy śmiertelników. Ja nie przepadam za rozbudowanymi wątkami politycznymi, (rozumiem jednak, że większość książek trochę by na tym utraciła), ale podoba mi się świetne wyważenie tego wątku z trochę bardziej obyczajowym. Dzięki temu kibicowałam Ashwinowi, a nie czułam się przytłoczona.
Powieść obfituje w legendy, bogów i opiera się na różnych wierzeniach. Wędrówka dusz czy reinkarnacja są mi znane, ale autorka uzupełniła je o nowe, wymyślone. Stworzyła świat kompletny i przemyślany i teraz jest mi trochę smutno, że to już koniec.

Ta część podobała mi się i uważam, że jest dobrym zakończeniem serii. Wszystkie części mogę polecić, a jeśli lubicie klimaty orientu zatopione w młodzieżowej fantastyce, to będzie to strzał w dziesiątkę. Ja gorąco polecam.
esclavo dodał: 25 VIII 2020, 18:20:49

Waleczna Królowa
ocena przydatności opinii: +0 | -0

"Powieść „Niedaleko pada trup od denata” okazała się być jedynie – co mówię z żalem – stratą czasu. Po jej kontynuację na pewno nie sięgnę, co nie oznacza oczywiście, iż w tym momencie przekreślam również jej autorkę. Pani Iwonie dam bowiem jeszcze szansę w przyszłości, gdyż w swym literackim dorobku ma kilka innych książek, które być może zdołałyby mi się bardziej spodobać, niż w/w komedia kryminalna."

O tym, dlaczego oceniłam ją tak a nie inaczej, piszę na moim blogu, na który was zapraszam
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-niedaleko-pada-trup...
Amarisa dodał: 27 VIII 2020, 16:24:16
Ocena książki: 3.0
Niedaleko pada trup od denata
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Nie tylko wiedźmin walczy z potworami! Żniwiarze również mają ręce pełne roboty! A potworów nie tylko nie ubywa, wręcz odwrotnie! Ich liczba wciąż rośnie, wprost proporcjonalnie do mocy. Świat staje na krawędzi. Czy bohaterom uda się pokonać ciemność?

„Droga dusz” porywa czytelnika w świat mroku i walki ze złem. Ciemność zalała Wiatrołom, a los wszystkich wisi na włosku. Magda ściga Nije i jest w stanie naprawdę wiele poświęcić. W pogoni za nią udaje się tak daleko, jak jeszcze nigdy. Czy uda jej się poznać prawdę o sobie? I czy po tym wszystkim da radę wrócić do domu? A może droga, którą obrała, prowadzi tylko w jednym kierunku?

Wracamy do świata żniwiarzy wraz z czwartą częścią tego cyklu. Tym razem naprawdę ciężko powiedzieć coś więcej o fabule, by nie zdradzić zbyt wiele. Pozwolę więc sobie na pewną oszczędność w słowach. Nasza bohaterka przechodzi interesującą przemianę, akurat mnie nigdy nie irytowała, ale zmiana jest zauważalna. Pojawiają się problemy, z którymi nikt nie wie, jak sobie poradzić. Trzynasta pełnia wszystko zmieniła, a zagrożenie jest mroczniejsze, niż kiedykolwiek wcześniej.

Ta część jest o wiele bardziej skupiona na potworach i ogarniających wszystkich strachu. Nasi bohaterzy pierwszy raz nie wiedzą, co robić, powoli przepełnia ich uczucie bezsilności, ale też przerażenia. Mroczny klimat udzielił mi się praktycznie od pierwszych stron. Bardziej, niż wcześniej, niepokoiły mnie sceny walki i coraz trudniejsze potyczki. Mimo wszystko nie brak żartów ani żartów (oczywiście czarnego). Z perspektywy czterech tomów myślę, że to niecodzienne połączenie, czyli mrok i sarkazm, to cecha rozpoznawcza całego cyklu.
Recenzjenawidelcu dodał: 28 VIII 2020, 23:21:58

Żniwiarz. Droga Dusz
ocena przydatności opinii: +0 | -0

"Rytuał" to pierwszy tom serii od Grety Drawskiej. Jest to też debiut autorki, a historia opowiedziana w powieści jest czymś nowym i świeżym.

Książka to obyczajowy kryminał w stylu Camili Lackberg czy Kasi Puzyńskiej. Ja lubię tego typu literaturę, lubię łączenie wątków obyczajowych ze śledztwem, a jeśli w dodatku dochodzenie zmierza ku odkryciu zagadek historycznych - to tym lepiej. Mamy słowiańskie wierzenia, tutułowy rytuał, który rzuca podejrzenie na nowo przybyłych wyznawców pogańskich wierzeń. Sprawa nie okaże się łatwa, a Wanda Just dodatkowo musi przegonić własne demony. Ta dwójka, razem z Piotrem Dereniem, mimo uprzedzeń, muszą szybko wytropić sprawcę, by nie doszło do samosądu.

Powieść może nie jest idealna, momentami czuć bezruch, jednak całość oceniam bardzo dobrze. Głowni bohaterowie dają się lubić i nie są wyidealizowani. Dochodzenie posuwa się wolno i mozolnie, bo nie są przedstawieni jako superbohaterzy. Zagadka jest ciekawa, a wzmianki sięgające XVIII dodają klimatu.

Powieść jest ciekawa i absorbująca. Czuję, że kolejne tomy będą tylko lepsze, bo autorka ma duży potencjał i bardzo przyjemny styl. Może bez dużych oczekiwań, ale uważam, że jest to książka godna uwagi i już czekam na kontynuację.
esclavo dodał: 30 VIII 2020, 23:43:13

Rytuał
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Pierwsza książka z repartuaru Fiony Barton mogła mnie zaskoczyć, mogła być świetnym debiutem albo pokazać, że rozwój autorki jest na dobrej drodze. Padło na to ostatnie, ale to nie oznacza, że to była zła powieść. Ale już tłumaczę dlaczego tak sądzę.

"Wdowa" należy do kategorii thriller psychologiczny, jednak raczej bym wpasowała tę powieść w dramat obyczajowy lub obyczajówkę z wątkiem psychologicznym. Przedstawiona sytuacja jest dla mnie czymś nowym, bo poznajemy wydarzenia z perspektywy żony potencjalnego mordercy i pedofila. Autorka trochę mąci, trochę miesza i mocno wzbudziła moją ciekawość. Wydarzenia nie są podane na tacy, musimy się wczytać i powoli (i trochę mozolnie) odkryć powiązania. Jest to przede wszystkim zapis dochodzenia, które umiera w martwym punkcie, sprawa zaginięcia małej dziewczynki zaczyna zbierać kurz, a porywacz pozostaje nieodnaleziony. Końcówka mogła zaskoczyć, jednak trochę zabrakło pędu i rozmachu, żeby to mogło nas uderzyć. Jest to powieść stateczna, jak na thriller zbyt wyciszona. Nadrabia natomiast świetnym stylem autorki i warstwą psychologiczną.

Książka trochę przeciętna, bez większych emocji, ale bardzo dobrze się ją czyta, a sam pomysł jest ciekawy. Może fani mocnych thrillerów nie będą usatysfakcjonowani, ale już sympatycy dramatów obyczajowych - jak najbardziej. Ja na pewno sięgnę jeszcze po twórczość autorki, bo polubiłam jej przedstawienie świata i lekkie, absorbujące pióro.
esclavo dodał: 31 VIII 2020, 16:44:20

Wdowa
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Po przeczytaniu "Kwestii Ceny" i ogarnięciu, że jest to drugi tom cyklu, musiałam nadrobić wcześniejszy. Takim sposobem zabrałam się za "Bezcennego". Powieść to mieszanka thrillera, historii, tajemnic i spisków. Dawno temu zaczytywałam się w tym gatunku, ale w moim guście nie zaszły duże zmiany, bo "Bezcenny" bardzo mi się podobał.

Przy okazji opinii drugiego tomu wspominałam, że początek nie był łatwy. Tutaj było podobnie, jednak byłam w tej lepszej sytuacji, bo już trochę oswoiłam się z piórem autora i wiedziałam "czym to się je". Z każdą stroną jednak robiło się łatwiej i ciekawiej. Powieść mocno mnie wciągła, wydarzenia z pozoru niezwiązane, trafiały we właściwe miejsca, a rewelacyjny styl sprawił, że ciężko było się oderwać. Bohaterowie byli wyraziści, dopracowani i zróżnicowani. Opisy miejsc przedstawione zostały bardzo realnie i plastycznie.

Zygmunt Miłoszewski ma talent do wnikliwej analizy otoczenia i to świetnie czuć w jego powieściach. Dzięki temu z lekkiej przygodówki możemy wyciagnąć "więcej" i spędzić przyjemny czas. Polecam.
esclavo dodał: 31 VIII 2020, 22:44:08

Bezcenny
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Miłość to miłość. I to w sposób uroczy i romantyczny przekazuje nam autorka Red, White & Royal Blue. Powieść na naszym rynku wydawniczym nowa, świeża, może dla kogoś kontrowersyjna, jednak bardzo potrzebna. Nie znajdziemy tutaj nic brzydkiego, niesmacznego czy bulwersującego. Obserwujemy jak powoli rodzi się uczucie między Księciem Anglii, a synem Prezydenta USA. Ciekawy pomysł, takie trochę bajkowe realia i słodka atmosfera. Książka jest młodzieżowką, jednak nie liczcie na lekką lekturę. Powoli dojrzewające uczucie idzie w parze z powolną akcją. Czasem brakowało mi większych emocji, szybszego obrotu spraw i chwilami się niestety nudziłam. Nie wiem, czy zawiniło tłumaczenie, bo na początku czytanie szło mi opornie i dłużyło się. Uważam jednak, że te chwilowe niedogodności są nie ważne wobec możliwości poznania tej historii i jako całość powieść zasługuje na rozgłos i popularność.
esclavo dodał: 01 IX 2020, 17:51:43

Red, White & Royal Blue
ocena przydatności opinii: +0 | -0

O książce - jak zawsze - opowiadam na moim blogu; zatem serdecznie zapraszam do odwiedzenia go
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-miasteczko-nonstead...
Amarisa dodał: 04 IX 2020, 15:44:13
Ocena książki: 5.0
Miasteczko Nonstead
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Na początku podchodziłam do tej książki bardzo sceptycznie. Bo jak żyć całkowicie bez technologii? Nawet jeśli sami staramy się ograniczyć godziny spędzone przed komputerem i z telefonem w dłoni, to sytuacja, społeczeństwo narzuca nam pewne zachowania. Dzwoniący szef, martwiąca się mama, aplikacja rozkładu jazdy autobusu, informacje ze świata. Niby drobnostki, jednak do wszystkiego używamy naszych smartfonów.

Autor książki poszedł o krok dalej, wręcz o kilometry dalej, zamieszkał w irlandzkiej wiosce, w domu wybudowanym przez siebie samego, wyrzekł się jakiejkolwiek technologii - prądu, telefonu, Internetu, a nawet zegarka. Brzmi całkowicie niesamowicie, jednak Mark Boyle w swojej książce dzień po dniu relacjonuje swoje zmagania w tym nowym, surowym trybie życia. Prostota, a nawet trudność jaka bije z tego pamiętnika, totalnie mnie urzekła. Autor w gawędziarskim stylu opowiada o trudach i radościach, które mu towarzyszą. Mogłoby się wydawać, że to nic ciekawego, jednak mnie ta książka oczarowała, pochłonęła i wręcz sama wyzbyłabym się choćby zegarka (no, ale w pracy to nie byliby zadowoleni). Mimo, że temat trudno nazwać wzniosłym czy patetycznym, to czułam spokój czytając o tak przyziemnych sprawach, jak zbieranie ziół czy polowaniu. Podobała mi się naturalność, bezkompromisowość i realizm autora, a co za tym idzie - książka, która również miała te cechy.

Nie sposób nie wspomnieć o tym jak ta książka została wydana. Twarda okładka, wklejka, dodatkowe ryciny. Idealna na prezent dla kogoś, albo dla siebie. Ja jestem pod wielkim wrażeniem i na pewno będę wracać do tej publikacji. Polecam.
esclavo dodał: 04 IX 2020, 20:27:32

Offline
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Olszany to malownicza wieś na Pomorzu. Znajduje się tam dom, który czeka na właściciela. Dom, który skrywa tajemnicę rodziny, sięgającą dalej niż mogłoby się wydawać. Julia Borowicz chce doprowadzić do sprzedaży rodzinnej posiadłości, sama wiedzie dostatnie życie w stolicy i niewyobraża sobie przeprowadzi na stałe gdzieś na prowincję. Sprawa wydaje się łatwa, jednak czy pójdzie jej łatwo i szybko?

Opis brzmi trochę stereotypowo, trochę przewidywalnie i ja też miałam takie nastawienie, że to będzie powieść o zmianie życia i szukaniu miłości gdzieś daleko. I może trochę tak było, jednak autorka bardzo zgrabnie dodała wątki, które sprawiły, że nie możemy być pewni zakończenia. Oczywiście, mamy przyjaznych mieszkańców, piękną okolicę, przystojnego sąsiada, ale również tajemnicę rodzinną, zjawiska nadprzyrodzone, lokalną legendę i romantyczną atmosferę. Autorka położyła duży nacisk na historię rodu, szukanie swoich korzeni, chęć poznania zapomnianych członków rodziny. Ja uwielbiam takie tematy, sama chętnie zajeła bym się tworzeniem własnego drzewa genalogicznego i ta książka mocno na mnie podziałała. Każda rodzina skrywa sekret, który można odkryć.

Powieść należy do tych optymistycznych, pełnych pozytywnych emocji. Bohaterzy to ludzie otwarci, pełni pasji, tacy kompletni i dobrze wykreowani. Dialogi były w pełni realistyczne, plastyczne, bez głupotek. Świetnie został ukazany klimat miasteczka, gdzie ciężko o anonimowość, a wszyscy są chętni do pomocy. Jest sielsko, romantycznie, słonecznie i ciepło. Wątek miłosny jest subtelny, chociaż dobrze zarysowany to nieprzysłania głównej osi powieści. Jedyna rzecz, która mi trochę uwierała to duża religijność, momentami aż przesadzona. Ale może taki urok malowniczych wiosek?
esclavo dodał: 06 IX 2020, 13:27:47

Olszany. Droga do domu
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Kolejny raz muszę napisać - to było genialne! Byłam zachwycona pierwszym tomem i dalej uważam, że jest to jedna z lepszych powieści tego gatunku . Autor nie osiadł na laurach i "Sfora" jest jeszcze bardziej mroczna, nieprzewidywalna, wciągająca i okrutnie realna. To świetne połączenie kryminału, thrillera i tajemnicy zielonogórskiego sierocińca.

Mimo wątków obyczajowych, jest to kryminał z tych ciężkich i brutalnych. Będzie krew, okaleczenia, krwawe morderstwa i ślady prowadzące donikąd. Akcja toczy się dynamicznie, nie ma momentów nudy, czasem autor "hamuje" nas jakimś pobocznym wątkiem, ale tylko po to, by potem nas nim uderzyć. Wszystko jest spójne, dopracowane, a rozwiązanie zagadki logiczne i realne. Autor nie stroni od trudnych tematów, nie owija w bawełnę, a świetnie kreuje postacie o skrzywionej psychice. Mimo że to mocna powieść, to ubrana w lekki, swobodny i plastyczny styl.

Tej książki nie można odłożyć, nie można o niej zapomnieć i w chwili przeczytania ostatniego zdania, czeka się już na kontynuację. Ja już nie mogę się doczekać, bo zapowiada się równie dobrze jak poprzedniczki. Bardzo polecam.
esclavo dodał: 06 IX 2020, 14:28:45

Sfora
ocena przydatności opinii: +0 | -0

W połowie czytania zastanawiałam się do czego zmierzamy, ja i główny bohater. Nie będę ukrywać, że trochę się nawet nudziłam, ratował mnie tylko styl autora - nieoczywisty, filozoficzny i trochę nostalgiczny. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z Musso, lubię jego twórczość, a tutaj taka stagnacja.

Nie od dziś wiadomo, że autor świetnie miesza style i gatunki. Mieszanina thrillera psychologicznego, kryminału i obyczajówki w jego wykonaniu, to idealne polączenie, które daje mocno do myślenia. Bo po tej połowie, w której nic się spektakularnego nie działo, Musso wytoczył ciężką artylerię. Akcja nabrała rozpędu, wszystko się pogmatwało, a autor wodził nas za nos. Gdy już byłam pewna, jak skończy się ta historia, nastąpił zwrot akcji i czytanie skończyłam z niedowierzaniem na twarzy.

Ciekawy pomysł, dobre wykonanie, realność i logika to najlepsze cechy tej powieści. Podobało mi się również ujawnianie sekretów pisarza, trochę takie cyniczne podejście do zawodu. Pokazanie, że jest to praca na cały etat, a nie tylko pisanina dla siebie samego. Ja polecam, bo to idealna powieść na długi wieczór pod kocem.
esclavo dodał: 07 IX 2020, 00:30:37

Sekretne życie pisarzy
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Dziś jest recenzja nowości, mianowicie nowe wydawnictwo i nowiutka pozycja, dopiero stawiająca pierwsze kroki w czytelniczym światku, aż trudno było odszukać ją na większości portali literackich. A szkoda, bo dla mnie osobiście jest to fantastyczne odkrycie, które zdecydowanie zasługuje na szersze grono odbiorców.

Pisałam, ze to nowość - faktycznie, książka została nam sprezentowana w tym roku, choć nieżyjąca już autorka spisała swoje wspomnienia już w 1939 r. na rzecz... konkursu literackiego ZUS-u. Jej opowieść zajęła pierwsze miejsce i w końcu dotarła do grona współczesnych czytelników.

A jest co wspominać! Autorka bowiem opisuje swoją praktykę lekarską w dwudziestoleciu międzywojennym w Suchej Beskidzkiej. Możemy z pierwszej ręki poznać relację o trudach tej pracy, od brawurowej jazdy furmankami w środku nocy, do tragicznych braków w podstawowej wiedzy zdrowotnej/biologicznej ludności, którą pani Karaś starała się leczyć... i uświadamiać. Praca wprost syzyfowa, cały pamiętnik opiera się na zachowanych w pamięci autorki najdziwaczniejszych, najtrudniejszych albo i najbardziej komicznych przypadkach, z którymi przyszło się jej zmierzyć. Nie brakuje też cynicznych komentarzy i ciętych ripost, których nie szczędziła swoim pacjentom.

Króciutka pozornie całość (tylko ok. 140 str) mieści w sobie zaskakująco dużo treści i obszernego wyczerpania tematu. Jest to jedna z książek do "połknięcia" na raz, ale na pewno co mocniejsze fragmenty zostaną mi w pamięci na długo - szczególnie te o niezwykłej fantazji chłopów do leczenia się po swojemu - na wiele z tych rzeczy w życiu bym nie wpadła!

Jest to pierwsza część nowej serii Klisze Lekarskie - na pewno chętnie sięgnę również po kolejnie tomy, a na ten moment "Wcierki..." serdecznie polecam
dezyderata dodał: 07 IX 2020, 18:42:15

Wcierki rtęciowe i obcęgi
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Romans na wysokich szczeblach władzy? Nie, tym razem nie będzie nic oczywistego. Zakazane uczucie, młodzieńca miłość, a w tle wielka polityka. Dobrze, może będzie trochę nawinie, ale nie zabranie też komplikacji i problemów. W końcu, czy Pierwszy Syna Ameryki mógłby się ot tak spotykać z księciem Walii? Szykujcie się na wielki skandal!

To, co początkowo może wyglądać na niechęć i wzajemną wrogość, szybko przeradza się w przyjaźń. A od tego już tylko krok do zauroczenia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie sami zainteresowani. Matka Alexa to prezydentka USA, której przyszła kadencja wisi na włosku. Z kolei Henryk to ni mniej, ni więcej, książek Walii, a rodzina królewska do szczególnie postępowych nie należy. Cóż… nie będzie łatwo!

Fabuła tej opowieści zakrawa trochę na rodzaj fanfika. Z jednej strony brzmi dziwnie, z drugiej ciekawie i intrygująco. Zdecydowałam się zaryzykować i… nie byłam rozczarowana! Ale po kolei. Sama książka została napisana lekkim i bardzo przystępnym style. Czyta się ją bardzo szybko i ze sporym zainteresowaniem. Od pierwszej strony wpadamy w świat lekko rozpieszczonych dzieciaków z rodziny prezydenckiej, powoli odrywając ich charaktery, ale też problemy i ciemne strony bycia rozpoznawalnym. Nie jest to tytuł jakoś strasznie akcentujący te aspekty, jednak te kwestie pojawiają się, wywierają duży wpływ na wątek główny, którym jest… miłość.

Tym razem uczucie rozkwita między dwoma chłopakami, dlatego, jeśli nie lubicie wątków LGTB w literaturze, to możecie nie być zachwyceni. Jeśli jednak tak jak ja „ani wam to ziębi, ani grzeje” to spokojnie możecie po nią sięgać. Powieść pokazuje naprawdę ciekawe oblicze miłości, ale też zupełnie inny wymiar pyskówek. Tym razem lekko agresywne dowcipy niebezpiecznie balansują na granicy tego, co „na poważne”, a co stanowi więcej niż dopuszczalną uszczypliwość. Ten szorstki humor jednocześnie nadaje pazura samej historii i sprawia, że jest zupełnie inna, niż wszystkie romanse.

Podobała mi się kreacja bohaterów, zbudowanie ich charakterów na zasadzie przeciwieństw. Całość świetnie uzupełniała wielka polityka i wiekowe tradycje rodziny królewskiej. Oczywiście, mnóstwo w tym uproszczeń, uogólnień i naiwności. Traktowałam te wątki jako ciekawe dodatki aniżeli poważną analizę tematu.
Recenzjenawidelcu dodał: 08 IX 2020, 19:30:40

Red, White & Royal Blue
ocena przydatności opinii: +0 | -0

|< << < 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238  > >> >| | Wszystkich opinii: 4039